Kiedy zaczełyście wprowadzać dzieciom "domowe" jedzenie?
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
Wiem, że był wątek z tym kiedy zmienić dzieciom słoiczki na "normalne" jedzenie i go teraz powielam , bo pytam ponownie kiedy Wasz dzieci zaczeły jeść domowe jedzenie?
Ale chciałabym też zapytać Was o to czy robiły to chętnie a jesli nie to jak je do tego nakłaniałyście?
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
moi chłopcy zostali wychowani na jedzeniu domowym,przygotowywanym przez mnie. gotowałam im od początku zupki,mięso. jedzenie ze słoiczka mieli w ustach po raz i przez moment,bo wypluli. nie smakowało im i już :) a odkąd zaczęli siedzieć byli obecni przy naszych posiłkach i próbowali. myślę,że mieli 9 m-c jak jedli z nami posiłki. oczywiście,w miarę naszego rozsądku :)
- Zarejestrowany: 18.10.2010, 19:03
- Posty: 69
Mój synek zaczął jeść "słoiczki" jak skończył 4 miesiące. Od 6 miesiąca zaczęłam mu sama gotować i nie widziałam różnicy w jego apetycie. Zawsze był niejadkiem i tak jest do dzisiaj.
Od kiedy same zaczęły "zaglądać" do naszych talerzy. Oczywiście wszystko z głową...
- Zarejestrowany: 24.03.2011, 19:58
- Posty: 2498
Dla synka gotowałam sama od początku bo wszystkie słoiczki mu nie smakowały."Normalne" jedzenie zaczął jesć gdy skończył roczek.
Dla córci tez gotuję obiadki ale dla urozmiaucenia dostaje dania ze słoiczka czyli te, które cieżko byłoby mi zrobić czyli z cieleciny lub z królika.
Normalne jedzonko powoli zaczynam jej wprowadzać ale ma mniej ząbków niż jej brat więc to chyba troszke się przedłóży.
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Nie muszę Meliski do nieczego nakłaniać, z naszych talerzy je najchętniej ;)
Ja gotowałam dla Mai od początku...najpierw miksowałam a potem tylko rozdrabniałam.
Ze słoiczków jadła tylko deserki...
Ja gotowałam dla Mai od początku...najpierw miksowałam a potem tylko rozdrabniałam.
Ze słoiczków jadła tylko deserki...
U nas tak samo. Choć przyznam się, że jak jest jakaś super promocja to kupuję kilka słoiczków "w razie czego". Czasem jest tak, że mąż na obiad nie wraca i wtedy nie chce mi się gotować dla mnie a dzieciom daję właśnie taki gotowy obiadek
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 13:30
- Posty: 4401
Ja gotowałam dla Mai od początku...najpierw miksowałam a potem tylko rozdrabniałam.
Ze słoiczków jadła tylko deserki...
U nas tak samo. Choć przyznam się, że jak jest jakaś super promocja to kupuję kilka słoiczków "w razie czego". Czasem jest tak, że mąż na obiad nie wraca i wtedy nie chce mi się gotować dla mnie a dzieciom daję właśnie taki gotowy obiadek
u nas tak samo,wiec Monia nie zaczerwieniaj sie tu;)
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
dziewuszki Kochane no fajnie Wam, a ja mam kłopocik
Kubuśko gardzi maminym obiadem a słoiczki cacy:)
szybciej zje cytryne niż domową zupkę :)
dziewuszki Kochane no fajnie Wam, a ja mam kłopocik
Kubuśko gardzi maminym obiadem a słoiczki cacy:)
szybciej zje cytryne niż domową zupkę :)
Mleko modyfikowane pije? Jeśli tak to podstępem go. Do gotowej, letniej zupki wsyp do smaku mleko modyfikowane. Ja sypałam na oko wg zasady, że lepiej mniej, niż więcej
Może on w ogóle zup nie będzie lubił? Zrób mu pure z ziemniaczka, ryż z marchewką i inne takie. Albo zupki rób bardzo gęste.
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
dziewuszki Kochane no fajnie Wam, a ja mam kłopocik
Kubuśko gardzi maminym obiadem a słoiczki cacy:)
szybciej zje cytryne niż domową zupkę :)
Mleko modyfikowane pije? Jeśli tak to podstępem go. Do gotowej, letniej zupki wsyp do smaku mleko modyfikowane. Ja sypałam na oko wg zasady, że lepiej mniej, niż więcej
Może on w ogóle zup nie będzie lubił? Zrób mu pure z ziemniaczka, ryż z marchewką i inne takie. Albo zupki rób bardzo gęste.
o nie nie u nas tylko cycuś
a pure jest fe :)
marchewka owszem ok, ale nie podam mu przecież codziennie na obiad marchewki:)
o nie nie u nas tylko cycuś
a pure jest fe :)
marchewka owszem ok, ale nie podam mu przecież codziennie na obiad marchewki:)
Jeśli jesteś uparta i bardzo chcesz to proponuję zrobić gęstą warzywną zupkę, zmiksować ją blenderem i dodać ("rozcieńczyć" Twoim ściągniętym pokarmem. Pure robiłam na pokarmie właśnie.
