gocha2323 (2016-02-24 21:15:06)
nasze matki i babcie kiedyś miały naprawdę ciezko tak jak Asia mówi. W tamtym okresie taka praca była bezcenna. Nie było pralek, pampersów, trzeba było palić w piecach stojakach i pod kuchnia kaflową, gazu nie było. Nie było też gotowych słoiczków, kaszek, soczków. Butelki mama miała szklane i pamietam jak czasem jej pękały. Kiedy już nie miała to wlewała kaszkę lub mleko po butelce z oranżady i naciągała na nią smoczek kauczukowy. Pieluchy gotowała w takim wielkim baniaku na kuchni kaflowej, musiała co chwile biegac po pokojach i podkładac drzewo, aby nie zgasło. Naprawdę kiedyś kobiety miały cięzko i bardzo podziwiam je. Moja mama wychowała tak siódemkę dzieci, dodatkowo miała duzo pola do obrobienia a nie wspomnę już o krowie, kaczkach, kurach, świniach.
Moje dzieciństwo przeżyłam bez prądu, a więc bez żadnych usprawnień. Pranie (pościel i bielizna były tylko białe) trwało 3 dni. Przychodziła kobieta do pomocy, mama i starsza siostra. Najpierw było prane na tarze, później wszystko gotowane w kotle (przypomnę, ze proszków raczej nie było, prało się w szarym mydle). Mama od pisklęcia chowała ok100kurczaków, 30-40 kaczek, oczywiście świnki-pasza własna: śruta, ziemniaki (które trzeba było uparować), zielone (cięte ręcznie na sieczkarce). Krowy średnio 8-10, dojone 3 razy dziennie oczywiście przez mamę, później siostra pomagała itd...itd... Mimo tego miała czas dla dzieci np. robiła wianki i posyłała na oktawę Bożego Ciała. W sobotę było "szorowanie" podłóg w całym domu, podwórze musiało być zagrabione itd...itd... Za to niedziela była prawdziwym świętem: rano do kościoła po południu gościny albo u nas albo szliśmy do dziadków, ciotek...
Mama bardzo lubiła czytać i też na to znalazła czas. Zimą przędła wełnę, robiła swetry, skarpetki dla całej rodziny (5 osób). Jak to przeliczyć na pieniądze???