W Nowym Sączu 21-letni bandyta próbował napaść młodą, 18-letnią dziewczynę. Ukradł jej torebkę i uciekł na rowerze. W pobliżu byli jednka znajomi dziewczyny (być może poinformowani przez nią) i złapali bydlaka, przy okazji wytłumaczyli złodziejowi, że przestępstwo nie popłaca. Całkiem słusznie zresztą biorąc pod uwage fakt, że sąd wypuściłby go na wolność (znikoma szkodliwość czynu i inne takie tam sędziowskie pieprzenie).
Niestety, koledzy dziewczyny troche przedobrzyli i bandyta wylądował w szpitalu w stanie zagrażającym życiu. A oni trafili do aresztu.
Słusznie?