Musisz próbować co Kubusiowi posmakuje. Kornelka na początku nie chciała w ogóle niczego kwaśnego. Pomidorową musiałam jej słodzić! Jednak gdy poznała smaki to teraz je wszystko - podobnie jak Madzia.
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
o nie nie u nas tylko cycuś
a pure jest fe :)
marchewka owszem ok, ale nie podam mu przecież codziennie na obiad marchewki:)
Jeśli jesteś uparta i bardzo chcesz to proponuję zrobić gęstą warzywną zupkę, zmiksować ją blenderem i dodać ("rozcieńczyć" Twoim ściągniętym pokarmem. Pure robiłam na pokarmie właśnie.
Musisz próbować co Kubusiowi posmakuje. Kornelka na początku nie chciała w ogóle niczego kwaśnego. Pomidorową musiałam jej słodzić! Jednak gdy poznała smaki to teraz je wszystko - podobnie jak Madzia.
daję mu jeszcze 2 miesiące:)
skończy roczek i sukcesywnie zaczniemy żegnać słoiczki
o nie nie u nas tylko cycuś
a pure jest fe :)
marchewka owszem ok, ale nie podam mu przecież codziennie na obiad marchewki:)
Jeśli jesteś uparta i bardzo chcesz to proponuję zrobić gęstą warzywną zupkę, zmiksować ją blenderem i dodać ("rozcieńczyć" Twoim ściągniętym pokarmem. Pure robiłam na pokarmie właśnie.
Musisz próbować co Kubusiowi posmakuje. Kornelka na początku nie chciała w ogóle niczego kwaśnego. Pomidorową musiałam jej słodzić! Jednak gdy poznała smaki to teraz je wszystko - podobnie jak Madzia.
daję mu jeszcze 2 miesiące:)
skończy roczek i sukcesywnie zaczniemy żegnać słoiczki
Nie chcę Cię straszyć tym bardziej, że moją myślą przewodnią każdego dnia jest "każde dziecko jest inne i na wszystko przyjdzie czas..." jednak w przypadku jedzenia im później - tym trudniej. Smaki poznane wcześnie są chyba zapamiętywane i chętnie spożywane przez dziecko w późniejszych latach...
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
o nie nie u nas tylko cycuś
a pure jest fe :)
marchewka owszem ok, ale nie podam mu przecież codziennie na obiad marchewki:)
Jeśli jesteś uparta i bardzo chcesz to proponuję zrobić gęstą warzywną zupkę, zmiksować ją blenderem i dodać ("rozcieńczyć" Twoim ściągniętym pokarmem. Pure robiłam na pokarmie właśnie.
Musisz próbować co Kubusiowi posmakuje. Kornelka na początku nie chciała w ogóle niczego kwaśnego. Pomidorową musiałam jej słodzić! Jednak gdy poznała smaki to teraz je wszystko - podobnie jak Madzia.
daję mu jeszcze 2 miesiące:)
skończy roczek i sukcesywnie zaczniemy żegnać słoiczki
Nie chcę Cię straszyć tym bardziej, że moją myślą przewodnią każdego dnia jest "każde dziecko jest inne i na wszystko przyjdzie czas..." jednak w przypadku jedzenia im później - tym trudniej. Smaki poznane wcześnie są chyba zapamiętywane i chętnie spożywane przez dziecko w późniejszych latach...
Pożyjemy, zobaczymy...
Monia ale On poznaje rożne smaki, a zmuszać Go na siłe nie będę
u nas byly tylko i wylacznie obadki ze sloika-te moje gotowane byly bleeeeeeeeeeeee
a teraz wcina moje co gotuje.
wiec przejdzie i malemu twojemu
Pożyjemy, zobaczymy...
Monia ale On poznaje rożne smaki, a zmuszać Go na siłe nie będę
Nic na siłę! Jak podjada z Twojego talerza różne różności to daj dziecku spokój Poza tym ja wierzę w matczyną intuicję i jestem pewna, że sama wiesz najlepiej co i jak i kiedy!
u nas byly tylko i wylacznie obadki ze sloika-te moje gotowane byly bleeeeeeeeeeeee
a teraz wcina moje co gotuje.
wiec przejdzie i malemu twojemu
To tak jak u nas :/
Od kiedy same zaczęły "zaglądać" do naszych talerzy. Oczywiście wszystko z głową...
Tak tak, zdecydowanie wtedy.
Ale ja zaczełam gotowac dla nas wszystkich juz przed roczkiem małej. Tylko mniej doprawiam. Wczesniej gotowałam jej osobno...
moi chłopcy zostali wychowani na jedzeniu domowym,przygotowywanym przez mnie. gotowałam im od początku zupki,mięso. jedzenie ze słoiczka mieli w ustach po raz i przez moment,bo wypluli. nie smakowało im i już :) a odkąd zaczęli siedzieć byli obecni przy naszych posiłkach i próbowali. myślę,że mieli 9 m-c jak jedli z nami posiłki. oczywiście,w miarę naszego rozsądku :)
U mnie identycznie. Nie wydawałam kasy na słoiczki, których Julka i tak nie chciała!
Mam o tyle dobrze, ze mamys woje warzywa i owoce, więc mam pewność, że są naturalnie uprawiane.
Myślę, że około roku to jest odpowiedni czas - oczywiście bez przesady: smażonych kotletów bym nie podawała:)