Jesteśmy z moim mężem przykładem typowej rodziny "patchworkowej", jak to się ostatnio przyjęło mówić. On ma syna z poprzedniego związku, ja córkę z pierwszego małżeństwa i mamy też "wspólną" córcię. Ojciec biologiczny starszej córki nie interesuje się nią za bardzo. Jasne, że jest mi trochę żal, bo tu chodzi o moje dziecko, ale tłumaczę sobie to tym, ze to jego strata, że nie ma z nią kontaktu. Za to Ala ma rewelacyjny kontakt ze swoim ojczymem, czyli moim obecnym mężem. Rozmawiają czasem nawet kilka razy dziennie przez telefon i są ze soba bardzo żżyci. To tak jakby rekompensata dla Ali za to, że nie ma kontaktu z ojcem biologicznym. Najdzwniej w tej sytuacji ma moja młodsza córcia, która nie zawsze rozumie, który tata to jej tata Ale jak tylko trochę podrośnie, to wszystko jej wytłumaczę. A może Wy też macie podobną sytuację rodzinną i mogłybyście się ze mną podzielić swoimi sposobami na utrzymanie dobrych realcji?