Czy można nie kochać męża i z nim żyć? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Czy można nie kochać męża i z nim żyć?

33odp.
Strona 2 z 2
Odsłon wątku: 34872
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2011 16:52 | ID: 441071

    Jestem mężatką od dobrych kilku lat. Planowaliśmy rozstać się jakiś czas temu. Potem daliśmy sobie drugą szansę i wciąż jesteśmy razem. Pojawiło się drugie dziecko i jest normalnie. Ale gdy mąż ma humory jest bardzo nieprzyjemny i ostatnio często sprawia mi przykrość.

    Gdy często się kłóciliśmi godziliśmy się z mojej inicjatywy, bo uważałam, że wciąż męża kocham i warto walczyć. Ale ostatnio coraz częściej przychodzi mi taka myśl do głowy, czy ja wciąż kocham męża?

     I dochodzę do wniosku, że tak naprzwdę to nie wiem, chyba nie.

     

    Moje pytanie to, czy ktoś z was ma taki problem, jak z nim żyć, albo co postanowić. Proszę o radę, bo wstydzę się z tym iść do rodziny.

    Avatar użytkownika aluna
    alunaPoziom:
    • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
    • Posty: 4070
    21
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2011 20:15 | ID: 441399
    MarcoPolo (2011-03-06 21:08:21)
    Sonia (2011-03-06 18:46:37)

    Jeśli to już druga sansa, to raczej wątpię, żeby mąz się zmienił. Kiedyś miałam identyczną sytuację i też awaliśmy sobie sanse... Po jakimś czasie usiedliśy do rozmowy, i postanowiliśmy sie rozstać. Nie wiem, jak dokladnie jest u Ciebie. U mnie było tak, że razem męczyliśmy się wzajemnie....

    Sonia, każdy może się zmienić, jeśli chce i każdy zasluguje na "drugą szansę", tylko trzeba ją umiejętnie wykorzystać i trzeba chcieć ją wykorzystać.  Tylko szansę daje się sobie obojgu, a nie  jemu. To że Tobie się nie udało nic nie znaczy dla wkasik80, bo to inna historia.
    Ona kocha męża, pisze o nim, że jest wspaniałym facetem. A w dodatku jest uzalezniona finansowa.

    wkasik80 jedynej pomocy jakiej potrzebujesz, to w znalezieniu pracy, a rady innych przyjmuj z dystansem, każda historia jest inna. Decyzja musi należeć do Ciebie. Z własnego doświadczenia wiem, że terapie szokowe często są skuteczne.
    Tylko co jest przyczyną wygaszenia uczuć u Was. Przestaliście się starać być atrakcyjni dla siebie, brak wspólnych zainteresowań, brak czasu tylko dla siebie .... ?

    Zgadzam się :)

    Avatar użytkownika Justyna mama Łukasza
    • Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
    • Posty: 7326
    22
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2011 20:24 | ID: 441409

    Muisz dojrzeć do pewnych decyzij, to czy odejdziesz czy zostaniesz  musi być pokierowane sercem a nie podpowiedzią innych. Może spróbujcie separacij i zobaczcie czy potraficie żyć bez siebie. Nie ma związkow idealnych, może coś zgaslo ale jest szansa by wzniecić płomień? Jeśli uczucia nie ma to nie badź z nim na silę, dla dobra dzieci, bo to chore podejście. Dzieci i tak czują co się dzieje i w doroslym życiu będą budować chore relacje. Lepiej odejść za nim czlowiek się znienawidzi. Ja dalam mężowi szanę bo mocno kocham i on chyba też, a jak się kocha jest się w stanie wiele wybaczyć.

    Avatar użytkownika Justyna mama Łukasza
    • Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
    • Posty: 7326
    23
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2011 20:29 | ID: 441415

    Moj mąż też nie należy do wylewnych, pewnych tematow nie poruszam bo z góry znam odpowiedź. Trzymam kciuki byś dostała pracę bo teraz jesteś wykończona siedzeniem w domu i zamartwianiem się, a tak zawsze będziesz miala inne wrażenia.

    Avatar użytkownika Wxxx
    WxxxPoziom:
    • Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
    • Posty: 9899
    24
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2011 20:54 | ID: 441443

    Dziewczyny mają rację, dobrze by było gdybyś dostała pracę, wyrwałabyś się z domu, poszła do ludzi, nabrała trochę dystansu do tego co dzieje się w domu. Trzymam za Was kciuki

    Użytkownik usunięty
      25
      • Zgłoś naruszenie zasad
      7 marca 2011 04:32 | ID: 441574
      Wxxx (2011-03-06 21:54:07)

      Dziewczyny mają rację, dobrze by było gdybyś dostała pracę, wyrwałabyś się z domu, poszła do ludzi, nabrała trochę dystansu do tego co dzieje się w domu. Trzymam za Was kciuki

      Ja moge tylko sie podpisac po słowami Ewy.

       

      Poza tym, z facetami to czasem jak rozmowa ze sciana, oni jedno, Ty jedno...

      Ale mysle ze czasem warto postawic na swoim, tupnac i zmusic do rozmowy...

       

      Trzymam Kciuki!

