Najgorsza/najdziwniejsza lub najsmieszniejsza randka jaką przeżyłyście
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
Dzisiaj spotkałam koleżankę i wspominałyśmy dawne czasy. No i postanowiłam was zapytać o wspomnienia randki, która zapadla wam głęboko w pamięć.
Ja pamiętam taką. Było to w czasach, gdy whisky była wielkim rarytasem, a ja dopiero co nowo-upieczoną studentką - czyli dawno temu.
Zostałam zaproszona przez pewnego chłopaka do niego do domu na urodziny.
Gdy przyszłam, okazało się że jestem jedynym gościem:) No ale że barek jego rodziców był nieźle zaopatrzony, postanowiłam zostać i spróbowac kilku rarytasów. Wiedziałam że jakoś sobie poradzę w razie cuś.
No i przyszedł ten moment ,gdy nogi lekko mi sie chwiały, w głowie szumiało...a chłopak zniknął w łazience.
Postanowilam że pora iść do domu. A że po alkoholu co postanowię to robię, więc zeszłam z hokera , lekko sie chwiejąc i zachaczając o wrednie wystającą klepkę czy coś takiego.
Jako że jestem dobrze wychowana i "pod wpływem" mi to nie mija, więc postanowiłam poinformować gospodarza że wychodzę...
Weszłam do łazienki a tam - SZOK ! Chlopak stoi pod prysznicem jak go Pan Bóg stworzył i z uśmiechem mi się przygląda.
Bardzo chciałam mu powiedzieć że ja już muszę iść, ale nie miałam siły. Więc zmierzyłam go od góry do dołu,zatrzymałam wzrok na pewnej części ciała, i jedyne co udało mi się wykrztusić , jednocześnie wzruszając ramionami, było " Phii, idę do domu".
Chłopakowi szczęka opadła....a ja przez lata miałam wyrzuty sumienia , że na drugi dzień nie wyjaśniłam mu że to nie chodzilo o jego szczegół anatomiczny, tylko że ja już na prawdę nie była w stanie dłużej siedzieć....
Ja kiedyś pisałam smsy z takiem chłopaczkiem, sama miałam jakieś 17 lat, był z okolic Giżycka, akurat zdarzyło się, że ja w wakacje miałam jechać na kolonie do Giżycka. No więc po 3 miesiącach pisania- a fajne były te eskinadszedł czas na spotkanie- spotkałam się z nim na głównym molo w Giżycku- full ludzi, więc czułam się bezpiecznie, nie dość, że chłopak wyglądał jak wieśniak, przyjechał jakimś starym składakiem to nie potrafił wypowiedzieć przy mnie ani jednego słowa jak tylko: "cześć"
To były najdłuższe 2 godziny w moim życiu, jęzor mnie bolał- od gadania, bo on chyba nadzwyczajnie mnie się bał czy co hehe, później chciał mnie jeszcze odprowadzić do mojego obozu, lecz się nie zgodziłam, później pisał, dlaczego nie chce z nim pisać smsów i w oóle, czy coś zrobił nie tak?
Kontakt się urwał, ale nie zapomnę tego do końca życia- jeszcze pamiętam, że jego ojciec miał Pasiekę
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Jako że dla mojego ojca 20 kilkuletnia córka - panna - nie była powodem do dumy zaprosił jakiegoś faceta do domu i mnie swatał! Podsłuchiwałam jak umawiali się na ślub
Uciekłam do swojego pokoju a absztyfikant do niego się dobijał! Dobrze, ze zamknęłam drzwi na klucz! Rozmawiali jeszcze o ...świnach jako ze mój ojciec jest zapalonym rolnikiem to sobie i takiego zięcia poszukał
Chyba dotarło do niego, ze nic z tego nie bedzie bo się drugi raz nie pojawił
Jako że dla mojego ojca 20 kilkuletnia córka - panna - nie była powodem do dumy zaprosił jakiegoś faceta do domu i mnie swatał! Podsłuchiwałam jak umawiali się na ślub
Uciekłam do swojego pokoju a absztyfikant do niego się dobijał! Dobrze, ze zamknęłam drzwi na klucz! Rozmawiali jeszcze o ...świnach jako ze mój ojciec jest zapalonym rolnikiem to sobie i takiego zięcia poszukał
Chyba dotarło do niego, ze nic z tego nie bedzie bo się drugi raz nie pojawił
To chyba najgorsza z przedstawionych tu historii
Nie wiedziałam,że w XXI wieku ktoś w taki sposób może jeszcze swatać!
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Asia ja znam co najmniej dwa wyswatane przez rodziny małzeństwa!!!!
Asia ja znam co najmniej dwa wyswatane przez rodziny małzeństwa!!!!
są szczęśliwi?
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Asia ja znam co najmniej dwa wyswatane przez rodziny małzeństwa!!!!
są szczęśliwi?
Założyłam wątek na ten temat:))))
Asia ja znam co najmniej dwa wyswatane przez rodziny małzeństwa!!!!
są szczęśliwi?
