11 grudnia 2010 16:08 | ID: 350766
11 grudnia 2010 16:47 | ID: 350777
11 grudnia 2010 16:51 | ID: 350779
11 grudnia 2010 17:34 | ID: 350808
11 grudnia 2010 17:36 | ID: 350811
11 grudnia 2010 17:45 | ID: 350822
11 grudnia 2010 17:47 | ID: 350823
11 grudnia 2010 17:48 | ID: 350825
11 grudnia 2010 17:49 | ID: 350826
11 grudnia 2010 19:38 | ID: 350866

11 grudnia 2010 19:53 | ID: 350871
12 grudnia 2010 01:12 | ID: 351041
Potem poszłam do liceum- wiele dziewczyn malowało się, w niektórych klasach to nawet panienki na solaria chodziły nagminnie, a ja nie lubiłam.
Pierwszy raz o malowaniu pomyślałam na jakieś dwa miesiące przed 18-tką, jak pojechałam z koleżanką na Jej połowinki- umalowała mnie wtedy, że sie poznac w lustrze nie mogłam
Potem, już po 18-tce, po raz pierwszy byłam w pracy jako wokalistka na jakimś balu i strasznie głupio się czułam, kiedy zobaczyłam tyle umalowanych kobiet- wyglądałam przy nich dziwnie
Podpytałam więc moje koleżanki z liceum, gdzie i co można kupic, i jak tego używac- i się wciągnęłam...bardzo szybko zaczęłam wydawac nawet 300zł na kosmetyki do makijażu, w przeciągu prawie 2 lat doszłam do perfekcji zarówno w stosowaniu kamijażu, jak i do farbowania włosów...
Aż przyszedł krach- któregoś razu moje włosy nie chciały już przyjąc kolejnej farby, poczekałam 3-4 miesiące i poszłam do fryzjerki- obciachałam się z całej farby na włosach (na króciutko), ale i też przestałam się malowac zupełnie...
Z biegiem czasu doszły jednak do normalnego rytuału dnia kredka do oczu i tusz do rzęs- cieni stosuje niezwykle rzdako, nawet góra dwa razy w roku
12 grudnia 2010 01:18 | ID: 351042
Potem poszłam do liceum- wiele dziewczyn malowało się, w niektórych klasach to nawet panienki na solaria chodziły nagminnie, a ja nie lubiłam.
Pierwszy raz o malowaniu pomyślałam na jakieś dwa miesiące przed 18-tką, jak pojechałam z koleżanką na Jej połowinki- umalowała mnie wtedy, że się poznać w lustrze nie mogłam
Potem, już po 18-tce, po raz pierwszy byłam w pracy jako wokalistka na jakimś balu i strasznie głupio się czułam, kiedy zobaczyłam tyle umalowanych kobiet- wyglądałam przy nich dziwnie
Podpytałam więc moje koleżanki z liceum, gdzie i co można kupić, i jak tego używać- i się wciągnęłam...bardzo szybko zaczęłam wydawać nawet 300zł na kosmetyki do makijażu, w przeciągu prawie 2 lat doszłam do perfekcji zarówno w stosowaniu makijażu, jak i do farbowania włosów...
Aż przyszedł krach- któregoś razu moje włosy nie chciały już przyjąć kolejnej farby, poczekałam 3-4 miesiące i poszłam do fryzjerki- obciachałam się z całej farby na włosach (na króciutko), ale i też przestałam się malować zupełnie...
Z biegiem czasu doszły jednak do normalnego rytuału dnia kredka do oczu i tusz do rzęs- cieni stosuje niezwykle rzadko, nawet góra dwa razy w roku
17 grudnia 2010 22:15 | ID: 357067
tak stanowczo za szybo dorasta
17 grudnia 2010 22:19 | ID: 357074
A jakże Tigrinko... Wystarczy popatrzeć na moje zdjęcia... I gdzie tam widać, żem już trochę poza czterdziestką??? 
17 grudnia 2010 22:43 | ID: 357107
Już w przedszkolu mamusie dzieciom paznokcie malują, a i oczy umalowane nie raz widzialam, obłęd ale to wina rodzicow, ja też potępiam zbyt wczesne makijarze, mi mama też zabraniała, pamiętam ajk w 8 klasie wlosy wodą utlenioną na wakcje sobie trochę rozjaśniłam, mama jak zobaczyła to dała mi popalić, wtedy byłam na nią zła a teraz rozumiem.
21 grudnia 2010 13:24 | ID: 359639
Ja zaczelam si emalowac dopiero w liceum, wczesniej nie czulam takiej potrzeby.Sama krok po kroku uczyłam się sztuki makijażu wspierana babskimi czasopismami mamy.Uważam, że nastolatki mogą malować się do szkoly, ale tak delikatnie aby zatuszować pryszcze itd
21 grudnia 2010 13:36 | ID: 359653
Nie malowałam się ani w podstawówce ani w gimnazjum. W liceum i na studiach bardzo rzadko, najczęściej na większe imprezy.
Mimo, że rówieśnice wokół mnie przeważnie były "kolorowe". Już wtedy była moda na makijaż nastolatek.
Rodzice mnie raczej zachęcali niż zabraniali
więc mój bunt polegał na tym, że robiłam tak, by mnie się podobało. Nie innym. Ale namiętnie farbowałam włosy przez kilka lat, przetrwały na szczęście.
Moje rówieśnice "tapeciary" - dzisiaj muszą malować się jeszcze mocniej. Skrzyżowanie mody i nocnego koszmaru.
Przynajmniej nie mam zniszczonej cery - a umiar w makijażu pozostał do dzisiaj.
A moda na makijaż dzieci...wiele spraw jest lansowanych w mediach - jak dziecko będzie miało zdrowe poczucie własnej wartości i wsparcie rodziców, przetrwa niejedną burzę 
21 grudnia 2010 13:40 | ID: 359660
Ja nie malowałam się ani w podstwówce ani w średniej. Zresztą teraz też maluję sie tylko troche, a są dni że wcale (np. w niedzielę).
Jak patrzę na dzisiejszą młodzież to mnie przerażenie bierze. Moja córka też kiedyś mi marudziła żebym paznokcie jej pomalowała do przedszkola bo koleżanki mają pomalowane. Matko, w przedszkolu! Nie zgodziłam się i byłam zła jak teściowa zaczeła stawać o obronie mai i jej genialnego pomysłu.
21 grudnia 2010 13:44 | ID: 359662
Zaczęłam się malowac dopiero na studiach. Póki co nie myślę o tym czy bym dziecku pozwoliła na wcześniejsze malowanie - mam syna więc ten problem mnie nie dotyczy. Ale wydaje mi się, że przede wszystkim dla cery niewskazane jest zbyt wczesna przygota z makijażem.
21 grudnia 2010 13:44 | ID: 359664
Ja zaczęłam swoją przygodę z tuszem w liceum... i już się nie rozstaliśmy 
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!