Opublikowany przez: ULA 2013-10-30 11:35:17
Znalazłam wymarzoną pracę, swoją drugą połówkę. Myślałam wtedy, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie! Układało nam się wspaniale. Aż do dnia, w którym w pracy zrobiło mi się słabo...Zawsze pełna sił, prawdziwy okaz zdrowia, nagle przed oczyma zrobiło mi się ciemno...
Obudziłam się w szpitalu. Diagnoza całkiem pogłębiła moją rozpacz. Guz w głowie. Teraz mogę powiedzieć z całą pewnością, że choroba mnie naprawdę zaskoczyła...Nie spodziewałam się, że moje dotychczas idealne życie runie tak z dnia na dzień...Widziałam przerażenie w oczach rodziny i ich bezsilność.
W tym momencie domem zajęła się moja mama, która była wtenczas dla mnie prawdziwą ostoją. Wierzyła, że zakończę tę walkę z sukcesem.
Guz usadowił się na przysadce mózgowej. Jednocześnie uciskał na nerw wzrokowy, powodując pogorszenie się pola widzenia. Objawy obserwowałam od dość dawna, lecz zrzucałam całą winę na przemęczenie. Bóle, zawroty głowy i obrzęki ciała były jedynymi oznakami, które dawały mi do myślenia, lecz podobnie jak poprzedni objaw, łączyłam to z nadmiarem obowiązków. Co do odczuwania "ciężkości ciała", w końcu każda z nas miewa takie dni, w których nie czuje się komfortowo.
Guz był spory, miał 5 centymetrów i nadawał się do operacyjnego usunięcia. Co do mniejszych, można leczyć je farmakologicznie, lecz mój znacznie przewyższał te normy.
Operację usunięcia guza przysadki mózgowej przeprowadza tylko dwóch lekarzy w Polsce. Obaj przyjmują jedynie w Warszawie. Zaczęło się mnóstwo badań-rezonansy magnetyczne, poziomy hormonów, tomografy...no i podróż do Warszawy.
Operacja jak każda inna niosła ze sobą możliwość pojawienia się skutków niepożądanych. Groziła mi utrata wzroku poprzez uszkodzenie nerwu wzrokowego podczas operacji. Bałam się. Miałam nawet momenty wątpliwości, czy dobrze robię poddając się zabiegowi. A co jeśli się nie powiedzie?....Może lepiej zostawić tak jak jest? Jednak lekarz szybko rozwiał moje wątpliwości. Bez operacji będzie rósł a mój stan zdrowia szybko się pogorszy, nie mówią już o objawach, które wciąż się nasilały.
Nadszedł dzień operacji. Wycięcie guza miało być przeprowadzone przez nos.
Operacja trwała 2 i pół godziny. Wiedziałam, że rodzina z trudem wytrzymuje ten czas, który w tych momentach upływał bardzo długo...
Po kolejnych 2 godzinach od operacji, ujrzałam-TAK UJRZAŁAM! moją rodzinę i lekarzy. Oznaczało to, że wszystko się udało a ja wciąż widzę!
Powrót do domu był najpiękniejszym prezentem po tym trudnym dla nas doświadczeniu. Przekonałam się jednak, jak silna więź łączy mnie z rodziną, jak ogromne jest ich poświęcenie i miłość. Przekonałam się także, że dobrze jest podjąć walkę, bo tak wiele zależy od czas, by tę bitwę wygrać!
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.