Czy powinnam mieć wyrzuty sumienia?
Od pewnego czasu dręczą mnie wyrzuty sumienia. Chodzi o moją Teściową. Ostatnio kilka razy zdarzyły się sytuacje, w których strasznie mnie do siebie zniechęciła. Nie będę wnikać w szczególy. Chodzi mi o to, że od tamtej pory nie potrafię się zmusić, by ją odwiedzać. Jak Męża nie ma, moich Rodziców odwiedzam codziennie. Teściowie mieszkają rzut beretów od moich Rodziców. Teściowa wie, że ja jeżdżę do Rodziców a ją omijam. Gdyby nie Szymek to raczej wyrzutów sumienia bym nie miała żadnych. Chodzi tylko o to, że to też w końcu Babcia i też ma prawo do oglądania wnuka :( Jak Mąż jest w domu, jest inaczej, wtedy jeździmy razem i nie ma problemu. Gorzej jak jestem sama. Czuję, że powinnam odwiedzać ją częściej, lub chociaż czasami zadzwonić. Ale za cholercię nie potrafię się do tego zmusić. Jak Wy zachowalibyście sie na moim miejscu? Schowalibyście urazy do kieszenii odwiedzali codziennie? Co drugi dzień? Raz w tygodniu?
Jeśli jesteś niechętna takim wizytom, to wydaje mi sie,że jak odwiedzisz teściową raz na jakiś czas to wystarczy. Jeśli nie czujesz się tam dobrze, to byłoby dla Ciebie stresujące przebywać tam codziennie. O swój komfort też musisz dbać :) Tym bardziej, że karmisz piersią.
Może zaproś od czasu do czasu teściową do siebie. Zawsze to łatwiej, bo będziesz u siebie, będziesz czuła się bezpieczniej :)
Nie potrafię długo chować urazy. Pewnie po jakimś czasie przeszłoby mi. Tym bardziej, że jest to babcia Szymka i na pewno chce mieć z wnukiem kontakt.
Nie potrafię długo chować urazy. Pewnie po jakimś czasie przeszłoby mi. Tym bardziej, że jest to babcia Szymka i na pewno chce mieć z wnukiem kontakt.
Masz Olu rację. Ona ubóstwia Szymka i z pewnością chciałaby, żebym odwiedzała Ją częściej. To nie jest tak, że nie odwiedzam Jej wcale. Przynajmniej raz w tyg staram się do Niej wpaść. Też nie należę do osób, która długo chwa uraz. Po prostu przestałam się tam komfortowo czuć i mnie do Niej nie ciągnie. Kiedyś wpadaliśmy z Szymusiem dużo częściej ale jakoś teraz nie potrafię :(
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
A czy Ona nie m oże Was odwiedzić?
A czy Ona nie m oże Was odwiedzić?
Ona ma 65 lat, ma prawo jazdy co prawda ale z 15 lat nie siedziała za kierownicą. Musiałaby albo pociągiem albo autobusem :/ Myślę, że to byłoby dla Niej za ciężko. Tymbardziej, że mieszkamy ze 3 km od stacji kolejowej.
- Zarejestrowany: 01.04.2011, 17:21
- Posty: 391
hmm.. mam podobną sytuacje do Ciebie... mam okropnych teściów, nauczeni tylko brać i brać... Córce jeszcze nic nigdy nie kupili, nigdy nam nie pomogli itd. Odwiedzam ich jedynie z narzeczonym, sama nigdy. Powiedziałam, że jeśli oni chcą to mogą przyjeżdżać do małej ale ja na pewno tam nie przyjadę bo nie będę się męczyć z dzieckiem i wózkiem w pociągu. Są oczywiście obrażeni i nawet teść nazwał mnie "piz...dą" przez to, że sama nie przyjade, ale po prostu nie mam takiej potrzeby. Nie powinnać mieć wyrzutów, jak chcą to niech sami Cię odwiedzają i tyle.
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
Zależy od tego dlaczego cię teściowa zraziła do siebie.
Łatwo powiedzieć - "nie chowam długo urazy..." taka drobna hipokryzja, prawda?
urazę chowa się tak długa jak mocno nas uraziło i zabolało to co inni zrobili - czasem do końca życia.
Zdarzało się tak że ktoś bardzo mnie uraził, ale ze względu na dziecko zaciskałam zęby i spotykałam się ( na krótko).
Chodzi o to żeby znaleźć balans i rónowagę pomiędzy tym co my czujemy, a naszym dzieckiem i tym co ono potrzebuje.
Nikt nie powiedział że musimy się poświęcać bezkrytycznie.
jesli jeździsz z mężem do teściowej - ok.
W sumie - równie dobrze teściowa może przyjechac do Ciebie, albo twoja mama może ją zaprosic do siebie jak ty będziesz....
A może się okazać że za jakiś czas gdy przejdzie ci , zaczniesz normalnie ( choć z pewną dozą nieufności) spotykać się ze swoją teściową
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Nie potrafię długo chować urazy. Pewnie po jakimś czasie przeszłoby mi. Tym bardziej, że jest to babcia Szymka i na pewno chce mieć z wnukiem kontakt.
