Chciałbym podzielić się swoim doświadczeniem w dążeniu do tego by mój syn mieszkał ze mną. Jako ojciec staję w wielu Sądach Rejonowych, Sądach Okręgowych i Sądach Apelacyjnych. Ilości rozpraw już nie liczę. Mam jeden cel – by Kubuś miał dwoje rodziców, z którymi może utrzymywać jak najczęstszy kontakt. Jeśli Sąd ograniczy mi prawa rodzicielskie, matka dziecka skutecznie oddzieli mnie od synka czym wielokrotnie mnie straszyła. Próbę tego co może zrobić już mi pokazała - znikając z dzieckiem na miesiąc w nieznanym kierunku by prowadzić na nim (!) badania psychologiczne odcinając mnie od kontaktów z synem. W tym czasie Sąd nie zrobił nic by mi pomóc, a wręcz przeciwnie zostałem pouczony, że nie mogę oddawać dziecka z opóźnieniem 10-15 minut, bo prawo rodzinne jest „równe” dla obojga rodziców.
Czy w polskich sądach matki są faworyzowane?
Teoretycznie żyjemy w XXI w., w kraju cywilizowanym, demokratycznym, gdzie równe prawa mają kobiety i mężczyźni, prawda? Gwarantuje nam to również Konstytucją RP.
Ale w polskich Sądach Rodzinnych panuje średniowiecze i feminizm. W dalszym ciągu „matka Polka” jest stawiana przez Sędziów na piedestał.
Sprawę o opiekę nad dziećmi rozpoznaje Sąd powszechny, wspomagając się m.in. opiniami specjalistycznych ośrodków, które wydają opinię odnośnie więzi dzieci z rodzicami.
I tutaj Sąd ma możliwość zasięgania opinii różnych, niezależnych ośrodków lecz najczęściej (i to 99,9%) kieruje sprawy do Rodzinnych Ośrodków Diagnostyczno-Konsultacyjnych, w których na postawie rysunku drzewa, które rodzice rysują, pytań o pedofilskie skłonności ojców i założenia, że ojciec to bandyta – wystawia się ocenę: „ograniczyć kontakty ojca z dziećmi tak jak proponuje matka”.
Na temat tych Ośrodków m.in. Fundacja Batorego wydała obszerny raport wskazując na panującą tam patologie, stronniczości, nieobiektywność i brak doświadczenia pracujących tam głównie kobiet. Można się tylko domyślać, jakie opinie wystawiają one ojcom… a wyjątki to paradoks w skali kraju.
Skutkiem tego ojcowie zostają sprowadzeni do roli weekendowych tatusiów (jeśli mają sporo szczęścia) i bankomatów (bezwzględnie), żyjąc najczęściej na granicy ubóstwa, żebrząc o kontakty z dziećmi.
Czy w polskim prawie ojciec ma szanse na opiekę nad dziećmi? Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że ojciec ma jakieś szanse na opiekę nad dziećmi, w sytuacjach, kiedy matka:
- Jest alkoholiczką – chociaż ośrodki RODK często stwierdzają, że taka osoba jest lepsza od niepijącego ojca,
- Zostawia, porzuca dzieci ojcu – Sady nie maja wyjścia, bo ojciec wg prawa jest pełnoprawnym opiekunem
- Jest jawnie pracująca prostytutka – i tutaj również znam przypadki, gdzie biegli orzekają, że jest to wina ojca, który powinien płacić większe alimenty aby matka nie musiała pracować w agencji!
W moim przypadku Sąd Okręgowy w Olsztynie z automatu, na życzenie matki, wyznaczył mi bardzo wysokie alimenty i ograniczył mi spotkania z synem. Po ponad 2 latach rozpraw, spotykam się z synkiem 3 razy w tygodniu i 2 niepełne weekendy w miesiącu. Co drugi dzień w tygodniu jadę 80 km w jedną stronę by spędzić z nim 2 godziny. Zdarza się, że gnam na darmo, bo tuż po przyjeździe dowiaduję się, że Kuba nie może się ze mną spotkać, bo jest chory, lub że nie pójdzie ze mną bo mogę go porwać. Więc wracam 80 km do domu…
Każdy ojciec, który walczy o spotkania z dzieckiem wielokrotnie spotkał się z uprzykrzaniem życia przez matkę dziecka. Od zamykania drzwi przed nosem („bo dziecko chore” – o czym dowiadujemy się przyjeżdżając po dziecko), poprzez wyzwiska, zakładanie kolejnych spraw ( np. o nękanie) wciąganie rodziny w machinę nienawiści, aż do posądzenia o niepoczytalność czy…molestowanie dziecka.
Matka mojego dziecka podpiera się w Sądach opiniami pani psycholog (swojej dobrej znajomej, prowadzącej terapię na moim dziecku! ), która pomimo etyki zawodowej na każdej sprawie w Sądach zeznaje jako świadek (a nie biegły) przeciwko mnie, wskazując, że jestem złym ojcem. Pani psycholog widziała mnie jeden raz przed salą rozpraw i oceniła mnie, że mam „pedofilską gębę” i będzie ze mną walczyć.
Tak, to wszystko brzmi jak żart, ale uwierzcie, że wielu ojców przechodzi przez podobne rzeczy. I co najdziwniejsze, Sądy wierzą tylko i wyłącznie matkom!
Przez ostatnie 2 lata moje życie zmieniło się diametralnie. Każdą możliwą chwilę oddaję swojemu synkowi. Kiedy jesteśmy razem czerpiemy oboje z tego taką radość, której nikt nam nie zabierze. Ani mama Kuby, która chce nas rozdzielić, ani Sądy, które faworyzują kobiety i poniżają ojców.
Zbliża się Dzień Ojca. Życzę wszystkim wytrwałości w dążeniu do jak najczęstszych kontakty ze swoimi latoroślami. Nie pozwólmy nikomu zabrać nam naszym dzieci.
To nasze prawo. Prawo Ojca
Łukasz