Monika Góralska (2016-09-01 11:05:14)
Dokładnie, takie zachowanie dzieci wynoszą z domu, z przyzwyczajenia. Jak rodzice dają im taki przykład to potem trudno jest dziecko od takich złych nawyków oduczyć, bo przecież w domu to normalne, że mama zajmuje się gotowaniem obiadu czy zmywaniem, a dziecko w tym czasie siedzi przed komputerem lub z telefonem. Potem tak samo zachowuje się w towarzystwie, ale najgorsze jest to, gdy rodzice bagatelizują problem i nie zwracają dziecku uwagi, że nie powinno w towarzystwie używać telefonu i ignorować innych.
W każdym przypadku granica jest śliska. Ja mam czesto wyrzuty sumienia, nawet o tym ostatnio rozmawiałam z mężem, że nie poswięcam dziecku tyle uwagi, ile bym chciała. Pracujemy z mężem różnie, On ma 4brygadówkę, mój grafik w miarę dostosowany jest do Niego, dziecko spedza dni w przedszkolu a popołudnia z któryms z nas, rzadko razem jestesmy po południu w domu.
Stwierdziłam nawet ostatnio, ze gdy Mała siedzi z Mężem w domu, to on ma czas na zabawę, a gdy Mała jest ze mną w domu, to większośc tego czasu spędzam w kuchni, żeby coś zrobic na dzis, na jutro, itd....
Staram sie z Nią dużo rozmawiac, nie jest to trudne, bo rośnie kolejna w rodzinie gaduła, trajkocze od rana do wieczora, wszystko mozna od Niej wyciągnąc...
Jeżeli cos ogląda, to tylko to, co ja chcę, żeby ogladała, może dlatego np. nie lubi bajki o kucykach Pony, kucyki sa fajne, ma kilka, ale bajki nie lubi, bo ja też nie lubię, zbyt agresywna dla mnie. Pieciolatek daje się urabiac, ale trzeba byc konsekwentnym, czasem zrezygnowac z obowiązków domowych, miec ręke na pulsie bajek w telewizji i tego, co z rozmów dziecko wynosi z przedszkola, gdy rozmawia sam na sam z kolegą, koleżanką. Jeśli teraz tym się nie zainteresuję, o czym Ona rozmawia z koleżanka, to później przegapię moment, gdy będę miała wpływ na to, co robi i czym się zajmuje, gdy mnie nie ma w poblizu.
W rodzinie mam przypadek, że ten moment gdzieś przegapili. 9-latek parę miesięcy temu był wynoszony przez rodziców za ręce i nogi do innego pokoju na rozmowę, bo byly urodziny brata, a siedział przed telewizorem i nie ruszył sie nawet, gdy przyszła Babcia, żeby sie przywitac. U nas w zeszłym roku na urodzinach Małej był z tabletem i na słuchawkach. Nie lubi Małej, rok wcześniej do mieszkania naszego wejsc nie chciał. Są gdzieś jakieś błędy. Jeszcze mozna to naprostowac. Byłabym w stanie pomóc, mam przygotowanie pedagogiczne, wprawdzie nauczycielką nie zostałam, wybrałam inny zawód, ale to, czego się nauczyłam na pedagogice, metodyce, czy psychologii, pomaga mi w życiu codziennym.
Ale nie mogę pomóc. Parę lat temu chcielismy się wtrącic. Usłyszeliśmy, że jak będziemy mieli własne dzieci, to będziemy je mogli wychowywac, jak chcemy. I tyle. A dzieciaka mi szkoda...