Kochani dziś moją koleżankę spotkala tragedia, a dokładnie jej córcię Justynkę. Gdy szla bratem na dzień Dziecka do szkoły we wsi potrąciła ją mloda kobieta, syn wpadł do rowu a Justysia wylądowała po drugiej stronie ulicy w ogrodku. Sprawa jest o tyle ciężkaże rodzina jest w ciężkiej sytuacij mate4 dzieci na familie były artykuły na ich temat jeden mój drugi Marcina: https://www.familie.pl/profil/justyna_mama_lukasza/1159,Kochane-w-biedzie.html
W zeszłym tygodniu Ania wyszła z Maciusiem ze szpitala bo dostał porażenia mięśni twarzy, jak się okazało to od kleszcza bylo zapalenie opon mózgowych i bolerioza, mlody wymaga opieki neurologa i czekają na rehabilitację (koszty dojazdu do Olsztyna są dla nich dużym obciążeniem). Fe obiecała pomóc i jej mąż wysłał dzieciom paczuszkę, ktora miała im dać wiele radośći ale stało się inaczej.....
Udało mi się załatwić Ani darmowe łożko w szpitalu i wyżywienie bo do karetki wsiadła jak stała, bez grosza przy duszy i jakichkolwiek rzeczy.
Stan Justynki podobno nie jest fatalny ale proszę WAs o modlitwe, wsparcie duchowe, Ania jest w dołku psychicznym, rano lecę do szpitala, muszę jej zanieść środki higieny, bo nie ma nic. Nie wiem jak to w życiu jest że nie ktorych pech nie opuszcza, jak bieda to jeszcze tyle nieszczęść.
Bardzo mnie dziś zmartwiła ta sytuacja, bo Justynka to jest taka nadzieja, zdolna, ambitna może coś osiągnąć w życiu a więc trzymajmy kciuki by wyszła z tego.