Witam.
Przedstawię sprawę od początku bo jest dość skomplikowana.
W maju 2009 podjełam prace w pewnej firmie- praca na umowe zlecenie.
Na poczatku lipca okazało się ze jestem w ciazy, powiedziałam o tym pracodawcy - pogratulował i wszystko było wporzadku. Zapytał sie czy moge pracowac- mogłam, czułam sie dobrze.
Po paru dniach mnie zwolnił. No wg prawa, miał takie prawo, gdyz to nie była umowa o prace. Stwierdził, ze powodem nie jest ciaza,tylko nie dogadywanie sie - co jest bzdura.
Ale, jest jedna rzecz, która do tej pory mnie zastanawia i mysle, czy warto by cos nie zdziałac, jednak nie wiem czy sa ku temu szanse.
Byłam na stanowisku sekretarki - pracowalam od-do. Kazdego dnia po 6h.Oczywiscie w umowie, ktorej pracodawca nawet nie chciał mi dac- bo twierdził, ze nie ma takiego obowiazku - było napisane - asystentka do prac biurowych.
To chyba są przesłanki ku temu, iz powinna byc to umowa o prace - Czyż prawda?
I zastanawiam sie czy nie założyc sprawy, o zmiane umowy. Tylko kwestia jest taka, ze było to 2 lata temu i czy sprawa nie uległa przedawnieniu?
Czy jest w ogole sens walczyc o odszkodwanie z tego tytułu i przywrocenie stosunku pracy?
Wiem, ze bede musiała miec swiadkow - watpie aby pracownicy chcieli zeznawac, ze wzgledu na to iz beda sie bali stracenia pracy - a wszyscy sa na umowe zlecenie - albo dzielo.
Wiem, ze ksiegowa, która probowała przemowic temu panu do rozsadku - czyli iz mimo wszystko, ze powinnam byc zatrudniona na umowe o prace- mogłaby zeznawac.
Wiem tez, ze moze powinnam sie zajac tym od razu, jednak tak mnie ta sprawa wyprowadziła z rownowagi, ze najzwyczajnie w swiecie nie chcialam sie w to angazowac ze wzgledu na swoj wczesniejszy stan.
Ach i w przypadku jakbym zdecydowała sie na załozenie sprawy, jak to wyglada kosztowo?
Wiem, ze na zwolnienie z opłaty sadowej mam szanse. A poza tym?
Byłabym wdzieczna o jakakolwiek opinie.
Pozdrawiam.