Matka jest tylko jednaKategorie: Książki i literatura, Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 157645 |
Nadesłane przez: sedna85 dnia 31-01-2013 12:40
Dziś zakończyło się głosowanie na Blog Roku. Jestem w pierwszej pięćdziesiątce na 550 blogów! Dziękuję serdecznie za wszystkie głosy i mam nadzieję, że dzięki mnie dzieciaki wybawią się porządnie na deriach z Markiem Kamińskim!
A tak z innej beczki... Kroniki kryminalne!
W środę o godzinie 9.30 widziano matkę Kosmyka, Joannę J., jak w kuchni niszczy kosmykowy wózek. Sprawczyni tłumaczyła się nam - To znaczy ten... Ja nie chciałam! Naprawdę nie chciałam. Kosmyk po prostu, czekając aż zrobię mu mleczko, wiercił się strasznie w wózku i chciałam mu opuścić podnóżek. Złapałam z jednej strony i ciągnę. Gówno jakieś, myślę i ciągnę mocniej. No co za dziadostwo, ciągnę jeszcze mocniej. Kosmyku, siedź grzecznie, mama ci to zaraz opuści... Szarpnęłam i poszło. Oderwało się z jednej strony!
Joanna J., mimo że wiedziała o tym, że jeśli chce się opuścić podnóżek, trzeba nacisnąć przyciski z obu stron i pociągnąć środek, bezmyślnie i głupio przycisków nie nacisnęła i do tego szarpała brutalnie bok podnóżka.
Poszkodowany podnóżek zamierza zgłosić sprawę do sądu rodzinnego o nienależyte traktowanie. Wyrok jest łatwy do przewidzenia. Kosmyk już obdarował matkę nieprzychylnym spojrzeniem. Babcia Kosmyka powie, że Joanna J. zawsze była ofiarą. Dziadek i ciocia Kosmyka wiernie powtórzą za babcią, a ojciec Kosmyka stwierdzi, że pewnie już wszyscy Joannę J. nazwali ofiarą, więc tylko wzorem dziecka rzuci jej nieprzychylne spojrzenie.
***
Dziś o godzinie 10.20 Joanna J. wyszła, zostawiając swe dziecko oglądające książeczkę. Joanna J. tłumaczy, że poszła na chwilę do toalety i w momencie wyjścia pokój był w należytym porządku. Po powrocie do pokoju Joanna zastała swego syna na szczątkach książeczki, trzymającego rozebrany pilot, stojącego na dodatek wśród sterty rozwalonych klocków. Ponieważ sprawca jest małoletni tym razem nie poniesie kary.
***
O godzinie 10.30 Joanna J. włączyła ładną piosenkę i wzięła swojego synka na kolanka, żeby posłuchał i obejrzał razem z nią teledysk. Nic nie wskazywało nadchodzącej tragedii. Po chwili jednak rączki Kosmyka brutalnie zgwałciły klawiaturę tak, że ekran odwróciły do góry nogami, potem przestawiły na pion, a na koniec zmieniły język na rosyjski. Jako że winny jest małoletni kolejny raz nie poniesie kary.
***
Z ostatniej chwili! Wyrodna matka nie wzięła dziś synka na spacer. Joanna J. na swoje usprawiedliwienie ma tylko głupią wymówkę, że deszcz pada i roztopy są. Każdy wie, że prawdziwa matka ma takie wymówki ma w głębokim poważaniu. W dupie czyli.
***
Odnaleziono teledysk, który matka chciała puścić swojemu synowi, nim ten poprzestawiał opcje ekranu. Oto piosenka: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=GLg8MJMyZ9U
Despotyzm, irracjonalność i głupota matki wprawiają okolicznych mieszkańców w głębokie zniesmaczenie.
Zapraszam również na fanpejdża moje bloga na facebooku: https://www.facebook.com/matkatylkojedna
Nadesłane przez: sedna85 dnia 29-01-2013 22:32
Najpierw mama założyła kurtkę i buty, a potem ubrała Kosmyka. Wyszli na dwór i mama posadziła Kosmyka na sankach. Ruszyli szybko, bo Kosmyk bardzo lubi takie saneczkowe zrywy. Przez chwilę zastanawiali się - iść nad jezioro czy w stronę wsi? W stronę wsi, podjęła decyzję mama i ruszyli, dziarsko przedzierając się przez średnio odśnieżoną drogę.
Mama cały czas gadała. O tym i owym. O Kosmyku gadała, o sobie gadała. Nawijała jak najęta. Najbardziej o tym, jakby to było, gdyby w dalszym ciągu mieszkali w mieście - trudno by było, Kosmyku, iść na spacer po zimowym mieście, wiesz? A tutaj mamy piękną drogę, ślady zwierząt wokół, pewnie w nocy sobie chodziły i szukały jedzenia te zwierzęta, i dzięcioł stuka: stuk puk puk, stuk puk puk. Drzewa sobie szumią, jak pięknie te drzewa szumią!
