Witam, Panie Doktorze,
mam 29 lat. Partner jest starszy o rok. Ze swoim partnerem jestem od czasów licealnych. Bylismy ze sobą ok. 7 lat, zaręczyliśmy się i... rozstaliśmy. Przerwa trwała 3 lata. Ciężko mi napisać o powodzie rozstania, ponieważ mamy inne wizje tego. Rozmawialiśmy o tym dużo, ale i tak uważam, że przydałby nam się terapeuta, abysmy mogli zażegnać przeszłość. Chciałabym na terapie pójśc JUŻ/NATYCHMIAST (potrzebuję coś z tym zrobić, by wiedzieć, czy iść wte czy wewte, nie chcę byc w takim zawieszeniu), ale - z przyczyn niezależnych od nas - musimy to odłozyc na lipiec. Partner uważa, że to nic nie da, że nie wierzy w terapię, ale pójdzie. To był mój warunek.
Z mojego punktu widzenia sprawa wyglada tak, że powodem rozstania były dysfunkcje w sprawach seksu i zauroczenie się mopjego narzeczonego starszą partnerką. Był z nią ok. miesiąca, potem chciał wrócić. Ja go nie chciałam i tak trwało to 3 lata (cały czas go kochałam mimo że spotykałam się z innymi, mimo że uniezależniłam się, mimo że byłam tak naprawdę szczęśliwa). Traf chciał, że wróciliśmy do siebie i mogę powiedzieć, że my się chyba naprawdę po prostu kochamy. Widzę, jak oboje sie staramy, jak w wielu aspektach się zmieniliśmy. Po przerwie jesteśmy juz 2 lata.
Oczywiscie, mamy problemy z seksem, a raczej go nie mamy. Chcociaż na początku było super, swobodnie (a chyba z tym mamy problem, ze swobodą właśnie - choć nie było fajerwerków to partner sam zauważył, że było "super swobodnie", widziałam tę radość). Czułam jak bardzo mnie pożąda. Potem wydarzyło sie coś, nie wiem co, ale zmieniło się jego nastawienie. Obstawiam, że ma problem z tym, że jak raz mu nie wyjdzie/nie stanie mu to potem boi sie, że niedomaganie znowu sie powtórzy. Poza tym zakładam też, że seks ze mną go rozczarowuje, ale jak ma nie rozczarowywać skoro przepełniony jest obawą. Mam duży potencjał i temperament, który muszę skrywać. Ale to tylko moja wizja... Ja z kolei nie wychodzę z inicjatywą, ponieważ jest to w jakimś stopniu dla mnie poniżające i boję się kolejnego odrzucenia, wiec wolę nic nie robić. Tak jest wygodniej. Tak samo wolę unikać rozmów z nim, choć wiem, że dobrze jest o sprawach życia intymnego rozmawiać otwarcie z partnerką/partnerem, nawet jeśli jest to trudne... Niestety, mój partner o tym nie chce ze mna rozmawiać. Ja też myślę, że zmuszanie go do rozmowy, czy seksu dodatkowo napędzałoby tylko spiralę niechęci. Zbliżenie zaczynie się coraz bardziej kojarzyć z przymusem, a nie ze zwyczajna, autentyczną, radosną chęcią.
Kiedyś sam z siebie, widząc gdzieś mój głęboko skrywany smutek, powiedział, że przeczytał jakis artykuł i doszedł do tego, że on chyba jest niedojrzały, bo nie wiąże miłości z seksem, że jak juz jest w miare poważna relacja, jak zdobędzie kobietę to partnerka przestaje byc dla niego obiektem seksualnym.
Dodam, że mój partner lubi flirtować. Czasem mam wrażenie, że dowartosciowuje sie w ten sposób. Lubi też ogladać różne nagie kobiety w Internecie (czasem wypisuje w wyszukiwarce znajomych). Oglada też porno, ale to chyba nic dziwnego. Ja też lubie obejrzeć czasem porno, wiec nie przeszkadza mi to.
Wydaje mi się, że emocjonalnie oboje jestesmy blisko i jest nam dobrze, więc nie chodzi generalne o ochłodzenie w relacji. Oboje sie staramy i uwielbiamy wspólnie spędzać czas. Jesteśmy atrakcyjni. Oboje mamy duże powodzenie, wiec odrzucam też kwestie problemu z wyslądem, czy dbaniem o siebie. Oboje też mamy oprócz siebie swoje własne prywatne światy i pasje.
Nie wiem, co robić, ale wiem, że nie chcę czuć się niepożądana i nie chcę tkwić w relacji bez seksu oraz z obawą, że może zauroczy się inną (powtórka z historii). Chciałabym zbudować z nim dojrzały związek, w którym seks również będzie satysfakcjonujący. Przecież w dojrzałym związku, w którym partnerzy się kochają, w którym coraz bardziej się nawzajem pod kątem cielesnym poznanją i zgłębiają techniki seksualne, eksperymentują, w którym czuja się swobodnie, seks powinien być jeszcze lepszy niż jednorazowy numerek, który ekscytuje jedynie z racji adrenaliny, z racji "nowego". Czy moje wyobrażenie jest mylne? Idealistyczne?
Panie Doktorze, co mam zrobić?
PS proszę wybaczyć chaos myśli