Zaszuflatkowanie kogoś...
Czy zdarzyło Wam się kogś kiedyś "zaszufladkować"?
W sobotę spotkałam dawną koleżanką...Nie widziałyśmy się chyba dobre 6 lat...
Ledwo ją poznałam...Wiem, że w młodości ta dziewczyna nie była "święta", narobiła wiele głupot i wszyscy w około wyrobili sobie dla niej jedną opinię- oczywiście negatywną
Zdałam sobię sprawę, że ja też ją "zaszufladkowałam"- może niedługo zmienię o niej opinię- przyszła do liceum zaocznego, chce się uczyć, bo skończyła tylko gimnazjum...Ale znów mówi, że nie da sobie rady...
Zycie mnie nauczylo, ze nie nalezy oceniac ludzi ani po wygladzie ani o zlej, gdzies uslyszanej negatywnej ocenie. Trzeba najpierw blizej sie poznac...
Mialam taka sytuacje, mianowicie znalam pewna dziewczyne z widzenia i z opinii innych. Traf chcial, ze mialam odbywac staz w miejscu gdzie ta dziewczyna juz pracowala. Nawet nie uwierzycie jakie oczy zrobilam i jak mi nagle serce zaczelo szybko bic, gdy ja tam zobaczylam - bylam wowczas na rozmowie z przyszlym szefem...Najsmieszniejsze jest to, ze ona miala tak samo!
Pozniej bylysmy papuzkami nierozlaczkami! Zgadzalysmy sie niemal we wszystkim, poczucie humoru identyczne i masa wielu innych podobnych cech charakteru.
...Kasiu, ciekawy przykład podałaś...
i co teraz z Wami - lubicie się nadal , po dokładniejszym poznaniu:-)))
...wzruszyłam się i serducho mi wali - nie wiem dlaczego...
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
I jeszcze takie naukowe coś: jesli kogoś na przykład uważamy za nudziarza, traktujemy go tez jak nudziarza. I nawet chociażby ta osoba miała w sobie mnóstwo energii i miała niezwykle ciekawe zainteresowania, to przy nas będzie zachowywała sie nudno. I odwrotnie: jeśli kogoś nieustannie traktujemy jak najciekawszą i najbardziej zabawową osobę świata, to chociażby nudziarzem była - przy nas będzie się zachowywala ciekawie.
I jeszcze : metodą na "stworzenie" kogoś złodziejem, jest taktowanie go w środowisku jak złodzieja. Nawet gdyby był najuczciwszym człowiekeim świata, to nieustanne oskarżanie może wpłynąć w ten sposób, ze coś ukradnie ( oczywiście trzeba wziąć pod uwagę różne czynniki, w tym częstotliwość przebywania tej osoby z osobami szuflakującymi).
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
I jeszcze takie naukowe coś: jesli kogoś na przykład uważamy za nudziarza, traktujemy go tez jak nudziarza. I nawet chociażby ta osoba miała w sobie mnóstwo energii i miała niezwykle ciekawe zainteresowania, to przy nas będzie zachowywała sie nudno. I odwrotnie: jeśli kogoś nieustannie traktujemy jak najciekawszą i najbardziej zabawową osobę świata, to chociażby nudziarzem była - przy nas będzie się zachowywala ciekawie.
I jeszcze : metodą na "stworzenie" kogoś złodziejem, jest taktowanie go w środowisku jak złodzieja. Nawet gdyby był najuczciwszym człowiekeim świata, to nieustanne oskarżanie może wpłynąć w ten sposób, ze coś ukradnie ( oczywiście trzeba wziąć pod uwagę różne czynniki, w tym częstotliwość przebywania tej osoby z osobami szuflakującymi).
Coś w tym jest...
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Albo jeśli przez ileś tam lat będziemy podejrzewały meża o zdradę i będzie mu sie za to obrywało, to w końcu zdradzi, bo i tak mu się za to dostaje...
Albo jeśli przez ileś tam lat będziemy podejrzewały meża o zdradę i będzie mu sie za to obrywało, to w końcu zdradzi, bo i tak mu się za to dostaje...
to już ekstremalny przypadek.
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Albo jeśli przez ileś tam lat będziemy podejrzewały meża o zdradę i będzie mu sie za to obrywało, to w końcu zdradzi, bo i tak mu się za to dostaje...
to już ekstremalny przypadek.
To tylko przykład jak działa "ludzki mechanizm".
- Zarejestrowany: 25.02.2011, 09:09
- Posty: 360
Hm. Człowiek już tak ma, że często kieruje się pozorem lub tzw. pierwszym rzutem oka. Czasem jest to dobre czasem nie. Można się zrazić lub polubić na wyrost. Różnie to jest. Ważne jest natomiast to, że jeśli komuś nawet w myśli przylepimy konkretną niezbyt pochlebną tabliczkę a potem się okaże, że nie mieliśmy racji to warto to próbować zmienić. Nawet jeśli to tylko dotyczy naszego własnego postrzegania. Choć wiem, że nie jest to łatwe.
Ogólnie ja tą dziewczynę znałam, nawet bardzo dobrze i się z nią przyjaźniłam,
Zaszła w ciążę w wieku 16 lat, oddała dziecko- nie walczyła wcale o nie, drugie urodziła w wieku 17 lat zaraz! Do dziś wychowuje, za kolejne 2 lata było kolejne dziecko, które znów oddała
Zaszufladkowałam ją- chociaż wczesniej dobrze się znałyśmy, gdy ją spotkałam w szkole nie wiedziałam o czym z nią rozmawiać, zapytałam się o jej córeczkę, którą wiem, że się "opiekuje"- podobno ma jeszcze jedno dziecko- głupio mi było o to pytać czy ma czy znów oddała....
Dziewczyna ma 23 lata.....Chciałam zapytać czy może potrzebuje pomocy czy coś, ale myślę, że gdyby potrzebowała to może sama wyszłaby z inicjatywą, a może i nie....
Tak gadałyśmy o szkole, ale nic więcej, ona pytała co tam u mnie, jak mi się żyje jak dzidzia w brzuszku?
a ja nie wiedziałam o co pytać, bo tak sobie o niej zdanie wyrobiłam...