10 marca 2010 15:48 | ID: 164698
11 marca 2010 10:50 | ID: 165307
11 marca 2010 10:58 | ID: 165329
11 marca 2010 11:02 | ID: 165337
11 marca 2010 11:10 | ID: 165348
11 marca 2010 11:14 | ID: 165352
11 marca 2010 12:04 | ID: 165393
11 marca 2010 12:08 | ID: 165396
11 marca 2010 12:09 | ID: 165399
11 marca 2010 12:18 | ID: 165414
11 marca 2010 12:28 | ID: 165417
każda z nas ma swój osobisty feminizm okazuje się, i jest tam m.in. miejsce na partnerstwo w związku , bo to dla nas ważne. http://www.dlalejdis.pl/hot_mix/artykul/Jak_sie_maja_wspolczesne_feministki,2790.html
11 marca 2010 12:35 | ID: 165422
11 marca 2010 12:37 | ID: 165425
11 marca 2010 12:47 | ID: 165428
11 marca 2010 12:52 | ID: 165432
11 marca 2010 16:11 | ID: 165619
Marco Polo- wiertarka i motek nie są mymi przyjaciółmi, ale nie są również nimi dla mego mężaJ) o co absolutnie nie mam pretensji, ze nie jest Adamem Słodowym. Poza wymianą żarówki i gniazdka elektrycznego nic nie potrafiJ Ma za to wiele innych zalet.
Mój feminizm rodzinny to nie do podważenia w moim wypadku pewność, ze z racji bycia kobietą NIC WIĘCEJ nie muszę niż mężczyzna w kwestii zaoferowania rodzinie. Jestem tak samo ważna jak mój męzczyzna. Niby nic nowego, jednak moje doświadczenie otoczenia mówi co innego. Wiele moich koleżanek żyje w małżeńskim jasyrze, nie mając niemal marginesu swobody. W porównaniu z mężem ich wkład w rodzinę jest kilkakrotnie większy. Na ich głowach, mimo że pracują- zakupy, obiad, zmywanie i sprzątanie, pranie, prasowanie. Na małżonka- co najwyżej naprawy domowe i wnoszenie „przysłowiowych szaf”. Ile razy w roku dom takich napraw i tragarza potrzebuje? A ile obiadów, prań, sprzątań, itp. trzeba rocznie uskutecznić?
Ponadto to nieznośne, nieustanne „trzymanie” żon za ondulację: nic bez mego pozwolenia, nawet nowej fryzury, kasa- do pełnego rozliczenia każdego wydatku, decyzje męża odnośnie miejsc wakacyjnych wyjazdów i odnośnie dysponowania pilotem. Koszmar!
Marko Polo- męski szowinizm nie równa się feminizmowi. To pragnienie utrzymania nadal przywilejów patriarchatu, to niesprawiedliwa walka o bycie wciąż panem i władcą, niezgoda na detronizację i nienawiść do „płciowej” demokracji. Feminizm jest walką o zwyczajną ludzką sprawiedliwość.11 marca 2010 21:59 | ID: 165891
za feministkę się nie uważam i to wcale nie znaczy że godzę się na poniżenia ze strony mężczyzny! definicję Ulinki podpięłabym pod każdą zdroworozsądowo myślącą kobietę! mi się podoba praca tak samo jak prowadzenie domu i zajmowanie się dzieckiem! jestem dziwna??? może i tak!
Elenai mój mąż nie ma nic do powiedzenia w sprawie moich włosów wypłatę oddaje mi do ręki i to ja mimo że nie pracuję (obecnie mam pracę na 4 miesiące) dysponuję pieniędzmi zakupy z reguły robi on dostawszy stosowną listę ode mnie o innych sprawach decydujemy wspólnie NIGDY nie podjął sam decyzji nawet o pierdułki dzwoni i się pyta mówi że woli się skonsultować niż potem słuchać że coś źle wybrał :) obiady lubię gotować to chyba nie znaczy że jestem uległa??? :P za to mój mąż zrobi wszystko w domu w tym roku czeka go malowanie :) wiem że obiad gotuje się codziennie a maluje raz na kilka lat ale mi to nie przeszkadza! kanapek mężowi do pracy nie robię sam sobie robi potrafi też odkurzyć pomyć okna i zawiesić firanki czego ja nie lubię i perfidnie wykorzystuję robi mi kolacje i mówi że ślicznie wyglądam (kurczę żadna praktykująca feministka nie pozwoliłaby sobie na takie komplementy :P ) nasz związek opiera się na partnerstwie czasem ja robię więcej czasem on i nam to odpowiada :)
aaa i jeszcze stwierdzenie że kobieta która siedzi w domu i zajmuje się dzieckiem to nie ma ambicji to było już przegięcie!!! wiem że nikt nie napisał tego wprost ale dało się odczuć między wierszami!
11 marca 2010 23:12 | ID: 165949
za feministkę się nie uważam i to wcale nie znaczy że godzę się na poniżenia ze strony mężczyzny! definicję Ulinki podpięłabym pod każdą zdroworozsądowo myślącą kobietę! mi się podoba praca tak samo jak prowadzenie domu i zajmowanie się dzieckiem! jestem dziwna??? może i tak!
Elenai mój mąż nie ma nic do powiedzenia w sprawie moich włosów wypłatę oddaje mi do ręki i to ja mimo że nie pracuję (obecnie mam pracę na 4 miesiące) dysponuję pieniędzmi zakupy z reguły robi on dostawszy stosowną listę ode mnie o innych sprawach decydujemy wspólnie NIGDY nie podjął sam decyzji nawet o pierdułki dzwoni i się pyta mówi że woli się skonsultować niż potem słuchać że coś źle wybrał :) obiady lubię gotować to chyba nie znaczy że jestem uległa??? :P za to mój mąż zrobi wszystko w domu w tym roku czeka go malowanie :) wiem że obiad gotuje się codziennie a maluje raz na kilka lat ale mi to nie przeszkadza! kanapek mężowi do pracy nie robię sam sobie robi potrafi też odkurzyć pomyć okna i zawiesić firanki czego ja nie lubię i perfidnie wykorzystuję robi mi kolacje i mówi że ślicznie wyglądam (kurczę żadna praktykująca feministka nie pozwoliłaby sobie na takie komplementy :P ) nasz związek opiera się na partnerstwie czasem ja robię więcej czasem on i nam to odpowiada :)
aaa i jeszcze stwierdzenie że kobieta która siedzi w domu i zajmuje się dzieckiem to nie ma ambicji to było już przegięcie!!! wiem że nikt nie napisał tego wprost ale dało się odczuć między wierszami!
12 marca 2010 07:56 | ID: 166105
12 marca 2010 08:03 | ID: 166106
12 marca 2010 08:16 | ID: 166109
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.