Jak się zachować gdy obrazi nas bliska osoba (np poprzez swoje zachowanie czy wysłany w naszą stronę nieprzyjemny epitet)?.
4 stycznia 2011 19:12 | ID: 369056
4 stycznia 2011 22:25 | ID: 369178
A ja mam problemy z okazywaniem emocji. Szczególnie tych złych. Odkad mieszkam z całą rodzina nauczyłam sie dusić wszystko w sobie, zeby nie wywoływac spieć...
4 stycznia 2011 22:31 | ID: 369180
A ja mam problemy z okazywaniem emocji. Szczególnie tych złych. Odkad mieszkam z całą rodzina nauczyłam sie dusić wszystko w sobie, zeby nie wywoływac spieć...
To podobno nie jest dobre... Bo kiedyś jednak nie wytrzymasz napięcia i wybuchniesz... gdzieś czytałam, że takie gromadzenie emocji może się niekorzystnie odbijać na zdrowiu...
Ja generelnie próbuję wyjaśniać kłopotliwe sytuacje... Choć czasem też mnie poniesie i swoje zapytanie wyrażę zbyt "emocjonalnie"... Ale wtedy przynajmniej widać co czuję... :)))) I jest szybka piłka...
4 stycznia 2011 22:37 | ID: 369181
A ja mam problemy z okazywaniem emocji. Szczególnie tych złych. Odkad mieszkam z całą rodzina nauczyłam sie dusić wszystko w sobie, zeby nie wywoływac spieć...
To podobno nie jest dobre... Bo kiedyś jednak nie wytrzymasz napięcia i wybuchniesz... gdzieś czytałam, że takie gromadzenie emocji może się niekorzystnie odbijać na zdrowiu...
Ja generelnie próbuję wyjaśniać kłopotliwe sytuacje... Choć czasem też mnie poniesie i swoje zapytanie wyrażę zbyt "emocjonalnie"... Ale wtedy przynajmniej widać co czuję... :)))) I jest szybka piłka...
Ależ masz rację. Pewnie umrę na serce, bo wszystko we mnie kipi... Ae mieszkajac pod jednym dachem z całą rodzina, nawet kłócic sie spokojnie nie mozna, bo co chwila przechodzisz obok tej osoby na korytarzu... To bardzo trudne... Czasami po prostu sie wyplakuję jak nikt nie widzi i wtedy na trochę pomaga.
4 stycznia 2011 22:42 | ID: 369183
To juz coś, ten płacz:)
Ale tak w ogóle to czemu serce?
Masz dużo możliwości:: kamienie nerkowe, wrzody żołądka. Tiki nerwowe.
No i gamę chorób niebezpiecznych: każda prędzej złapie zestresowanego niż spokojnego.
( to tak troszkę żartem, żebyś nie martwiła się o serce)
4 stycznia 2011 22:44 | ID: 369186
A ja mam problemy z okazywaniem emocji. Szczególnie tych złych. Odkad mieszkam z całą rodzina nauczyłam sie dusić wszystko w sobie, zeby nie wywoływac spieć...
To podobno nie jest dobre... Bo kiedyś jednak nie wytrzymasz napięcia i wybuchniesz... gdzieś czytałam, że takie gromadzenie emocji może się niekorzystnie odbijać na zdrowiu...
Ja generelnie próbuję wyjaśniać kłopotliwe sytuacje... Choć czasem też mnie poniesie i swoje zapytanie wyrażę zbyt "emocjonalnie"... Ale wtedy przynajmniej widać co czuję... :)))) I jest szybka piłka...
Ależ masz rację. Pewnie umrę na serce, bo wszystko we mnie kipi... Ae mieszkajac pod jednym dachem z całą rodzina, nawet kłócic sie spokojnie nie mozna, bo co chwila przechodzisz obok tej osoby na korytarzu... To bardzo trudne... Czasami po prostu sie wyplakuję jak nikt nie widzi i wtedy na trochę pomaga.
Ja kiedyś mieszkałam z rodziną Ślubnego... Tak więc świetnie wiem co czujesz... Ale po kilku latach "duszenia" zrozumiałam, że albo skończę się nerwowo wykańczając Męża i dzieci albo jasno określę swoje uczucia... Początkowo wywołałam szok, gdy nagle zaczęłam mówić o tym co czuję... Wzięłam się na sposób i nie oceniałam członków rodziny tylko wyraźnie mówiłam o sobie... O tym jak się czuję gdy mnie ktoś zdenerwuje czy zasmuci... I wiesz - zadziałało... Nagle inni zrozumieli, że też jestem człowiekiem, który odczuwa... A jak mi się poprawiło! Skończyły się skurcze żołądka i starch: co powiedzą inni... Jasno i grzecznie [prznajmniej się starałam :)] mówiłam o swoich odczuciach, oczekiwaniach i sprawach... Troszkę to trwało ale się przyjęło... Z wielkim pożytkiem!
