Matka jest tylko jednaKategorie: Książki i literatura, Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 157647 |
Nadesłane przez: sedna85 dnia 03-01-2013 13:21
Po katastrofie Kosmyka, którą bardziej przeżyliśmy my, a Kosmyk już pewnie nie pamięta, nastąpiło kolejne oberwanie chmury. Mój ząb. Tak się dziwnie złożyło, że natura obdarzyła mnie czterema ósemkami, dwóch już się w ogromnych bólach pozbyłam, ale wczoraj odezwała się trzecia. Korzystając z okazji zabrałam się z ojcem do Nidy, licząc, że może dentystka się zlituje i przyjmie mnie w swym zacisznym gabinecie. Na przyjęcie czekałam tylko dwie i pół godziny, a oczekiwanie umiliłam sobie rozmową ze sprzątaczką, która akurat ma podobne wykształcenie jak ja :)
Pani dentystka najpierw poinformowała mnie, że skończyło jej się znieczulenie, potem wyborowała mi dolną szóstkę, następnie dolną piątkę, a potem spytała się, gdzie właściwie mnie boli. Gdy odpowiedziałam, że na górze, odparła, że faktycznie, górna ósmeka wygląda źle, ale ona jej nie ruszy, da mi skierowanie na usunięcie chirurgiczne. I dała. Do Ełku. Zanim rozkminię, w jaki sposób mam pokonać osiemdziesiąt kilometrów bez samochodu, leczę się Apapem Ekstra i rozmyślam, jak by tu naprawić aparat, żeby pstryknąć fotki mojemu rozbitemu i pozszywanemu dziecku :)
Nadesłane przez: sedna85 dnia 02-01-2013 00:51
Nowy rok rozpoczął się katastrofą. Szalejący jak zwykle w wannie Kosmyk, pierdyknął o kant wanny i rozbił sobie łuk brwiowy. Pierwszy raz widziałam dziecko z zakrwawioną całą twarzą. Pierwszy raz widziałam moje dziecko z zakrwawioną całą twarzą. Pierwszy raz widziałam mojego chłopa we krwi. Wszystko było we krwi [oprócz kotów, które odważnie schowały się pod łóżko]! Na ostrym dyżurze pan lekarz stwierdził, że gadam głupoty, że moje dziecko jest bardzo żywe. Spytałam się, czy w takim razie moje dziecko jest nieżywe, ale nie odpowiedział. Oznajmił mi, że da Kosmykowi taki czopek, i że po nim Kosmyk zacznie delikatnie drzemać i będzie można mu zszyć ranę. Na rozpoczęcie drzemania dał Kosmykowi 10 minut. Niestety Kosmyk nie miał w planach drzemki i zawzięcie oglądał wielką lampę, więc pan doktor dał mu jeszcze pięć minut. Po pięciu minutach Kosmyk stwierdził, że musi koniecznie pochodzić, więc pan doktor dał mu kolejne pięć minut na rozpocżęcie drzemania. Po 20 minutach pan doktor stwierdził, że Kosmyk to naprawdę żywe dziecko.
Powiem jedno. Metoda zawiązywania dzieciaka w prześcierdło i trzymania w kurczach przez dwie pielęgniarki jest bardziej drastyczna niż widok zakrwawionej łazienki. Darcie [dalej nieśpiącego] Kosmyka słyszał cały szpital i pół parkingu. Kiedy dzieciak mój ładował baterie [ja wiedziałam, że ładował baterie] pan doktor z tryumfem orzekł sukces czopka, ale nawet nie zdążył postawić kropki na końcu zdania, bo przerwała mu przeraźliwa syrena wylatująca z ust Kosmyka.
Zabieg się powiódł. W końcu dostałam na ręce zapłakanego i zaślinionego Kosmyka z ładnie zszytym łukiem brwiowym i po wcale nie krótkich formalnościach mogliśmy wrócić do domu. Kosmyk oczywiście, kiedy tylko usiadł w swoim foteliku, zasnął.
Dokładnie dzisiaj skończył 11 miesięcy. Ciekawe, ile jeszcze części ciała swojego dziecka zepsuję?
Chłop mój ma jutro służbę, więc "do przeczytania" we czwartek :)
Nadesłane przez: sedna85 dnia 01-01-2013 11:55
Godzina 3 w nocy. Próbuję zaciągnąć Damianka do łóżka.
- No chodź do łóżka już...
- Nie chce mi się!
- No chooodź.
- A po co?
- Po co do łóżka? Przecież jak zwykle w łóżku będziemy rozmawiać o filozofii Bergsona i jego koncepcji religii!
- Aśku, ja już ci powiedziałem, że o tym człowieku nie będę z tobą więcej rozmawiać!