Założyłam wątek na ten temat:))))
oki:)
Moja najbardziej zakręcona randka miała miejsce jakieś 11 lat temu he he Spotykałam sie wtedy z takim chłopakiem, który przyjeżdżał na wakacje do sąsiedniej wsi. Nie podobał mi sie za Chiny Ludowe, lae nudziłam sie strasznie, więc tymi "randkami" urozmaicałam sobie czas. Kiedyś przyszedł do mnie iw ybraliśmy sie na hustawki (mielismy je na takim ogromym dębie - kaskaderstwo totalne!). A tam - mój brat i mój...mąż (no wtedy jeszcze rzecz jasna nie:)). Że chłopak był delikatnie mówiac przy kości zrobili mu okropny kawał i podcięli sznurki od hustawki, a potem podjudzili, zeby sie pobujał... Nie minęła minuta, jak runał jak długi na ziemie. Brat i Grezgorz oczywiscie umierali ze śmiechu... To jeszcze nic, bo później siedzieliśmy sobie całą paczką na łące i graliśmy we "Flirt" (pamietacie te karty???), a Grzegorz bez skrupułów podawał mi karty z tekstami: super z Ciebie laska, bądź ze mną itp. , a mój adorator oczywiscie był niczego nieświadomy... Od tej "randki" byliśmy parą - oczywiście ja i Grzegorz, a nie ten adorator he he Zakręcona sytuacja! Co prawfda "chodziliśmy ze soba" tylko parę miesięcy, ale jak się okazało aprę lat później stara miłość nie rdzewieje!
- Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
- Posty: 1300
Byłam w 1 klasie LO. Poznałam chłopaka na chacie internetowym (to było jakieś 9 lat temu, przeróżne chaty były wtedy bardzo popularne). Był trochę starszy ode mnie - kończył studia z czegoś z elektroniką, nie słuchałam zbyt dokładnie ;) studiował w mieście, w którym się uczyłam.
Przyszedł do internatu, w której mieszkałam. Bardzo szpanował wiedzą z optyki, miałam wrażenie, że wszędzie widzi łamiące się światła, ciągle coś obliczał. On analizował, co i pod jakim kątem się łamie, ja wcinałam słodycze, które przyniósł.
Bardzo długie, męczące spotkanie. Nie mogłam go wygonić, siedział i nawijał. To zaczęłam o filozofii - w nadziei, że sobie pójdzie. Nic bardziej mylnego. Wybawił mnie kolega z internatu - który ciągle się dobijał do pokoju i dopytywał, kiedy wreszcie będę wolna ;)
Po tym spotkaniu nie zrażony niczym pisał, dzwonił (miał nawet mój nr stacjonarny). A ja - ilekroć słyszę coś o świetle, choćby komplement, że jestem dla kogoś światłem, wracam do tego nudnego wykładu z optyki i do rozbieganego wzroku tego studenta...
Koleżanka koniecznie chciała znaleźć mi faceta (miałam wtedy jakieś 19-20 lat). Namówiła mnie na spotkanie z znajomymi, miała zaprosić jakiegoś "super" kolegę. Na miejscu okazało się, że byłam tylko ja i on. To była totalna porażka. Facet opowiadał cały czas o sobie, jaki jest zdolny, inteligenty i bogaty. Postanowilam zakończyć to spotkanie, gdy zaczął mi opowiadać jak dziewczyna, której wynajmuje pokój w swoim mieszkaniu nie myje po sobie toalety, gdy ją mocniej ubrudzi i co on w tej toalecie znajduje.
Najgorsze było to, że byłam na niego skazana przez kilka kolejnych lat. Studiował na tej samej uczelni co ja, a poźniej okazało się, że pracowaliśmy w tej samej firmie przez ponad 3 lata. Gdy go widziałam, zmieniałam drogę lub skutecznie się kamuflowałam.
- Zarejestrowany: 04.11.2010, 08:18
- Posty: 2629
Zaprosił mnie chłopak na zabawę...taką wiejską pod gołym niebem bo to było lato.Nie lubiłam jezdzić na takie zabawy,ale facet mi się podobał to się zgodziłam.Cały tydzień czekałam na tę sobotę z niecierpliwością no ale w końcu się doczekałam.Przyjechał po mnie taki onieśmielony swoim dużym fiatem no i pojechaliśmy...a mieliśmy jakieś 9km.Już po trzech km ,,złapaliśmy gumę'' ,wymiana koła nie trwała długo no ale zdenerwował się lekko no i upaprał trochę.Po 6 km złapaliśmy drugą gumę ...i nie było zapasówki!!!dzwonił do kumpla i czekaliśmy ok 2 godziny aż podrzuci nam kółko.W końcu koło 21 dojechaliśmy na miejsce i już z daleka słychać było jak fajnie rżnie muzyczka,już mieliśmy skręcić na parking gdy nagle jak spod ziemi wyłonił się pan w niebieskim mundurku w niebieskiej czapeczce ,zlizaczkiem...kontrola była szczegółowa i oczywiście zarobił jakiś mandat tylko nie pamiętam za co ,no i odechciało nam się tańcować .Do dzisiaj wspominamy tę naszą wyjątkową randkę!!
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 13:30
- Posty: 4401
Mój jak się poznaliśmy to siedziałam na chodniku i uświadomiłam sobie że miałam z tyłu w kieszeni dowód i głośno powiedziałam o kurcze mój dowód a Maćko mi wtedy powiedział że chyba na rynku go kupiłam bo nie wyglądam na 18 lat tylko na 15!i tak się zaczęła nasza znajomość,potem swatanie mojej siostry i jej chłopaka który był kumplem Maćka i jesteśmy już małżeństwem a moja siostra z chłopakiem z którym wtedy była rozstała się po pół roku.
I taka pamiętna randka sam na sam to jak rozmawiałam z Maćkiem to przechodziliśmy z ławki na ławkę i chyba na każdej siedzieliśmy w pobliżu kilometra i to jak Maciek bardzo chciał się do mnie przytulić i szukał pretekstu żeby to zrobić,a potem "przetrzymywanie"mnie w klatce bo nie wiedział jak się zapytać czy będę z nim,no ale po 2 godzinach puścił zakładnika do domu ale za to wieczorem jak się spotkaliśmy to wtedy zaczeła się nasza historia którą w pamięci mam do dzis i te nadal przetrzymywanie na klatce żebym za szybko nie poszła do domu bo on musi się mną nacieszyć...
I tak cieszy się już prawie 3 lata!