Masz Olu rację. Ona ubóstwia Szymka i z pewnością chciałaby, żebym odwiedzała Ją częściej. To nie jest tak, że nie odwiedzam Jej wcale. Przynajmniej raz w tyg staram się do Niej wpaść. Też nie należę do osób, która długo chwa uraz. Po prostu przestałam się tam komfortowo czuć i mnie do Niej nie ciągnie. Kiedyś wpadaliśmy z Szymusiem dużo częściej ale jakoś teraz nie potrafię :(
Myślę, że w takiej sytuacji nie ma co się zmuszać do tych odwiedzin. Poza tym nawet jak już tam pojediesz, to i tak wypadnie to sztucznie. Więc myślę, że ja bym odpuściła.
Zależy od tego dlaczego cię teściowa zraziła do siebie.
Łatwo powiedzieć - "nie chowam długo urazy..." taka drobna hipokryzja, prawda?
urazę chowa się tak długa jak mocno nas uraziło i zabolało to co inni zrobili - czasem do końca życia.
Zdarzało się tak że ktoś bardzo mnie uraził, ale ze względu na dziecko zaciskałam zęby i spotykałam się ( na krótko).
Chodzi o to żeby znaleźć balans i rónowagę pomiędzy tym co my czujemy, a naszym dzieckiem i tym co ono potrzebuje.
Nikt nie powiedział że musimy się poświęcać bezkrytycznie.
jesli jeździsz z mężem do teściowej - ok.
W sumie - równie dobrze teściowa może przyjechac do Ciebie, albo twoja mama może ją zaprosic do siebie jak ty będziesz....
A może się okazać że za jakiś czas gdy przejdzie ci , zaczniesz normalnie ( choć z pewną dozą nieufności) spotykać się ze swoją teściową
I ja moge podpisac sie pod tymi słowami.
Fakt, pisałas ze tesciowa nie moze przyjechac, mysle ze spotkanie u mamy, bedzie dobrym rozwiazaniem.
Ale własnie mysle, ze ze wzgledu na Szymusia, warto zacisnac zabki...aczkolwiek, pewnie łatwo nie bedzie.
Ale przynajmniej nie bedziesz miała wyrzutów...
Ja się obawiam tylko o to, że im dłużej będziecie zwlekać z naprawą relacji, będzie się taka niechęć utrwalać i trudniej będzie ją przełamać.
Wczoraj się przełamałam, zacisnęłam ząbki i odwiedziłam Teściową. Bardzo się z tego powodu cieszę. Teściowa wybawiła Szymusia aż miło było popatrzeć. Wiem jedno: nie mam prawa do ograniczania Jej kontaktów z wnukiem. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej.
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Wczoraj się przełamałam, zacisnęłam ząbki i odwiedziłam Teściową. Bardzo się z tego powodu cieszę. Teściowa wybawiła Szymusia aż miło było popatrzeć. Wiem jedno: nie mam prawa do ograniczania Jej kontaktów z wnukiem. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej.
Tego Wam życzę i trzymam kciuki!!!
Moja teściowa jest młoda i ma prawo jazdy a poza tym mieszkamy w jednym mieście więc zawsze może do nas wpaść. Była raz niezręczna sytuacja, gdy mocno się na nią pogniewałam za to, co powiedziała. Ja nie miałam ochoty z nią rozmawiać i ona o tym wiedziała. Wnuczka... no cóż. Prosiłam męża, by do niej zadzwonił i ją zaprosił nawet pod jego nieobecność i jak ona przychodziła to zajmowała się MAdzią a ja miałam niezwykle wiele spraw do załatwienia: zaległe pranie, prasowanie, sprzątanie... Byłyśmy wtedy bardzo zawistne... Obydwie. Wymieniałyśmy ze sobą jedyni "cześć" i tyle.
Na szczęście to minęło... Teraz jest bardzo dobrze i cieszę się z tego bo tamta sytuacja męczyła wszystkich. Ja bardzo lubię swoją teściową i potrafię do niej jechać wieczorem sama, gdy dzieci śpią w domu a mąż jest zajęty na komputerze. Rodziców mam w takiej samej odległośi - jednak najczęściej jeżdżę do niej.
