WITAM
Umieściłam wcześniej post kierowany do psychologa. Tak naprawdę nic mi nie pomógł bo wyciągnął mylną tezę dlatego proszę o ponowną konsultaację mojego problemu;
Z moim narzeczonym jesteśmy 1,5 roku razem; tyle samo mieszkamy ze sobą; pracujemy jest cudownie. Problem - przyszła teściowa.
Moi przyszli teściowie są we Włoszech i od początku naszego związku wszystko im się nie podobało - głównie teściowej. Wg niej Mój przyszły mąż miał zajmować się ich domem i mieszkać tam razem z bratem do ich powrotu. Mój Narzeczony od początku dążył do samodzielności, rodzice zawsze trzymali go i rodzeństwo pod kloszem, 0nie ucząc ich smodzielnego życia. Narzeczony jak się okazało ku ich niezadowoleiu jest bardzo zaradny i daje sobie świetnie radę bez ich pomocy. Przyszła teściowa od początku chciała nam układać warunki naszej znajomości i jej przebieg. Wysłała do mnie wiadomość (na samym początku) że mamy zmienić styl i tempo znajomości na co oczywiście się nie zgodziliśmy. Potem było jeszcze gorzej; ojciec zadzwonił raz do Mojego narzeczonego że ma wrócić do domu bo matka jest chora i strasznie to przeżywa. Brat (starszy o rok, wieczny student, niezaradny życiowo, ciągnący od rodziców kasę jak tylko można) również dolewał oliwy do ognia że jego brat robi źle że się ze mną związał. W każdej rozmowie na skypa teściowa podkreślała swoje niezadowolnie z faktu iż; jesteśmy niezależni, pracujemy tam gdzie pracujemy; on jako kucharz w restauracji - widziałaby go na kierowniczym stanowisku gdzieś jak najdalej ode mnie, że nie ma studiów - wszyscy w rodzinie mają, rodzeństwo studiuje - obojętne jest to że zaczynają ciągle co roku inny kierunek studiów a nie skończą żadnego. Żle że Mój Narzeczony skończył technikum. W każdej rozmowie na skypie również ignorowała mnie co mówię, udawał że mnie tam nie ma. Na święta ojciec dzwonił do Mojego Przyszłego meża z wiadomością, ze ma mnie przyszykować na to że święta spędzę sama, a on ma do nich jechać do Włoch, i nie wierzy (jego matka) że nie mam z kim spędzić świąt (moja mama nie żyje, ojciec wsiąkł 6 lat temu jest alkoholikiem nigdy się mną nie interesował). Nie komentowałam jej zachowania. Narzeczony sprzeciwiał im się i robi to nadal stając w mojej obronie.
Kiedy pierwsze przebłyski wg niej poważnego związku się zaczęły powiedziała otwarcie, ze nie przyjmuje tego do wiadomości. Aż 3mc temu powiedzieliśmy im że chcemy się pobrać teraz w wrześniu. Oburzenie z jej strony było wielkie. Najpierw zaczęła lamntować nad tym jaką Mój narzeczony robi jej w ten sposób krywdę bo zawiadomił niby ją jakby nie była jego matką tylko znajomą - powiedział jej to przez skype. Powiedziała, że to za szybko że nie jesteśmy związkiem z długoletnim 10cio letnim stażem i że nie chce byśmy biedowali... ( mam mieszkanie po rodzicach, pracujemy...) Potem że przylot na ślub to wielki wydatek dla nich ok 2500 tys złotych - ojciec zarbia euro i dostaje pensję krajową, ona wydaje tysiące złotych na niepotrzebne ubrania, plus gadżety za kilkanaście tysięcy złotych dla dzieci - Mój mężczyzna dostaje miesięcznie tylko 150zł reszta dzieci 8 razy więcej wiec pieniądze tu nie grają roli. Powiedzieliśmy, ze nic nie chcemy od nich tylko żeby przyjechali na ślub. Potem kolejna wymówka że teściowa chciała wielkiego wesela, a nie tak jak my tylko skromnej uroczystości w usc plu obiad. Chcemy najbliższych czyli z 14 osób - oni bibę na 50... Potem, że mamy przełożyć datę ślubu na za 2 lata... Dziadkowie - jej rodzice staneli za nami to wg niej stali się naszymi adwokatami... Brat odmówił bycia świadkiem - co ona skwitowała przy rozmowie, że mogłeś od razu nie odmaiwać tylko potem... Brat nie odzywa się od roku do mojego narzeczonego odkąt się wyprowadził na dobre. Teściowa ogólnie uważa się za osobę która wychowywała dzieci - to była jej jedyna praca w życiu, a tak na prawdę nie interesowała się nimi - bezstresowe wychowanie, ojciec kazał słuchać się matki. Mój narzeczony uważa że wychował się sam , na podstawie prób i błędów.
Teść skwitował, że jak Pan Bóg chce kogoś ukarać to mu rozum odbiera; i że jeśli bym była w ciąży to by się mógł ewentualnie jego syn ze mną żenić.
Wyszło na to że przyjadą ale nie wiadomo jeszcze kiedy i w jakim składzie.
Pytanie do Pani/Pana Psychoterapeutyp Psychologa - JAK POSTĘPOWAĆ Z TĄ KOBIETĄ ??? Co ma zrobić mój Narzeczony ??? -
Rozmowa nic nie daje bo argumenty, ze się kochamy, chcemy być razem, chcemy zalegalizować związek i to nasze życie mówią że jesteśmy EGOISTAMI i nie liczymy się z nimi...
JAK MAMY POSTĘPOWAĆ Z TĄ RODZINĄ TERAZ I W PRZYSZŁOŚĆI???