Opublikowany przez: oktawia_s 2015-04-22 22:04:29
Fizyczny głód jest kiepskim motorem zachcianek żywieniowych. Bardzo rzadko zdarza się, żeby organizm i mózg były wyjałowione ze składników odżywczych i wymagały ich uzupełnienia. Do jedzenia skłaniają nas inne motywy: życiowe okoliczności, potrzeby emocjonalne, smak, zapach, wygląd i konsystencja. Pozornie wyglądają one na niezależne od siebie, ale w praktyce buduje się je przy użyciu zaledwie jednego składnika – cukru. A jak dowiedli badacze, mózg reaguje na słodycz podobnie jak na kokainę. Za pierwszy naukowy dowód na istnienie mechanizmów uzależnienia od jedzenia traktuje się badania Anthonyiego Sclafani z 1976 roku, który już jako adiunkt na wydziale psychologii w Brooklyn College celowo tuczył gryzonie do celów badawczych. Szczury pochłaniały słodycze w takich ilościach, że w ciągu kilku tygodni stały się grube. Co więcej, cukrowy nałóg kompletnie zablokował ich biologiczne hamulce. Są też bardziej makabryczne przykłady. Na Florydzie, badacze wytresowali szczury tak, by zjadanie sernika wiązało się z rażeniem prądem elektrycznym. Mimo to, zwierzęta wolały ulec pokusie. A jak się sprawa ma z detoksem? Naukowcy z Princeton odnotowali, że szczury na odwyku po cukrowej diecie wykazywały charakterystyczne objawy zespołu odstawienia, takie jak szczękanie zębami. No ale szczury to nie ludzie, prawda? Nie do końca, bo gryzonie w świecie nauki są traktowane jako niedoskonały wzorzec ludzkich zachowań i fizjologii.
Według kierownika Monell (Chemical Senses Center w Filadelfii) Gary’ego Beauchau, ochota na słone smaki wyrabia się u człowieka w wieku 4/5 miesięcy, natomiast ze skłonnością do słodyczy już się rodzimy. Dlatego tak uwielbiamy wszystko co słodkie. Co więcej, w latach 70 XX wieku naukowcy odkryli, że błędnie interpretowano badania niemieckiego doktoranta z 1901 roku dotyczących stref smaku na języku. Otóż nie tylko czubek języka odczuwa smak słodki. Tak naprawdę całe wnętrze jamy ustnej reaguje na słodycz w oszalały sposób. Receptory wykrywania słodyczy znajdują się w każdym z ok. 10 000 kubków smakowych, które są powiązane z obszarami mózgu tzw. ośrodkami przyjemności. Poza tym, można je także znaleźć w przełyku, żołądku, trzustce i prawdopodobnie wszystkie one powiązane są z odczuwaniem łaknienia. Można więc otyłość zrzucić na ludzką naturę? Niby tak, niemniej ludzkiej naturze chętnie pomagają producenci jedzenia, napędzani popytem przez konsumentów. Dlaczego? W miarę zwiększania intensywności bodźca (np. smaku słodkiego) w produkcie konsumentowi początkowo produkt smakuje coraz bardziej, ale w pewnym momencie, przy średnim poziomie słodkości, ten stan osiąga swoje maksimum. Jest to tzw. poziom błogości. Ni mniej ni więcej, kluczem do sprzedaży artykułu spożywczego jest osiągnięcie optymalnego poziomu błogości, a o ten trudno bez użycia środków słodzących.
Jednak koniem trojańskim tycia, według Karen Teff z Monell, są słodkie napoje. Dlaczego? Bo organizm ma większe kłopoty z oszacowaniem kalorii spożywanych w postaci słodzonych napojów, niż w przypadku potraw o stałej konsystencji. Tak więc napój otumania naturalne mechanizmy regulacyjne, które zapobiegają nadmiernemu wzrostowi masy ciała. Według naukowców, nie ma innego produktu, który byłby szkodliwszy i bardziej odpowiedzialny za kryzys otyłości niż właśnie napoje gazowane. Podam może kolejny przykład. W 1 puszce coli jest 9 łyżeczek cukru. Wyobraźmy więc sobie herbatę posłodzoną taką ilością cukru… „pychotka”. Pójdźmy dalej. W 1 butelce coli o pojemności 0,6 litra jest 15 łyżeczek cukru, w 1 litrze – 26 łyżeczek, zaś w 2 litrach – 44 łyżeczki. Doprawiona bąbelkami i dodatkami, stanowi przykład napoju z optymalizowanym poziomem błogości. Ale czy tylko napoje gazowane są tak niekorzystne dla zdrowia? Powiedziałabym raczej, że napój gazowany to taki „przyczajony tygrys”. Wiemy, że jest niezdrowy i, przynajmniej większość z nas, z pełną świadomością konsekwencji po niego sięga. Prawdziwym „ukrytym smokiem” są soki. Zaskoczeni? Soki w swoim składzie mają często zagęszczony sok owocowy. Brzmi pysznie i naturalnie, tak… owocowo. Tymczasem, jest zrobiony, owszem, z owoców, poddanych kilku procesom i pozbawionych błonnika i witamin. W gruncie rzeczy pozostaje więc tylko czysty cukier. Zagęszczony sok owocowy, nazywany jest też zubożałym sokiem, a jego wartość jest jedynie wizerunkowa.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.