Pytanie jak w tytule wątku. Czy zdarzyło Wam się być naocznym świadkiem wypadku?
Jaka była Wasz pierwsza myśl?
Jaka była Wasza rekacja?
20 października 2011 19:26 | ID: 664637
Kilka razy stłuczek, raz poważniejszego wypadku.
Odnośnie ostatniego, było to w okolicach AGH, akurat na światłach stało ze mną kilkunastu studentów, więc pomoc nadeszła dla poszkodowanych natychmiast.
20 października 2011 19:47 | ID: 664649
Nie! I nie chcę. Bałabym się bardzo o wszystko i wszystkich.
20 października 2011 19:57 | ID: 664651
NIestety, chłopak dachował. Zatrzymaliśmy zaraz za nim. Biegniemy do niego, sam wyszedł z auta. Chce gdzieś pójść, Krzyczę do nażeczonego "-Trzymaj go!!" Dzwonię na 112 proszę o karetkę. Jak przyjechali moglismy odjechać.
Ja sama byłam potrącona przez auto, skonczylo się na siniaku całe szczęście, wiem jakie emocje temu towarzyszą, mnie nikt wtedy nie zatrzymal, uderzył mnie ludzki brak serca. Dlatego wiedzialam co robić.
20 października 2011 20:12 | ID: 664658
Niestety byłam. Raz widziałam jak chłopak na jakichś prochach wszedł pod szybko jadące auto. Zmasakrowany był okropnie. Nie miałam ze sobą rękawiczek więc jedyne co mogłam zrobić to "odsunąć" od niego tłum gapiów, bo obstawili go tak, że człowiek nie miał czym oddychać, ktoś zadzwonił po pogotowie a ja starałam się rozmawiać z poszkodowanym.
Drugi wypadek miał miejsce nieopodal szkoły i dotyczył mnie osobiście, gdyż pod jadące auto wpadł chłopiec 6 lat młodszy (on był w zerówce) i był pod moją opieką. Odbierałam ze szkoły siostrę, i 2 albo 3 chłopców (po sąsiedzku). Nie wiem czemu wbiegł nagle pod auto. Na masce przejechał jeszcze kawałek po czym odbił się od niej i upadł kilka metrów przed autem. Miał otwarte złamanie w kilku miejscach na nodze a on był w takim szoku, że wstał i chciał iść. Ja natomiast stałam i nie mogłam się ruszyć. Łzy mi płynęły po policzkach ale byłam zamurowana. Nie wiem nawet co się stało z pozostałymi dziećmi. Ja stałam i stałam. Dopiero policjant chcąc spisać zeznania wyrwał mnie z tego letargu. Po czym wróciłam do domu. U nas nie było jeszcze telefonów więc musiałam iść do mamy tego chłopca. To było dla mnie najgorsze przeżycie jakie pamiętam z tamtego okresu!
Inny wypadek miał miejsce, gdy studenci przechodzili w niedozwolonym miejscu za autobusem i nie widzieli, że z drugiej strony nadjeżdża auto. Wtedy ja biegłam do budki tel. zadzwonić po pomoc ale nic poważnego się nie stało.
20 października 2011 20:31 | ID: 664668
Nigdy nie byłam i oby to się nie zmieniło!
20 października 2011 20:43 | ID: 664675
na szczęście nie byłam ...
20 października 2011 20:55 | ID: 664683
W zasadzie to nie. raz tylko jak wracaliśmy z gór to był korek i z rowu wychodził zakrwawiony facet, ale to już było po. Kolizji za to mnostwo widziałam, w dwóch uczestniczyłam. To tyle jeśli chodzi o wypadki drogowe. Widzialam natomiast inny - jak gość skoczył do szybu windy na 15 piętrze...
20 października 2011 21:24 | ID: 664720
Byłam nie raz śwaidkiem... I nie raz poszkodowaną, choć w zwykłych stłuczkach nie z mojej winy- nie dostałam karniaków:) ale nerwy były, o ja byłam poszkodowna...
A co byście zrobili, gdyby wypadek spowodowała osoba, która nie posiada uprawnień???
20 października 2011 21:27 | ID: 664722
Jako nastolatka widziałam faceta pod tramwajem, przez cały dzień chodziłam jak w transie. Nie mogłam wymazać z pamięci tego obrazu.
