Ja zazwyczaj staram się być dobra. Pomagam starszym, niepełnosprawnym , matkom z wózkami, wchodzić, czy wychodzić z autobusu. To nie tyle co byc miłym, a raczej wyniesienie z domu dobrych manier i wychowania. Miewam swoje widzi misię, gdy jestem tak beznadziejnie nie miła, dla ludzi, że odbierają mnie za zołzę. Ale nie dla wszystkich potrafię być miła.
Najmilej wspominam ostatnio sytuację, w sklepie, że obcy mężczyzna widząc mój zaokraglony brzuszek, pomógł mi z zakupami, akurat szedł w moją stronę i nie pozwolił, żebym tachała zakupy. Nie były ciężkie, ale bardzo miło to wspominam :)
Rok temu miałam rękę po operacji, rozwiązał się but, zaczepiłam obcą osobę na ulicy, czy mogłaby mi pomóc, bo jedną ręką nie dam rady. Bez wahania zawiązała, pomogła.
Jednak odbieram, iż mało kiedy ludzie są dla siebie pomocni, czy życzliwi. Panuje pęd życia, zgryźliwość, zazdrość.
Nie wymagam od nikogo by mi ustępywal w autobusie, czy w kolejce w sklepie, na poczcie itd miejsca. Chociaż sama nie będąc w ciązy, wiele razu ustąpiłam miejsca, starszym czy kobietom w ciąży. Za każdym razem. A teraz ludzie nawet młodzi, udają, nie widzą. A ja czuję się przeźzroczysta. Mówi się trudno, idzie się dalej :) Po prostu trzeba walczyć o swoje, słowami :)