Były partner prosi o pomoc!
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Niestety mój były partner będzie miał czerwone uszy bo znowu o nim.
Jestem lekko poirytowana bo wciąż prosi mnie o pomoc w uzupełnieniu papierów, w wysłaniu listów itd...
Dzisiaj poprosił o uzupełnienia czegoś do sądu. Kiedy odmawiam, tłumacząc że musi sobie rade dawać w końcu sam bo jesteśmy osobno, obraża się, dwoni co 5 minut, wysyła głupie smsy, straszy że nie przyjedzie w ogóle, wymyśla że nie ma kto mu pomóc itd....
Co robić pomagać bo to przecież nic nie kosztuje czy nie pomagać by troszkę przyzwyczajać go do tego że tym sam musi sie zajmować?
Tu wszystko chodzi o podstawową rzecz. Jestem szczęsliwa a gdy nie to znaczy że przez tego człowieka.
Sporo o nim piszę dlatego że sporo się w okół niego dzieje. Mimo że nie jesteśmy razem staram się rozgryżc tego człowieka. Jak mozna byc tak cynicznym i bawic sie ludzmi..... niestety jest też dziecko.
Asia ale jak on nie bedzie chcial sie sam otworzyc, to sie nie otworzy i wiem co mowie. Bedzie chcial to ci powie o co chodzi a takim zainteresowaniem dajesz mu powody do myslenia, ze on jets pepek swiata. Swiat nie kreci sie tylko wokol niego, odpusc. Olej go bo bedzie ci zycie zatruwal, cale zycie.
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Racja. Odpuszczam.
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
I póżniej płacze jedna z drugą że najpierw było jedno dziecko , póżniej następne.......
Oj kobitki kobitki !
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
I póżniej płacze jedna z drugą że najpierw było jedno dziecko , póżniej następne.......
Oj kobitki kobitki !
A kto tu płacze? ja płacze że mi zyc nie daje.
A w sprawie tych pomówień to nie, nie kocham go i niechcę żebyśmy znowu byli razem. Niechce żeby mi ktoś zarzucał że zostawiłam go i nawet nie potrafiłam wyciągnąć ręki do niego gdy jej potrzebował.
Ty nie masz żadnego obowiązku i w żaden sposób nie powinnaś czuć się zobowiązana do pomagania mu i nikt nie ma prawa Ci zarzucać, że tego nie zrobiłaś, a jak będzie próbował to odpowiedz, żeby sam mu pomógł.
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Myślę że pomagać mogę jeżeli ta pomoc do mnie wraca.
No ale czy wraca? Ja Ci współczuję tego okresu kiedy z nim byłaś, skoro jest tak nieporadny.
Jeśli to robisz dobrowolnie i nic po za tym to ok. Jeśli nie chciałabyś tracić całkowicie kontaktu, ustal pewne granice.
Tylko ciekawe kto będzie ich przestrzegał, bo on pewnie nie.
Tylko ciekawe kto będzie ich przestrzegał, bo on pewnie nie.
Po to są granice by dwie strony były zadowolone.
Ja bym nie pomagała, ale to zależy od relacji Waszych.
wiesz można i powinno się pomagać, ale tylko wtedy gdy ta druga strona nas nie wykorzystuje, a to mi wygląda na lekki wykorzystywanie Cię i granie na Twoich emocjach.
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Mam popsrostu za miękkie serce. Ale prawde mówiąc jest mi go żal. Układa mi się dużo lepiej a jemu szkoda mówić..... może tam w niebie dostanę doceniona że robię coś bezisnteresownie ale to tez ma swoje granicę!
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
W tym wpisie, Asiu, widzę uczucie do byłego partnera:)
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
W tym wpisie, Asiu, widzę uczucie do byłego partnera:)
Historia dłuższa od rzeki. Niestety nawet jeżeli jest uczucie nie widzę przyszłości z ta osobą.
Pewnie mało kto wie że gęsi mają tylko jednego partnera. Gdy któryś zdycha drugi zostaje sam do końca życia. Czasem mi się wydaję że jestem taką gęsią. Partner mój żyje a ja niechce sobie ułożyć życia mimo że wiem że w końcu zostanę sama....
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
W tym wpisie, Asiu, widzę uczucie do byłego partnera:)
Historia dłuższa od rzeki. Niestety nawet jeżeli jest uczucie nie widzę przyszłości z ta osobą.
Pewnie mało kto wie że gęsi mają tylko jednego partnera. Gdy któryś zdycha drugi zostaje sam do końca życia. Czasem mi się wydaję że jestem taką gęsią. Partner mój żyje a ja niechce sobie ułożyć życia mimo że wiem że w końcu zostanę sama....
Ladnie napisałaś, Asiu.
Przemówiło to do mnie bardzo mocno i dało do myślenia. Bo ... no nie, pisać nie będę. Nie umiem.
A czy zostaniesz sama? Tego nie wiesz, życie płata figle.
Mnie czasem mówią, że kiedyś do pewnych decyzji dojrzeję, że nie mam niczego przyśpieszać i że jestem na dobrej drodze. I tego staram się trzymać - mimo wszystko.
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Ja myslę że najważniejsze jest żeby zaakceptować swoją obecną sytuację. Nie straać się robić nic na siłę. Trzeba odczuwać radość nawet z bycia samemu. Nie robić nic dla innych a dla siebie. Nawet jeżeli jestem w chwili obecnej taką gęsią to nie powinnam chować się ze wstydu a kroczyć dumnie do przodu. Samotność to nie zawsze to że ktos nas nie chciał albo że przebieraliśmy, zmienialismy partnerów i w końcu zostalismy sami.... nie zawsze!