komnata byłą piękna , chociaż zabrudzona od dawna nie odwiedzana, ściany jaśniały blaskiem odbitym od promieni słonecznych, które wpadały przez okno a na środku znajdował się...
...w sumie to tak była zaskoczona,ze nie potrafiła zrozumieć, co tak naprawdę widzi...
i spostrzegła nagle że ma zamknięte oczy ...
Ruszyła najpierw lewą powieką, potem prawą i otworzyła oczęta. I zobaczyła stól. Stół był wielki na dwadzieścia cztery osoby. Bo tyle było przy nim krzeseł, które Maryś szybko policzyła, bo umiała liczyć do stu. A na stole, na białym obrusie....
Lezał olbrzymi talerz, a na nim zwierze paskudne, oślizgłe, z duzymi oczyma, ptasim dziobem i osmioma potęznymi mackami, którymi niemalże całe pomieszczenie wypełniała. Na jednym z krzeseł siedział...
Karzeł-kamerdyner. Nie powinien siedzieć ale i tak nikt nie wchodził do tego pokoju. Więc sobie siedział. Jak ujrzał Maryśkę, to zerwał się na nóżki.Chwycił za talerz i nożem wielkim jak mieczyk chciał odkroić kawałeczek tego czegoś. Lecz było to strasznie twarde i śliskie. A przecież musiał usłużyć Maryśce. Więc podsunął jej cały talerz . Bardzo się tym zmęczył. I padł ......
Tymczasem ośmiornica podpełzła obok Maryśki, po czym osiem jej ramion dokładnie obmacały wybrankę księcia. Spojrzała na Maryśkę, po czym - ku jej zdziwieniu - przemówiła ludzkim głosem.
- Tyżeś to ksieciu w głowie zawróciła? Bacz zatem, byś nie skończyła, tak jak ja.
- A kim ty jesteś? - zapytała Maryśka.
- To długa historia... - ośmiornica założyła mackę na mackę. - Chcesz, to ci ja opowiem.
Byłam kiedyś piękną dzieweczką.
Mieszkałam w pięknym kraju. W niewielkim domku z ogródkiem pełnym cudownych kwiatów. Było mi bardzo dobrze. Byłam wesołą ciągle śpiewającą dziewczynką. I wędrowiec, który przechodził koło mojego domku opowiedział o mnie samotnemu księciu. I tu zaczęły się moje problemy.....
Tego dnai jak co ranek biegałam boso po łączce, śpiewając słodko i wdzięcząc się do motylków, kiedy nagle zza drzewa postać jakaś wyskoczyła znienacka. Książe to był, ale o tym wówczas nie wiedziałam. Uklęknął przede mną i rzekł:
- Głos twój słodki, a lico gładkie... Zostań moją żoną!!
Ale ja nadto wolności pragnęłam, przeto głośno "Nie!!" odpowiedziałam.
On znieruchomiał na chwilę, po czym rzekł:
- Jakże to? Bogaty jestem, lico mam piękne, włoski na żelu idealnie ułożone - jak można mnie nie chcieć?
- A można! - rzekłam
- Ha! - krzyknął. - Jak chcesz, ale wiedz, ze nim trzy razy kur zapieje, i tak będziesz albo moja, albo niczyja!
Zniknął. Zaśmiałam się, po raz ostatni zresztą. Gdybym tylko wiedział, kim nyła jego matka...
<edycja>
Zniknął. Zaśmiałam się, po raz ostatni zresztą. Gdybym tylko wiedziała, kim była jego matka...
Jego matka była po prostu starą wiedźmą, która chciała pozbyć się syna, bo był od niej piękniejszy, lepszy i po ojcu dziedziczył tron i wszelkie bogactwa. Wynagrodziłaby każdą paskudę aby tylko zabrała od niej syna. Ale książę miał pecha, bo podobały mu się tylko śliczne i wesołe dziewczątka. A te były świadome swoich walorów i tak prędko nie chciały rezygnować z wolności.....
No i matka synusiowi zrobiła podarunek. Mnie przemieniła w to, co teraz widzisz, a ksiąze zabrał mnie do swego palacu, zamknał w tym pomieszczeniu na złoty kluczyk i odtąd swiata juz nie widziałam.
- Oj... to kiedy Ciebie teraz zobaczymy... ??? Zastanawiały się Furmanowiczki.
- Czy zabrałaś do tej komnaty swego laptopa, byś mogła kontaktowac się z nami???
Mam najnowszej generacji telefon komórkowy. I dostęp do internetu. I wszystko czytam co wypisujecie na forumnie. I ślę i ślę sms-y o pomoc. A tu nic. A wystarczy tylko napisać jednego sms-a z jednym tylko wyrazem "ośmiornica". Ale nie wszystkie mnie uratują. Trzeba w porę tym sms-em zatrzymać machinę czasu. A to wcale nie takie proste. Ale wierzę,że Wam się uda. Tylko uwierzcie w siebie.....
Zaraz trzeba zacząć działać. Zwołać naradę Furmanowiczek i wysyłać bez przerwy sms-y z hasłem ""ośmiornica". I tak też zrobiły i od tej pory będą wysyłały sms-y z hasłem by uwolnić uwięzioną... koleżankę...
I stała się rzecz dziwna. Na stole zaczęło być coraz więcej miejsca. A to nagle zniknęły macki a to wstrętne oczy i szkaradny dziób. A na koniec na jednym z krzeseł siedziała cud dziewczyna. Miała czarne długie włosy, białą jak śnieg cerę i czerwone usta. Maryś zdębiała. Jaka ona piękna!!! Kto ty jesteś? Spytała. Jestem królewną Śnieżką i wybacz mi ale śpieszę do swoje zamku i mojego królewicza. I zniknęła. A Maryś została i czekała na swojego księcia......