Witam, nie wiedziałem gdzie dokleić wątek. Mam syna w 3 kl SP, przez pierwsze dwa lata była tylko wychowawczyni, dodam, że świetna nauczycielka, z podejściem do uczniów. Również z podejściem do mojego syna: nadpobudliwego, impulsywnego, z pewnymi cechami adhd i zaburzeniami zachowania.. Przez pierwszy rok było super, tylko dzięki kompetentnej roli wychowawczyni. Niestety problemy zaczęły sie w drugiej klasie, kiedy pani wychowawczyni objęła również stanowisko dyrektorki placówki. Całą drugą klasę bujaliśmy się z problemami, które się pojawiły gdy dzieci zaczeły mieć lekcje z różnymi nauczycielami, praktycznie każdy przedmiot z kimś innym, bo pani nie miała już tyle czasu na wychowawstwo. I tu zaczęły sie problemy mojego syna: przyzwyczajony do swojej nauczycielki zaczął stwarzać problemy w szkole, był coraz bardziej impulsywny, nie nadążał na lekcjach, zaczął przynosić gorsze stopnie, wpadał w konflkity z rówieśnikami. Zaproponowano mi żebym pomyślał o nauczycielu wspomagającym, a że to trochę trwa, to nie udało sie w drugiej klasie. Dziecko cały czas było pod opieką psychologa i psychiatry, szkolnego również, pomoc szkoły i dyrektorki w zatrudnieniu wspomagającego też była ogromna, od trzeciej klasy się udało. Młody dostał orzeczenie, że należy mu się nauczyciel wspomagający. Dziecko jest zupełnie innym uczniem, wyciszyło się, stopnie się poprawiły, konfliktów jest coraz mniej, rola wspomagającego jest naprawde wyjątkowa. Rewelacyjna, ciepła kobieta, której nie mam nic do zarzucenia. Jest jednak małe "ale". Wychowawczyni ciągle pełni role dyrektora, a pani wspomagająca coraz częściej prowadzi za nią lekcje. Rola wspomagającego zamienia się w role wychowawcy. Nie mam nic do pani wspomagającej, żeby "podniosła" też i inne dzieci w międzyczasie, bo widzę, że ta pani i sprawdza kartkówki, i rozmawia z rodzicami po lekcjach(nie tylko ze mną), kobieta jest po prostu wszędzie i daje sobie z tym radę. Nie chcę tylko, żeby prowadziła lekcje za wychowawcę któremu ciągle coś wypada.Zostało pół roku, chce ruszyć ten temat ale boję się, że od czwartej klasy nikt mi już nie pomoże jak nadepnę komuś na odcisk. P.