Piszemy w kontekście religii katolickiej, więc wiadomo, że mówiąc "wierzący" mamy na myśli katolików.
Nie mam nic przeciwko lekcjom religii w szkołach, zwłaszcza w podstawowych. Ale pamiętam również swoje lekcje religii, które odbywały sie w salach katechetycznych przy kościele. Na te lekcje chodził tylko ten, kto chciał... Różnie bywało - jak ksiądz był chamski i beznadziejny, to nie chodziliśmy wcale. Do dziś pamiętam również 2-ch księży, którzy przekazali nam wiele zwyczajnych, ludzkich wartości. Nie chodziliśmy na religię pod presją złych ocen, a z potrzeby serca. I jakoś mniej nie umiemy niż dzisiejsza młodzież... Myślę, że nastolatkowie wiedzą już, czego chcą. I powinni mieć mozliwość wyboru. Nauka religii powinna odbywać się z potrzeby wierzącego serca, a nie z przymusu.
Kwestia tego czylekcje będą się odbywały w budynku szkoły czy w salce katechetycznej, tego czy będą na pierwszej czy ostatniej czy jakiejś innej godzinie lekcyjnej... to sprawy, które można w miarę prosto uregulować.
I trzeba się zastanowić, jakie rozwiązania przyniosą najlepsze efekty.
Niektóre pomysły marginalnych partii na kwestie religii w szkołach są... komiczne?
http://familie.pl/Blogi-2-27/b106p2125,SLD-sie-nudzi.html
Wszyscy bardzo ciekawie piszecie o LEKCJACH religii w szkole...ale nikt jakoś nie zauważa, że chodzi o wiarę a nie zwykły przedmiot szkolny. U moich dzieci w szkole lekcja religii zaczyna się od sprawdzenia obecności...w kościele w minioną niedzielę. Mam znajomych w różnych szkołach i wiem, że tam jest podobnie. W klasie komunijnej jedna z dziewczynek została napiętnowana przez "nauczyciela religii" za to, że jest -cytuję: "sekciarą, bo adwentyści dnia siódmego to sekta, to wrogowie jedynego prawdziwego boga". Moich dzieci nie musiałam uświadamiać, że wszystkie wyznania są równoprawne bo one to wiedzą, ale wiedzę tę wyniosły z domu a nie ze szkoły. Ja sama chodziłam na religię do sali katechetycznej przy Kościele i wspominam to bardzo miło. Nikt mnie nie zmuszał i nie musiał... Do tego dochodzi jeszcze kwestia podręczników. Mam w domu po trzy rodzaje podręczników do religii dla szkoły podstawowej do każdej klasy, bo każde moje dziecko musiało mieć inny podręcznik, nowszy. Dziwi mnie fakt, że w chrześcijaństwie zmiany zachodzą co roku...myślałam, że nasza wiara ugruntowała sie 2000 lat temu... czyżbym się myliła? JESTEM JAK NAJBARDZIEJ ZA POWROTEM RELIGII DO SAL KATECHETYCZNYCH!!!
I na koniec jeszcze jedno pytanie: jak można ocenić w skali od 1 do 6 - oczywiści będąc obiektywnym - wartość czyjejś wiary?
Dziś w radiu szłyszałam, że katolickie dzieci uczęszczające na religię mają dostawać jakieś "indeksy" do wpisywania takich informacji, jak kiedy dziecko miało chrzest, bierzmowanie, komunię oraz oceny. Słyszeliście o tym?
Jestem za religią przy Kościołach a nie w szkołach.
Ja pamiętam jeszcze religię w salach katechetycznych. Jakos się chodziło i nikt z niej nie wagarował. W ogólniaku był to dla mnie już przedmiot i takowoż większość z nas go traktowała choć mieliśmy fajnego księdza za katechetę.
Religia w szkołach. -tak! ale : ... pod warunkiem że są to szkoły prowadzone przez dany kościół (wyznanie) . W szkołach świeckich państwowych nie! .
Religia w szkołach państwowych: tak.
