Wartości typu:
nie kradnij, nie zabijaj, nie kłam, szanuj innych to są wartości uniwersalne, nie zarezerwowane dla jakiejkolwiek religii. Jeżeli dziecko ma mieć zagwarantowany realny wybór musi poznać wiele opcji
:"Jak dorośnie będzie mogła zmieniać swoją wiarę dowowlnie i nic na to nie poradzę." tak więc musi poznać zarówno religię jak i brak wiary, a do tego religie różną. Czy rodzice wierzący uczący w wierze w Boga uczą dziecko że można nie wierzyć? Nie. Wtedy już wybór robi się mniej realny.
"Praktyka znanych mi rodziców pokazuje, że gdy omija się z dzieckiem tematykę religii, czekając, aż dorośnie - jest to destrukcyjne dla dziecka. Nie jest to ateizm z wyboru, a narzucony." a religia nie jest narzucona? I kto mówi o omijaniu tematu religii? Mówimy o nie przypisywaniu dziecka do konkretnego wyznania ale pokazywanie mu, że może wybrać między wiarą i jej brakiem.
Nie na zasadzie kary i strachu, ale z miłością i szacunkiem. Rozumiem, że brak religii to od razu kara i strach? Tylko, że to religia straszy piekłem i karą za grzechy.
Mi rodzice pokazali religię, zabrali do kościoła , do cerkwi, miałam w domu torę i koran i biblię. Nauczyli nie strasząc grzechem i piekłem, że się nie kradnie, nie zabija, nie zdradza, nie krzywdzi i wbrew wszytskiemy wyrosłam na przyzwoita i uczciwą osobę.
ale czekanie z wychowaniem religijnym i moralnym, by czegoś dziecku nie narzucać, jest nieporozumieniem. religia nie zawsze równa się morlaność - więzienia sa pełne wierzących morderców, złodziei i gwałcicieli.