Opublikowany przez:
Redakcja
2025-11-26 13:40:11
Autor zdjęcia/źródło: gpointstudio (Freepik)
Każdy z nas pamięta czas, kiedy wierzył w magię świąt i samego Mikołaja. W dzieciństwie cierpliwie słuchaliśmy rodziców, którzy straszyli rózgą albo prosili o wyrecytowanie kolejnego wierszyka przed przebranym w czerwony strój wujkiem. Dziś świat wygląda zupełnie inaczej. Coraz rzadziej słyszymy, by ktoś straszył dzieci karą za bycie niegrzecznym. Zaczynamy rozumieć, że nie istnieją niegrzeczne dzieci, są jedynie te, które potrzebują więcej wsparcia i uwagi.
Wiara w renifery, elfy i latające sanie jest czymś pięknym. Daje dziecku poczucie wyjątkowości, buduje wspomnienia i tworzy atmosferę, która zostaje z nami na całe życie. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy rodzice bardzo intensywnie podtrzymują tę historię u dziecka, które zaczyna zadawać coraz trudniejsze pytania. Czym innym jest świąteczna tradycja, a czym innym usilne tworzenie namacalnych dowodów na istnienie mikołaja, gdyż potem bardzo trudno jest się z tego wytłumaczyć.
Gdy dziecko ma dwa, trzy czy cztery lata, historia o Mikołaju jest dla niego całkowicie logiczna. Prezenty pojawiają się pod choinką, rodzice mówią, że przyniósł je Mikołaj i wszystko układa się w jedną całość. W wieku pięciu czy sześciu lat dziecko zaczyna jednak łączyć fakty, dostrzegać szczegóły i coraz częściej chce wiedzieć „jak to naprawdę jest”.
Warto więc od początku pokazywać mu dwie strony świąt. Można wspólnie przygotowywać drobne prezenty dla bliskich, wkładać pod choinkę niespodzianki i tłumaczyć, że każdy może być w święta trochę jak Mikołaj. Dzięki temu maluch uczy się, że prezenty nie biorą się znikąd, tylko z czyjegoś serca i troski. A gdy przyjdzie moment poznania prawdy, łatwiej mu będzie przyjąć nową perspektywę.
Coraz częściej w rodzicielskich dyskusjach pojawia się temat „okłamywania dziecka”. Część rodziców uważa, że celowe wprowadzanie dziecka w błąd, nawet w tak niewinnej sprawie, jak istnienie świętego Mikołaja, jest niepotrzebne. Dlatego od początku mówią, że prezenty przygotowują dorośli. Inni z kolei starają się zachować magię jak najdłużej, bo widzą w niej piękny element dzieciństwa i rodzinnej tradycji.
Około szóstego roku życia dzieci stają się dociekliwe i coraz lepiej odczytują nasze zachowania. Słyszą ściszone rozmowy o prezentach, widzą ukradkowe spojrzenia dorosłych i zaczynają zadawać pytania. To idealny moment na stosowną rozmowę.
Można powiedzieć, że Mikołaj jest piękną tradycją, a w Laponii faktycznie żyje pan, który dba o tę legendę. Ma renifery, pracownię i pomaga ludziom szerzyć dobro, ale przecież nikt nie jest w stanie przejechać całego świata w jedną noc, a renifery niestety nie latają. Dlatego wszyscy mu pomagamy. To łagodna i miła wersja prawdy, która nie odbiera całej magii, ale pozwala dziecku zacząć rozumieć, jak to wszystko działa.
Najważniejsze jest, by rozmowa odbyła się, zanim zrobi to ktoś inny. Kolega w szkole czy nieuważna ciocia mogą niespodziewanie powiedzieć, że Mikołaj „to bajki dla dzieci”, co będzie dla dziecka przykrym przeżyciem.
Święta są o bliskości, miłości i czasie spędzonym razem. Magia Mikołaja jest jednym z elementów tego okresu, ale nie najważniejszym. Gdy dziecko zrozumie, że prezenty to przede wszystkim wyraz czyjejś miłości i chęci sprawienia radości, zobaczy święta z nowej perspektywy.
Bo z Mikołajem jest tak, że choć wszyscy wiemy, że jego postać jest jedynie piękną opowieścią, to każdy po cichu chciałby, żeby było inaczej. I właśnie dlatego nadal obdarowujemy się prezentami. Chcemy zachować, choć odrobinę świątecznej magii w świecie, który niestety zdaje się zupełnie jej pozbawiony.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!