Chyba, że zlikwidujemy wolność religijną i za głosem lewicy wprowadzimy urzędowy światopogląd anty-teistyczny.
No to powieśmy w szkołach i urzędach insygnia innych religii , komunistyczne , anarchistyczne ...przecież jak demokracja to demokracja każdy ma prawo uczyć się swoich ideałów .Chyba że chcemy zniszczyć wolność i demokrację .
Bartt napisał 2010-09-02 17:27:24Religia w szkołach państwowych: tak.
Chyba, że zlikwidujemy wolność religijną i za głosem lewicy wprowadzimy urzędowy światopogląd anty-teistyczny.
masakra.. to nie ma nic wspólnego z ateizmem, ale najwyższa pora rozdzielić rząd od kościoła i oddzielić naukę od kościoła, bo jedno ma się nijak do drugiego!
Napisałem anty-teizmem.
W wolnym kraju, jeśli ludzie chcą, żeby ich dzieci uczyły się ich religii - może się to odbywać. Z jakiego powodu Państwo miałoby tego zabraniać? Przecież ma być bezstronne.
Ależ Bartt w polsce są nie tylko katolicy , są też ludzie innych wyznań i orientacji politycznych . Demokracja nie oznacza głaskanie po główkach tylko katolików i zabranianie wyznawcom innych religii wieszania w szkołach ich insygniów wiary . No więc tam gdzie chodzą do klasy wyznawcy judaizmu wieszajmy obok krzyża gwiazdę dawida , gdzie prawosławia - ich dwuramienny krzyż , gdzie wyznawcy kultu szatana ich symbol ... tylko zastanów się do czego to prowadzi , chyba że kościół katolicki czuje się już tak silny i dąży do konfrontacji ... aaaa! - to inna sprawa.
Bartt napisał 2010-09-02 19:55:43Napisałem anty-teizmem.
W wolnym kraju, jeśli ludzie chcą, żeby ich dzieci uczyły się ich religii - może się to odbywać. Z jakiego powodu Państwo miałoby tego zabraniać? Przecież ma być bezstronne.
Państwo nie zabrania uczyć sie religii przez wyprowadzenie jej ze szkół!
Jest rozdział Koscioła i Pańswta nie bez powodu. W Polsce mamy wiele różnych wyznań, więc dlaczego akurat ta a nie inna religia ma być w szkole? Jakoś inne wyznania raczą sobie z nauczaniem poza szkołą. Czyżby te prostety przeciw wyprowadzeniu jej ze szkoły to wyraz obawy przed spadkiem frekwencji i stratą konroli nad dziećmi i młodzieżą w kwestii wiary?
Mówienie, że w Polsce nauczana w szkołach jest jedynie religia katolicka, jest bądź kłamstwem, bądź nieznajomością rzeczywistości i prawa.
Państwo stwarza możliwości nauczania religii wszystkim związkom wyznaniowym, które spełnią określone w ustawie kryteria i wyrażą taką chęć, zorganizują się. Są lekcje religii prawosławnej, są lekcje religii mojżeszowej.
Państwo stwarza możliwości - inna sprawy, czy dany związek wyznaniowy będzie chciał z tego skorzystać.
I nie widzę nic dziwnego w tym, że najpopularniejsza jest religia katolicka (zarówno rzymsko- jak i grekokatolicka), skoro jest to dominujące wyznanie w naszym kraju.
Szczerze jeszcze nie spotkałam się z nauczaniem innej religii w szkolach niż rzymskokatolicka. To po pierwsze.
Po drugie to nadal nie zmienia faktu, że inne wyznania radza sobie z naucczaniem poza szkołą, więc równie dobrze piwinna poradzić sobie religia katolicka.
kaskur napisał 2010-09-03 09:49:22Szczerze jeszcze nie spotkałam się z nauczaniem innej religii w szkolach niż rzymskokatolicka. To po pierwsze.
Po drugie to nadal nie zmienia faktu, że inne wyznania radza sobie z naucczaniem poza szkołą, więc równie dobrze piwinna poradzić sobie religia katolicka.
