centaurek (2011-11-13 16:17:05)
No popatrz... Ciekawe, że prezes Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka twierdzi coś zupełnie innego.
Co innego korupcja i niekompetencja urzędników, co innego przemoc fizyczna wobec dzieci. To, że jakiś urzędnik dostał łapówkę, by „załatwić” komuś dziecko do adopcji, to nie znaczy, że prawo jest złe. Co więcej, pani Harrold-Claesson, sama przyznała, że sądy nie kwestionują decyzji urzędników, co jest zaprzeczeniem zasady kontroli i równowagi, która obowiązuje w krajach z trójpodziałem władzy. Jeśli mamy dyktaturę urzędników, którzy nie są odpowiedzialni przed kimkolwiek, to nawet najlepsze prawo nam niczego nie da. Niechęci sędziów do sprzeciwiania się decyzji urzędników – często bezprawnym, jak mówi sama p. Harrold-Claesson – i ochrony rodzin nie można interpretować jako problemów z samym prawem, na które się owi urzędnicy się powołują.
Poza tym, na każdego „chorego” urzędasa znajdzie się dobry i rozumny urzędnik, który zamiast od razu odbierać rodzicom dziecko – pomoże im w rozwiązaniu problemu. Bo nie można zaprzeczyć, że kiedy ktoś uderza swoje dziecko, to jest to oznaką problemu.
Być może sędziowie boją się reagować, ponieważ zapewne w przeszłości kilku z nich wyrwało się z szeregu i ich za to zlinczowano jako nienawidzących dzieci. Dziś boją się zainterweniować ze strachu przed utratą pracy i praw do wykonywania wyuczonego zawodu, a mają przecież własne rodziny i dzieci na utrzymaniu…
Dzięki za link – otworzył mi trochę oczy – ale nie przekonuje mnie on do tego, że samo prawo, albo chociaż założenie tego prawa, jest złe. Napewno kuleje implementacja tego prawa, juź nie mówiąc o bezkarności urzędników. W Polsce, przynajmniej, tytułową sprawą zajmuje się sąd. I oby tak pozostało.