      Użytkownik usunięty
        26
        • Zgłoś naruszenie zasad
        7 marca 2011 07:26 | ID: 441682

        Mój mąż też ma ciężki charakter, ale kochamy się. Myslę, że gdyby miłości nie było to byśmy ze sobą nie byli, bo nie wyobrażam sobie takiego życia.

        Mam pracę więc jestem w dość dobrym położeniu i gdybym musiała to myślę że poradziłabym sobie sama z dzickiem.

        Tak jak radzą dziewczyny, jeśli masz możliwość poszukaj pracy, wyrwij się z domu, a jak nadal nie będzie lepiej to może pomyśl czy nie lepiej dla was obojga i waszych dzieci gdybyści się rozstali.

        Trzymam kciuki żeby udało się wszystko wyprostować

        Użytkownik usunięty
          27
          • Zgłoś naruszenie zasad
          7 marca 2011 08:14 | ID: 441703
          MarcoPolo (2011-03-06 21:08:21)
          Sonia (2011-03-06 18:46:37)

          Jeśli to już druga sansa, to raczej wątpię, żeby mąz się zmienił. Kiedyś miałam identyczną sytuację i też awaliśmy sobie sanse... Po jakimś czasie usiedliśy do rozmowy, i postanowiliśmy sie rozstać. Nie wiem, jak dokladnie jest u Ciebie. U mnie było tak, że razem męczyliśmy się wzajemnie....

          Sonia, każdy może się zmienić, jeśli chce i każdy zasluguje na "drugą szansę", tylko trzeba ją umiejętnie wykorzystać i trzeba chcieć ją wykorzystać.  Tylko szansę daje się sobie obojgu, a nie  jemu. To że Tobie się nie udało nic nie znaczy dla wkasik80, bo to inna historia.
          Ona kocha męża, pisze o nim, że jest wspaniałym facetem. A w dodatku jest uzalezniona finansowa.

          wkasik80 jedynej pomocy jakiej potrzebujesz, to w znalezieniu pracy, a rady innych przyjmuj z dystansem, każda historia jest inna. Decyzja musi należeć do Ciebie. Z własnego doświadczenia wiem, że terapie szokowe często są skuteczne.
          Tylko co jest przyczyną wygaszenia uczuć u Was. Przestaliście się starać być atrakcyjni dla siebie, brak wspólnych zainteresowań, brak czasu tylko dla siebie .... ?

          Skoro wkasik pisze, ze chyba nie kocha meża, a jednocześnie, z ejestw spaniałym facetem to jednak to "chyba" jest wielce nieprawdopodobne:)

          Myśle, ze uczucie jest, tylko trzeba je na nowo odkryć, dać sznsę - oboje powinni ja sobie dać jak pisze Marco Polo.

          Oczywiscie rady przyjmuj z dystansem - tu też zgadzam sie z Marco - nie ma dwóch identycznych zwiazków i miłości.

          Na pewno szczera rozmowa to jedno, co musicie zrealizować.

          Użytkownik usunięty
            28
            • Zgłoś naruszenie zasad
            7 marca 2011 14:12 | ID: 442120

            Mamo Julki, napisałem tak na podstawie opisu w jej profilu. "Jestem żoną fantastycznego faceta. Chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko,"

            Nie wiem czy jest aktualny, ale zakładam, że tak.

            Nie napisałem, że mają sobie dać szanę. Tylko, że każdemu warto dać szansę, ale decyzję musi podjąc sama, nie słuchając innych tylko siebie. A szczera rozmowa to dopiero początek codziennych zmagań o ratowanie związku, jeśli oboje tego chcą. Mnie ciekawi raczej czego brakuje wtym związku ? Szacunku, wspólnych zainteresowań, namięności ..... ??

            Avatar użytkownika nika1281
            nika1281Poziom:
            • Zarejestrowany: 11.10.2010, 10:33
            • Posty: 289
            29
            • Zgłoś naruszenie zasad
            7 marca 2011 15:55 | ID: 442177

            Nie czytałam wczesniejszych postow, ale z własnego doswiadczenia wiem ze zycie z mezczyzna ktorego sie nie kocha nie ma sensu. Niestety bedac w takim zwiazku powoli z dnia na dzien wypalamy sie i po czasie zostajemy wrakiem kobiety, nic nas nie cieszy i czesto wpadamy w depresje. Masz dzieci wiec pewnie na nie przelewasz całe swoje uczucie, ale to niestety nie to samo co miłosc do mezczyzny.

            Nie wiem jakie masz relacje z rodzina, ale sadze ze na pewno jest ktos kto Cie zrozumie i wesprze.

            Ja byłam w komfortowej sytuacji bo nie było dzieci i sie rozwiodłam. Poznałam wspaniałego mezczyzne i niedługo bedziemy mieli corcie.

            Moja rada z ktorej oczywiscie nie musisz korzystac to to zebys jednak podjeła drastyczne kroki i złozyła pozew o separacje, jesli mozesz postaraj sie by maz wyprowadził sie od Ciebie i dzieci. Separacja to jednak nie rozwod i byc moze kiedy sie rozstaniecie przemyslicie pewne aspekty waszego zwiazku i do siebie wrocicie.