Ja się spotkałem z grekokatolicką, prawosławną, mojżeszową.
To, że inne związki wyznaniowe nie wykorzystują w pełni możliwości, jakie daje im państwo (bo nie chcą, bo mają inny pomysł, bo nie mogą się zorganizować, itd.) to nie znaczy, że Kościół katolicki ma tego zaniechać. Bo niby dlaczego?
Ja również spotkałam się z nauczaniem w szkole religii innego wyznania niż katolickie - mimo że chętnych było mało, zajęcia były łączone. Dla uczniów i rodziców to było ważne.
Jeśli dla kogoś lekcje dotyczące wiedzy o danym wyznaniu są potrzebne, ważne - będzie się o nie starał, a nie krzyczał, że po co w ogóle religia, a katolicy to mają, on nie może. Może. Pytanie, jak bardzo chce. Państwo stwarza możliwości.
Koleżanka na zajęcia z religii grekokatolickiej chodziła chętnie, chociaż wiązało się to czasem z utrudnieniami, w klasie było ich mało.
Podnosiłabym poziom nauczania religii - bo wygląda to różnie, jak każdego przedmiotu. Uczniowie (często także za sprawą rodziców) traktują to jako zło konieczne, przeczekanie, błahostkę. Nie szanują prowadzącego. Czy ktoś zastanawia się, czy plastyka jest potrzebna, gdy zajęcia są źle prowadzone? Nie, troszczy się o podniesienie poziomu prowadzenia zajęć.
Czy lekcje z religii są potrzebne? Wg mnie - tak. Kryzys wartości jest wystarczającym powodem. Marna jest znajomość historii i zasad wyznania, jakie deklarują ludzie, brak podstawowej wiedzy. Religia to także nieodłączna część naszej kultury i naszego człowieczeństwa.
Etyka i religia nie wykluczają się. Brakuje zajęć z etyki i wykwalifikowanej kadry jest faktem. Ale jeśli ktoś chce zgłębiać wiedzę o danym wyznaniu, które deklaruje, rozwijać się - nie można tego zabraniać.
Nie potrafię wskazać jednoznacznie - religia w salce czy w szkole. Wszystko ma swoje złe i dobre strony. A jeśli ktoś tęskni za formę w salce przy kościele - można organizować spotkania z rodzicami, dziećmi. Spotkania dyskusyjne, modlitewne. Można rozmawiać właśnie na tematy religijne. Możliwości są. Wyrzucanie religii ze szkoły jest trochę ...walką z religią. Każdą.
W naszym kraju jest rozdział Kościoła i Panstwa, a skoro szkoły sa publiczne więc dlaczego ma być tam nauczana religia, nieważne czy katolicka czy inna. Inne wyznania potrafia sobie poradzic z nauką poza szkoła i uważam to za odpowiednie rozwiązanie.
W naszym kraju panuje (jeszcze) wolność religijna i przekonań, a także wolność w manifestowaniu i wyrażaniu swojej wiary (bądź niewiar) w życiu publicznym. I lekcje religii są właśnie przejawem wyrażania wiary w życiu publicznym. Państwo stwarza możliwości i nie ingeruje w to. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że gdyby np. państwo zaczęło prowadzić lekcję religioznawstwa w miejsce katechez, to właśnie byłoby złamaniem zasady bezstronności państwa.
To, że jakieś wyznanie nie przewiduje sakramenty małżeństwa albo nie chce, aby ślub zawierany w tej wierze wywierał skutki w sferze prawa cywilnego - nie znaczy, że KK ma rezygnować ze ślubów konkordatowych.
Rozdział Kościoła od Państwa nie może bazować na wrogości i materializować się pod postacią zwalczania wiary w życiu publicznym, marginalizowania jej. Ostatnio nawet przedstawiciel ONZ zwracał uwagę na to, że coraz częściej świeckość państwa przybiera formę antyreligijności.
Zadaniem państwa jest stworzyć możliwości - jeśli ktoś będzie chciał, skorzysta z nich, jeśli nie - nie skorzysta. Po co to burzyć?