- Zarejestrowany: 16.05.2011, 23:03
- Posty: 3002
Ja chyba decydowałabym się na odwiedziny ze względu na dziecko.W końcu dzieci potrzebują babci:)
Grunt to znalezc zloty srodek,ja z tesciem od momentu jak weszlam do domu byl do mnie uprzedzony,nasza relacja byla "Dzien dobry", "Do widzenia" i niechetnie chodzilam na imprezy rodzinne ale szlam bo myslalamz,e sie polepszy ale bylo tak samo moj tesc nie nalezy do wylewnych ludzi ani ja wiec tu byl problem ale jak urodzila nam sie corka i teraz juz bardziej rozumie-3 latka skonczy za miesiac postanowilam przelamac lody i naprawic problem i jak sie okazalo ze problem byl zupelnie niepotrzebny a tesciowie to naprawde cudowni ludzie,bo zmianie nastawienia zauwazylam takze plusy a nie same minusy:)... Ania...29 mysle,ze trzeba znalezc zloty srodek na problem i sprobowac przelamac bariery i sprobowac zachowac uraze,a jak sie naprawi relacja moze powiedziec/porozmawiac spokojnie z tesciowa co cie boli w jej zachowaniu w stosunku do ciebie...ale wszystko powoli malymi kroczkami a bedzie dobrze:)...ja po 7 latach przekonalam sie do tescia i zaczelam rozmawiac z nim wiecej niz tylko na poziomie "Dzien dobry" i "Do widzenia" :)
- Zarejestrowany: 21.09.2010, 06:10
- Posty: 570
Ogólnie do teściów sama nie jeżdże tylko i wyłącznie z mężem mimo że mąż różnie bywa w domu raz jest raz go nie ma ale nie przesadzamy z wizytami zwykle jest to raz na 2 tygodnie. Nie widzę za bardzo potrzeby takich częstych wizyt a z teściową im rzadziej tym lepiej. Taki stan rzeczy trwa u mnie już ponad 6 lat i rzadkie wizyty przynajmniej w moim przypadku tylko poleprzaja nasze relacje. Niestety teściowe czasem bywają jak te typowe z dowcipów ja właśnie mam taką tego typu lubi "dokręcić mi śrubkę" więc staram się raczej by nasze relację były chłodne. Niewiem Aniu jak jest z wami ale często bywa tak że na początku małżeństwa relacje są świetne a potem mogą się tylko pogorszyć:) a jak już jest dziecko zaczynają sie te wszystkie docinki typu " Kasiu jemu jest za ciepł, Kasiu on chyba ma mokro,albo mu gorąco albo milin innych albo, które doprowadzają do szału miałam tak przy pierwszym synu i tak już pozostało:) I teraz już to poprostu lekceważę albo kategorycznie mówie NIE mamo mały ma wszystko czego potrzebuję teściowe myślą że wszystko potrafią najlepiej nawet zajmować się naszymi dziećmi
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Ja też zbyt często nie odwiedzam tesciow. To dobrzy ludzie ale jakoś wolę jak mąz jedzie tam ze mną. Zupełnie nie wiem dlaczego. I czasami mam wyrzuty sumienia ale to niczego nie zmienia.
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Wczoraj się przełamałam, zacisnęłam ząbki i odwiedziłam Teściową. Bardzo się z tego powodu cieszę. Teściowa wybawiła Szymusia aż miło było popatrzeć. Wiem jedno: nie mam prawa do ograniczania Jej kontaktów z wnukiem. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej.
Aniu i tak myśl mi teściowie nie raz dali popalić (swoim dzieciom też) ale zależy mi by mąz się cieszył że ich szanuje, a młody wiedzial że ma wszystkich dziadków.
ze swoja nie dogaduje sie za dobrze..
ale dobrze ze mieszka az za krakowem i raz albo dwa na rok sie widujemy....
- Zarejestrowany: 19.01.2011, 10:14
- Posty: 454
Ogólnie do teściów sama nie jeżdże tylko i wyłącznie z mężem mimo że mąż różnie bywa w domu raz jest raz go nie ma ale nie przesadzamy z wizytami zwykle jest to raz na 2 tygodnie. Nie widzę za bardzo potrzeby takich częstych wizyt a z teściową im rzadziej tym lepiej. Taki stan rzeczy trwa u mnie już ponad 6 lat i rzadkie wizyty przynajmniej w moim przypadku tylko poleprzaja nasze relacje. Niestety teściowe czasem bywają jak te typowe z dowcipów ja właśnie mam taką tego typu lubi "dokręcić mi śrubkę" więc staram się raczej by nasze relację były chłodne. Niewiem Aniu jak jest z wami ale często bywa tak że na początku małżeństwa relacje są świetne a potem mogą się tylko pogorszyć:) a jak już jest dziecko zaczynają sie te wszystkie docinki typu " Kasiu jemu jest za ciepł, Kasiu on chyba ma mokro,albo mu gorąco albo milin innych albo, które doprowadzają do szału miałam tak przy pierwszym synu i tak już pozostało:) I teraz już to poprostu lekceważę albo kategorycznie mówie NIE mamo mały ma wszystko czego potrzebuję teściowe myślą że wszystko potrafią najlepiej nawet zajmować się naszymi dziećmi
Kasieńko, skąd ja to znam.... u mnie jest identycznie, moja teściowa wszystkolepiej wie, hmm przynajmiej tak jej się wydaje.
Najchętniej odwiedzała bym ich raz na miesiąc, ale, jest jedno ALE mieszkamy z nimi:/ i to jest raczej nie możliwe, codziennie się widzimy.
Moje teś. też mnie bardzo do siebie zniechęciła, powiedziała mi dużo przykrych rzeczy i jakoś nie potrafię się już do niej przekonać. Inaczej postrzegamy świat, inaczej też wychowuje się teraz dzieci...