Tydzień temu w sobotę mocno się zaziębiłam, bolało mnie gardło. Od niedzieli brałam antybiotyk. Czuję się ok, wszystko mi przeszło, ale po tym przeziębieniu, czy jak tam zwał, został mi paskudny męczący kaszel.... Biorę już 3 dzień flavamed max, brałam flegaminę. Syrop z cebuli i buraczka u mnie na porządku dziennym.... Nic jednak nie działa na mnie tak, aby ten kaszel zaczął się w końcu "odrywać". Raczej jest taki, że nie mogę odkrztusić. denerwuje mnie to, bo w sumie jestem już zdrowa, a kaszel nadal męczy...
Poradźcie co robić??? Co wziąć, aby choć trochę przestało mnie męczyć?