20 października 2011 23:41 | ID: 664872
Na moje szczęście nie!!ja nie mogę nawet w tv oglądać i słuchać o wypadkach...Podejrzewam że dostałabym totalnego paraliżu gdybym była świadkiem i jeszcze z rannymi ..oj nie!!
20 października 2011 23:53 | ID: 664874
Nigdy nie byłam,raz potrąciłam rowerzystę ale lekko spytałam się czy potrzebuje pomocy,nie potrzebował,wstał i pojechał dalej.
21 października 2011 06:54 | ID: 664921
Rsczej nie, czasami jeszcze widziałam jak samochody stoją.
Wypadku z ofiarami na szczęście nie widziałam
21 października 2011 07:05 | ID: 664926
Byłam. Samochód potrącił przechodnia. Ten odgłos trudno zapomnieć.
21 października 2011 10:25 | ID: 665063
Widziałem śmierć ! Widziałem ból! Sam też miałem kilka poważnych wypadków ( draśnięć nie pamiętam) ..z ostatniego wypadku się "wylizuję".( od 3 lat)....nie dostałem nigdy mandatu za brawurę .
21 października 2011 13:15 | ID: 665228
Nie byłam ale pomagałam ofierze razem z mężem. Chwile po tym wypadku nadjechaliśmy na miejsce gdzie się on zdarzył. Byli to dwaj motocykliści - na jednym pojeździe - pijani obaj, jeden z nich chodził i mówił co ja zrobiłem a drugi leżał z rozbitą krwawiącą głową na asfalcie i właśnie jemu pomagaliśmy w ten sposób by nie stracił przytomności rozmawiając do niego do przyjazdu karetki.
Gapiów było sporo, jak to w takich sytuacjach bywa bo zdarzyło się to w środku wioski, przez którą przejeżdżaliśmy.
21 października 2011 14:30 | ID: 665265
Byłam świadkiem wypadku na niemieckiej autostradzie. Samochód osobowy wjechał pod tira. Akurat byliśmy drugim samochodem, który się zatrzymał tuż za nimi. Nie do opisania...
21 października 2011 15:22 | ID: 665322
Tak byłam świadkiem wypadku...szczegółów nie zdradzę bo to było STRASZNE
21 października 2011 16:55 | ID: 665385
Tak, samochód potrącił dziewczynę na przejściu. Pamiętam, że przeleciała przez dach samochodu i upadła kilka metrów dalej. Był pisk opon, krzyk dziewczyny i cisza.
Pamiętam jeszcze, że jej but zawiesił się na bocznym lusterku samochodu, z którego wyszedł starszy pan - podpierający się laską i w ciemnych okularach.
21 października 2011 23:48 | ID: 665615
Kiedyś wyszłam przed szkołę- swoją podstawową- jakaś kobieta tak szybko wycofała samochód z gazem, że walnęła w słup- była pijana, chciała zawieźć upośledzonego syna na pogotowie- to nawet nie był wypadek- ale tą zakrwawiona głowę dziecka na zawsze zapamiętam.
Sama brałam udział w kolizji- 4 samochody zderzyły się - byłam w tym trzecim. Wracałam z akademika z koleżanką i jej chłopakiem. Babka, kóra jechała pierwsza dała lewy kierunkowskaz i chciała skręcić do domu, więc maxymalnie zwolniła. Facet jadący za nią, z kobietą i małym dzieckiem uderzył w nią, póxniej twierdził, że myślał, że ona będzie wyprzedzać! Jechalismy za nią. Kolega chciał minąć ta kolizję ale lepiej że w nich uderzyliśmy, niż mielibyśmy mieć czołówkę z innym pojazdem. Gdy poczułam uderzenie z przodu, zaraz facet jadący z tyłu walnął w nas- plecy mnie bolały cały tydzień, n szczęście niekomu nic się nie stało
22 października 2011 09:57 | ID: 665749
raz jadąc do Olsztyna na drodze krajowej nr 50 niedaleko skrzyżowania z drogą wojewódzką nr 575 byliśmy świadkami jak motocyklista na ścigaczu na łuku drogi wyleciał z niej w pole.od razu zadzwoniliśmy na 112.widziały to osoby z innych samochodów też pewnie zadzwoniły a poza tym jechało jeszcze kilka motorów więc pewnie sie zatrzymali i interweniowali ale gorąco mi się zrobiło..
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.