Od pewnego czasu dręczą mnie wyrzuty sumienia. Chodzi o moją Teściową. Ostatnio kilka razy zdarzyły się sytuacje, w których strasznie mnie do siebie zniechęciła. Nie będę wnikać w szczególy. Chodzi mi o to, że od tamtej pory nie potrafię się zmusić, by ją odwiedzać. Jak Męża nie ma, moich Rodziców odwiedzam codziennie. Teściowie mieszkają rzut beretów od moich Rodziców. Teściowa wie, że ja jeżdżę do Rodziców a ją omijam. Gdyby nie Szymek to raczej wyrzutów sumienia bym nie miała żadnych. Chodzi tylko o to, że to też w końcu Babcia i też ma prawo do oglądania wnuka :( Jak Mąż jest w domu, jest inaczej, wtedy jeździmy razem i nie ma problemu. Gorzej jak jestem sama. Czuję, że powinnam odwiedzać ją częściej, lub chociaż czasami zadzwonić. Ale za cholercię nie potrafię się do tego zmusić. Jak Wy zachowalibyście sie na moim miejscu? Schowalibyście urazy do kieszenii odwiedzali codziennie? Co drugi dzień? Raz w tygodniu?