Pytanie jak w tytule wątku. Czy zdarzyło Wam się być naocznym świadkiem wypadku?
Jaka była Wasz pierwsza myśl?
Jaka była Wasza rekacja?
22 października 2011 10:11 | ID: 665758
Kilka razy widziałam niegroźne stłuczki.Co wówczas myślałam?,,Całe szczęście, że to nic poważnego..".
24 października 2011 23:48 | ID: 667475
Niejednokrotnie tak.
Raz śmiertelnyz motocyklistą, którego nigdy nie zapomnę...
24 października 2011 23:52 | ID: 667482
Niejednokrotnie tak.
Raz śmiertelnyz motocyklistą, którego nigdy nie zapomnę...
Wcale się jakoś nie dziwię, takie sceny zostaja w pamięci
25 października 2011 00:11 | ID: 667499
Wracalam kiedys pociagiem z Warszawy, przysnelo mi sie, a obudzilo mnie szarpanie wagonem, zgrzyt i pisk hamowania. Troche minelo zanim pociag zatrzymal sie. Ciemno bylo,jakies pola dookola. I dopiero po jakim czasie krzyki ludzi, syreny, migajace niebieskie swiatla. Okazalo sie, ze pociag najechal na samochod na przejezdzie. I nie pamietam, ilu ludzi bylo w srodku, ale byl to smiertelny wypadek. I z ponad 3-godzinnym opoznieniem dotarlam do OLsztyna, bo jeszcze sklad wagonow cofali do Nasielska zeby wymienic lokomotywe.
30 października 2014 11:20 | ID: 1158290
nie i mam nadzieję że nie będe
30 października 2014 11:38 | ID: 1158301
Niestety, byłam świadkiem wypadku, w którym samochód jadący z dużą prędkością potrącił pieszego. Nie zapomnę tego.
30 października 2014 12:34 | ID: 1158331
Ja nie byłam świadkiem. Byłam poszkodowana. Raz potrącił mnie rower [proszę się nie śmiać]. Miałam wstrząs mózgu i straciłam przytomność na 2 godziny. Drugi raz potrącił mnie samochód. O dziwo skończyło się tylko na kilku siniakach i lekkim wstrząsie mózgu. Za każdym razem znalazły się osoby, które mi pomogły choć przyznam szczerze, że niewiele pamiętam z obu zdarzeń.
30 października 2014 12:57 | ID: 1158341
Nie ja nie byłam naszczescie
30 października 2014 22:05 | ID: 1158466
kiedyś wracając ze szkoły widziałąm jak TIR potrącił starsza Panią. Pamiętam jak odbijała się jak piłka pod tym autem. Potem leżała na jezdni. Zgineła na miejscu. Przez dłuższy czas tak leżała twarza do asfaltu. Potem dopiero przykryli ja workiem:(okropny widok. najgorsze, że zginęła na pasach. jeszcze gorsze, że był to piatek, wybiegła ze sklepu prosto na pasy nie patrząc czy cos jedzie. Tir nie zdażył wyhamować. Na drugi dzień jej córka wychodziła za mąż. pewnie była zabiegana, zdenerwowana.
7 listopada 2014 08:25 | ID: 1160951
Widziałam jak tir przewrócił się na skrzyżowaniu. Całe szczęście, że nikomu nic sie nie stało.
7 listopada 2014 08:38 | ID: 1160957
Samego wypadku nie ale zaraz po, pomagaliśmy z mężem rannemu do przyjazdu karetki... byliśmy przy mężczyźnie z rozbitą głową i czuwaliśmy nad tym by był przytomny, rozmawialiśmy z nim i podtrzymywaliśmy na duchu...
Był to wypadek na motorze, dwaj podpici panowie bez kasków wybrali się na przejażdżkę i skończyli ją wypadkiem a my swoim samochodem wracaliśmy od teściów...
18 lutego 2015 11:08 | ID: 1193084
Byłem , widziałem !
A wypadki też miałem i to poważne. Tak się zdarzyło że "pędziliśmy" ciut więcej niż było można - przed nami "tiaktor" ciągnący na smyku (to takie sanie do wywózki gnoju z obory - gdyby kto nie wiedział) betonowe kręgi i zakręt , droga mokra (pada deszczyk) - po niemiecka kostka . Kierowca na nasze uwagi twierdzi że jest Formuły I (jeden ) zaczyna wyprzedzać i w tym momencie zza zakrętu wypada też sportowa bryka ..... Nasz kierowca odbija w prawo - samochód "wali" prosto na ogromne drzewo przydrożne więc kierowca skręca w odwrotną stronę . Koła tuż przed drzewem chwytają pobocze a zepchnięty wał ziemi pozwala nam na odbicie . W rezultacie stajemy bokiem do kierunku jazdy i...zaczynamy "dachowanie" :raz - dwa - trzy - cztery i wpadamy na ten smyk z betonowymi kręgami przelatujemy na drugą stronę i lądujemy na dachu .
Ktoś krzyczy , ludzie biegną , paliwo się leje.... Wiecie jak trudno jest wykopać przednią szybę i wyczołgać się ze spłaszczonego samochodu ??? ....i jeszcze jedno ! NIGDY PASY ! Uratowaliśmy się bo żadne z nas nie miało zapiętych pasów . Czy coś się komuś stało ?? Nie! To była "towarzyska" wyprawa i tylko jedne spodnie na d...e poszły . No i te kręgi się rozleciały . Kto winny ??? Traktorzysta! Nie wolno smykiem poruszać się po drogach publicznych zwłaszcza ciągniętym na długiej linie.
W innym grożnym wypadku też brałem udział ale to już inna historia -ta niestety już jest smutna . A widzieć widziałem dużo
18 lutego 2015 11:19 | ID: 1193091
byłam świadkiem -wzywałam pomoc ,kierowałam pogotowie na polną drogę ,która jest mało uczęszczana ,facet do dziś nie domaga na nogi ,a jego szpitalne leczenie i zabiegi po zderzeniu z pędzącym motocyklistą ,a on jechał rowerem trwały trzy ,a nawet ponad trzy lata ,a motocyklista miał złamana ręke . facet ledwie uszedł z życiem ,gdybym najechała na ten wypadek 15 minut później facet zmarł by na skutek urazów ,ale miał zyć i żyje całe szczęście .nigdy nie chciałabym drugi raz brać udziału w takim zajściu .
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.