A łzy też są oczyszczające... Dlatego kobiety żyją dłużej bo wypłakują stres...
4 stycznia 2011 22:49 | ID: 369189
Olu, mam nadzieję, ze nie zrobiłam Ci przykrości.
Wiesz co? Jagienka mnóstwo prawdy napisała.
Ale jest to piekeilnie trudne do zrobienia.
I nie zawsze przyniesie oczekiwany efekt.
4 stycznia 2011 22:53 | ID: 369193
Olu, mam nadzieję, ze nie zrobiłam Ci przykrości.
Wiesz co? Jagienka mnóstwo prawdy napisała.
Ale jest to piekeilnie trudne do zrobienia.
I nie zawsze przyniesie oczekiwany efekt.
To prawda... Ale przynajmniej Ty czujesz się lepiej emocjonalnie... Bo nie zamykasz tego co czujesz w sobie... Może nie zawsze odczuwa się wyraźną ulgę, ale w długofalowym postrzeganiu jest korzystne dla całego organizmu...
4 stycznia 2011 22:57 | ID: 369198
Olu, mam nadzieję, ze nie zrobiłam Ci przykrości.
Wiesz co? Jagienka mnóstwo prawdy napisała.
Ale jest to piekeilnie trudne do zrobienia.
I nie zawsze przyniesie oczekiwany efekt.
Nie no coś TY:) Poczucie humoru to ja mam i ono ratuje mnie w najtrudniejszych sytuacjach:) Potrafię smiać sie z siebie i z rzeczy na pozór wcale nie zabawnych:)
Masz rację, ze różne choróbska stres wywołuje - to fakt. Zacisniety żołądke towarzyszy mi bardzo często! Dławienie w gardle i wielka gula, która dusi...
Jagienko, wiem, ze masz rację. Ja kiedyś nie byłam tak zamknieta w sobie. Ta cała sytuacja, w jakiej sie znaleźlismy bardzo mnie zmieniła. I niestety na gorsze.
Owszem, jak ktos doprowadzi mnie do ostatecznosci, powiem pare słów. Ale ile mizostaje na wątrobie jeden Pan Bóg wie! Marzę sobie czasami, ze kiedys odważę sie to wszystko wyrzucić... Ale to raczej nie nastąpi.
4 stycznia 2011 23:03 | ID: 369204
Tak szczerze to mówię wprost o co chodzi i czekam na przeprosiny
4 stycznia 2011 23:06 | ID: 369208
Tak szczerze to mówię wprost o co chodzi i czekam na przeprosiny
Mam tak samo - lubie gdy wiadomo o co chodzi, a potem probuje rozwiazac sytuacje.
5 stycznia 2011 20:21 | ID: 370013
24 lutego 2011 13:40 | ID: 429084
Ja też jakoś nie umiem być bezpośrednia....duszę wszystko w sobie, a to do niczego pozytywnego nie prowadzi
24 lutego 2011 13:53 | ID: 429106
Też mówię, że dana wypowiedź mnie obraziła. I że mi z tego powodu przykro.
24 lutego 2011 14:18 | ID: 429139
a ja reaguje od raz na jakiekolwiek zlosliwosci itp kierowane w moja strone, niestety nie robie tego spokojnie tylko "odwdzieczam" sie podwojnie... nie daje sobie wejsc na glowe, a jesli dana osoba ma racje w tym co mowi... potrafie przyjac ze spokojem, czasami rozumiem wszystko po jakims czasie, po tzw. fakcie, wtedy wyjasniam spokojne i przyznaje sie do bledu.
24 lutego 2011 15:41 | ID: 429202
W zależności od sytuacji. Czasem zamykam się w sobie. Ale bardzo rzadko!!! Raczej mówie prosto z mostu, co mnie boli, co mnie uraziło. Wtedy dana osoba może naprawić swój błąd. Nie lubię dusić niczego w sobie!!!
24 lutego 2011 15:48 | ID: 429213
W zależności od sytuacji. Czasem zamykam się w sobie. Ale bardzo rzadko!!! Raczej mówie prosto z mostu, co mnie boli, co mnie uraziło. Wtedy dana osoba może naprawić swój błąd. Nie lubię dusić niczego w sobie!!!
Zgadzam się z tobą Żanetko ja też mówię prosto z mostu co mi leży na sercu jestem bezpośrednia i napewno wtedy dojdę do porozumienia...
25 lutego 2011 23:18 | ID: 430851
A ja jestem choleryczką,co w sercu to na języku,po paru minutach po wykrzyczeniu odpuszcza wszystko.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.