I nagle mama przerwała. Zaczęła nasłuchiwać. Razem z mamą nasłuchiwał i Kosmyk, ale nic kompletnie nie słyszał. Dzięcioł już nie stukał, drzewa zamarły, a mama z Kosmykiem na białej polanie słuchali zawzięcie. Mama spojrzała się na Kosmyka i szeptem powiedziała:
- Słyszysz Kosmyku? To jest cisza.
A Kosmyk z uśmiechem kiwnął twierdząco głową.
***
Przypominam o głosowaniu na blog roku! Jeśli chcecie zagłosować na moje skromne wypociny, wystarczy wysłać jeden SMS na numer 7122 w treści wpisując numer mój: A00306. Można wysłać tylko jeden SMS na dany blog!
Będę wdzięczna, jeśli poświęcicie na mnie ten jeden SMS!
Cały dochód z SMS zostanie przekazany na integracyjno-rehabilitacyjne obozy dla dzieci z ubogich rodzin i dzieci niepełnosprawnych.
Jeśli chcecie wiedzieć, co u Matki, zapraszam na fanpejdża: https://www.facebook.com/matkatylkojedn
i "głównego" bloga: http://matkatylkojedna.blogspot.com
Nadesłane przez: sedna85 dnia 28-01-2013 22:30
Dawno, dawno temu, całe dwie godziny, za górami i lasami, za jeziorem Bełdany, w cichym i miłym pensjonacie żył sobie królewicz Kosmyk wraz z rodzicami i dziadkami.
Pewnego dnia matka stwierdziła
- A nakarmię dziada!
I tak też zrobiła, starając się, aby jak najmniej kaszki wylało się na czystą bluzeczkę kosmykową. Zabieg udał się dostatecznie, ale tuż przed podaniem ostatnich łyżeczek, Kosmyk zastrajkował, pierdyknął łyżką o ziemię, wygiął główkę w tył, przez co dość mocno uderzył o ścianę.
Kalkulacja matki była szybka - wróżka ma urlop macierzyński, krasnoludki na bezrobotnym, a inne magiczne stworzenia pindol strzelił. Postanowiła więc matka kaszkę w cholerę rzucić i ratować dziecko. Tak też zrobiła, zostawiając wspomnianą kaszkę na podłodze. A że mały troll dawał się jej przez cały dzień we znaki, to chwilę po uspokojeniu przekazała dziecko ojcu i poszła [uwaga słowo zapomniane przez matki, można sprawdzić w słowniku] POLEŻEĆ.
Leżała. Leżała. Leżała i leżała. Całe dwie minuty, aż jej się odleżyny zrobiły, a z pokoju wezwał ją głos ojca:
- Aśku, kurwa, chodź zobacz!
Matka poszła, bo ojciec przeklina często, ale rzadko chce jej pokazać jakąś prostytutkę w salonie, jednak zamiast kobiety lekkich obyczajów matka zastała stojącego Kosmyka. W zasadzie stojący tułów Kosmyka, bo na twarz założył sobie Kosmyk miskę i próbował wylizywać zawartość. Ale i tak większość kaszki miarowo spływała po brodzie na bluzeczkę, spodenki, skarpetki i dywan. Kosmyk nie wyglądał tragicznie. Z tą miską na głowie wyglądał tak śmiesznie, że zamiast zachować się jak odpowiedzialni, dorośli ludzie, rodzicie tarzali się po ziemi, trzymając się za brzuch [matka] i krzycząc, że zaraz się posika [tata].
Zachwycony i podbudowany radością rodziców Kosmyk, aby sprawić im jeszcze większą frajdę, podreptał do sypialni, podniósł pełną miseczkę kota i tak samo wsadził w nią twarz. Karma kocia pięknie przylepiła się do bluzeczki upapranej kaszką i wszyscy byli zadowoleni.
Ale, ale... żeby nie było tak miło, zła czarownica w głowie matki powiedziała, że takie upaprane dziecko to tyfusu, trądu i wielu innych tasiemców może się nabawić, więc zmotywowana matka wsadziła dzieciaka do wanny z ciepłą wodą, żeby tam higieniczniał. I tak higienicznieli razem - przelewająca wodę z kubeczka do kubeczka matka i Kosmyk, który z radosnym "koko!" śmiał się radośnie, trochę zdziwiony, że taka rzecz, jak przelewanie wody z kubeczka w kubeczek, może być w ogóle możliwa.
KONIEC
Ale, ale... :)
Przypominam o głosowaniu na blog roku! Jeśli chcecie zagłosować na moje skromne wypociny, wystarczy wysłać jeden SMS na numer 7122 w treści wpisując numer mój: A00306. Można wysłać tylko jeden SMS na dany blog!
Będę wdzięczna, jeśli poświęcicie na mnie ten jeden SMS!
Cały dochód z SMS zostanie przekazany na integracyjno-rehabilitacyjne obozy dla dzieci z ubogich rodzin i dzieci niepełnosprawnych.
Jeśli chcecie wiedzieć, co u Matki, zapraszam na fanpejdża: https://www.facebook.com/matkatylkojedna
i "głównego" bloga: http://matkatylkojedna.blogspot.com/