Czeka się na tę wypłatę cały miesiąc, a jak już nadejdzie to po paru dniach z powrotem pustki w portfelu... I to często bez względu na to, czy było tyle samo, czy więcej niż w poprzednim miesiącu! Chyba najlepiej chować kasę do skarpety, bo wystarczy kupić kilka nadprogramowych rzeczy, żeby dodatkowa gotówka uciekła i żeby mieć taki sam przewiew w portfelu jak zwykle...
Ja się czasami po prostu głowię: co się dzieje z tymi pieniędzmi??? Nie kupujemy żadnych luksusów, rzadko coś do ubrania czy do domu, a czy mamy o parę stówek więcej czy mniej na koncie, na koniec miesiąca i tak nic nie zostaje... A to wyskoczy prąd, a to OC, a to lekarstwa i tak kasa ucieka...
Czy tylko ja mam takie uczucie, że pieniądze przelatują mi przez palce??? Za rozrzutną się nie uważam, a jednak nie daję rady uchować grosika...


Czasem jest tak, że niby nic się nie kupi, a juz stówki nie ma... Wvczoraj w sklepie poczyniłam malutkie zakupy, takie codzienne, a pekło prawie 50 zł... No i na co? Sprawdzałam paragon- wszystko sie zgadza...Odłozyć coś jest naprawdę bardzo cięzko...
jak zwykle się przeliczyłam a nie kupowałam nic takiego,żadnych pierdół,ważnych lub mniej ważnych rzeczy. Szok! No i gdzie ta kasa? I jak wytłmaczyć mężowi,który nigdy nie prowadził domu,że pieniądze się po prostu rozpłyneły?
