
Doktor kazał mi odprowadzić synka na salę operacyjną. Byłam przy nim, gdy miał założoną maskę do narkozy. Wtedy znów Oskarek miał bardzo przerażone oczka, a ja ledwo wyszłam z Sali, bo nogi gięły mi sie przy każdym kroku.
Po operacji Oskarek bardzo kaszlał od narkozy. Z tyłu głowy miał dren. Bałam się synka wziąć na ręce z obawy, że cos mu uszkodzę, gdyż główkę miał całą zabandażowaną.
Niestety na chwilę obecna żałuję wszczepienia implantu. Mam też kontakt z większa ilością niesłyszących osób i ich opinie również są negatywne. Oskar często cierpi na bóle głowy, musi bardzo uważać na implant, a on i tak się psuje. Koszt baterii jest gigantyczny a do tego naprawy implantu to kosmos dla mojej rodziny.
Obecnie implant ten znów zaczyna nam szwankować. Może to być sterownik wart około 6000 tysięcy złotych, albo procesor kosztujący ponad 30.000 tysięcy złotych. Co miesiąc wydajemy znaczne kwoty na baterie do implantu, leki i kosmetyki dla córek mających alergie i atopowe zapalenie skóry.
Liczyłam na to, że po wszczepieniu implantu mój synek opowie mi co czuł i będzie rozmawiał ze mną jak kiedyś, a tu niestety zawiodłam się. Oskarka mowa się nie rozwija. Trauma i ten czas, kiedy zamknął się w sobie przez utratę słuchu już tego nie cofnie…
Dodatkowo u Oskarka w ostatnim czasie wykryto torbiel pajęczynówki w tylnej części czaszki. W lutym bedzie hospitalizowany. Żeby Oskar nie przeżył kolejnej traumy, będę musiała być cały czas z nim.
Gdy Oskarek poszedł do pierwszej klasy Szkoły Podstawowej Dla Dzieci Niesłyszących w Olsztynie, rozpoczęliśmy naukę języka migowego. Wcześniej według zaleceń kładliśmy nacisk na mowę i nie można było migać. W szkole doszliśmy do wniosku, że Oskar i my z nim, musimy jednak nauczyć się języka dla niesłyszących, bo w ogóle nie będziemy umieli sie porozumieć.
Ponieważ nie stać mnie na profesjonalny kurs migowy, czekałam na kurs organizowany dla rodziców w szkole i uczyłam się internetowo. Niestety, w pierwszym roku kurs przerwano, ponieważ było za mało chętnych osób, w drugim ja musiałam przerwać, bo nie miałam opieki dla małych córeczek, w trzecim szkoła miała problem ze zorganizowaniem czasu. Na szczęście w tym roku na razie sie udaje. Jeżdżę do Olsztyna w każdy piątek na kurs. Na ten czas przypilnować córki przyjeżdża moja siostra z niedalekiej miejscowości.
Bardzo dobry kontakt i dużo wsparcia i nauki daję nam druga moja siostra, która profesjonalnie miga. Potrafimy się już z Oskarkiem dogadać na tyle, że wiem czego potrzebuje i na co ma ochotę. Mam nadzieję że niedługo uda nam sie porozmawiać (pomigać) o uczuciach i przeżyciach w szkole.