            A i jeszcze jedno jesli myslisz ze to ze jestescie nadal razem jest dobre dla dzieci to sie mylisz bo dzieci odczuwaja to ze cos jest nie tak jeszcze mocniej niz ty. szczesliwa mama to i szczesliwe dzieci pamietaj o tym.

            Użytkownik usunięty
              30
              • Zgłoś naruszenie zasad
              7 marca 2011 16:05 | ID: 442190
              MarcoPolo (2011-03-07 15:12:08)

              Mamo Julki, napisałem tak na podstawie opisu w jej profilu. "Jestem żoną fantastycznego faceta. Chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko,"

              Nie wiem czy jest aktualny, ale zakładam, że tak.

              Nie napisałem, że mają sobie dać szanę. Tylko, że każdemu warto dać szansę, ale decyzję musi podjąc sama, nie słuchając innych tylko siebie. A szczera rozmowa to dopiero początek codziennych zmagań o ratowanie związku, jeśli oboje tego chcą. Mnie ciekawi raczej czego brakuje wtym związku ? Szacunku, wspólnych zainteresowań, namięności ..... ??

              No więc właśnie: musi brakować czegoś bardzo ważnego, skoro pojawiają sie myśli o braku miłości i rozstaniu. Bo to nie przychodzi ot, tak, po zwyczajnej kłótni.

              Myslę, ze wkasik powinna odpowiedzieć sobie bardzo szczerze na to pytanie:

              Czego brakuje w naszym zwiazku? Co chciałabym zmienić? I zapytać o to samo  męża.

              Zgadzam sie z Tobą Marco, ze szansa należy się każdemu, ale na to potrzeba woli obu stron i prawdziwych, szczerych chęci.

              Avatar użytkownika dziecinka
              dziecinkaPoziom:
              • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
              • Posty: 26147
              31
              • Zgłoś naruszenie zasad
              7 marca 2011 18:03 | ID: 442353

              Chciałam sporo napisać, ale widzę, że większość napisana została. Mogę tylko od siebie dopisać tyle: gdy już podejmiesz decyzję, nie wahaj się iść za nią, a gdyby coś się zmieniło, nie wahaj się zmienić decyzji.

              Powodzenia.

              Użytkownik usunięty
                32
                • Zgłoś naruszenie zasad
                7 marca 2011 18:07 | ID: 442361

                Dziękuję wam za wszystkie rady i spostrzeżenia. Mogę wam powiedzieć, że jesteśmy właśnie w trakcie rozmów i trochę to potrwa, bo rozmawiamy tylko wieczorami, gdy dzieci już śpią, są łzy i ciche chwile, gdy nie wiemy co powiedzieć, ale jest także zapewnienie z męża strony, że kocha i nigdy nie przestał. Zaczynam widzieć światełko w tunelu, bo chyba jednak nie po to braliśmy ślub, żeby teraz się rozwodzić. jeszcze ja muszę się zdobyć aby powiedzieć kocham, ale nie mogę tego zrobić pochopnie. Wciąż rozważam wszystkie wątki naszego  wspólnego życia i wyszukuję tego co zawsze nas łączyło, a nie tego co zaczęło nas dzielić. Wiemy już przynajmniej co nam się nie podoba w naszym zachowaniu i od tego chyba zaczniemy, żeby nie powielać tych błędów.

                Niektóre wasze posty dały mi niezłego kopa, ale dzięki nim zaczęłam inaczej patrzeć na nasze małżenstwo i widzę nadzieję dla nas i naszej całej rodziny.

                Użytkownik usunięty
                  33
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  8 marca 2011 07:36 | ID: 442910
                  wkasik80 (2011-03-07 19:07:22)

                  Dziękuję wam za wszystkie rady i spostrzeżenia. Mogę wam powiedzieć, że jesteśmy właśnie w trakcie rozmów i trochę to potrwa, bo rozmawiamy tylko wieczorami, gdy dzieci już śpią, są łzy i ciche chwile, gdy nie wiemy co powiedzieć, ale jest także zapewnienie z męża strony, że kocha i nigdy nie przestał. Zaczynam widzieć światełko w tunelu, bo chyba jednak nie po to braliśmy ślub, żeby teraz się rozwodzić. jeszcze ja muszę się zdobyć aby powiedzieć kocham, ale nie mogę tego zrobić pochopnie. Wciąż rozważam wszystkie wątki naszego  wspólnego życia i wyszukuję tego co zawsze nas łączyło, a nie tego co zaczęło nas dzielić. Wiemy już przynajmniej co nam się nie podoba w naszym zachowaniu i od tego chyba zaczniemy, żeby nie powielać tych błędów.

                  Niektóre wasze posty dały mi niezłego kopa, ale dzięki nim zaczęłam inaczej patrzeć na nasze małżenstwo i widzę nadzieję dla nas i naszej całej rodziny.

                  Wkasik80 - to sa dobre wiadomosci!

                  Rozmowa jest najważniejsza, a łzy są często początkiem drogi ku lepszemu...

                  I tego Wam życzę!:)