Moja koleżanka niedawno urodziła. Przez cały okres ciąży mówiła, że chce karmić piersią. Zaczęła mieć kłopoty. Kierowała pytania do mnie. Pomagałam jak mogłam. Postanowiła po konsultacji z pediatra, że będzie karmić mm. Powiedziałam mi o tym. Zwróciłam jej uwagę, ze skoro chciała karmić a teraz ma problemy, to powinna iść do doradcy laktacyjnego, a nie pytać się pediatry, bo pediatra jej w tej kwestii nie pomoże, bo jest od dzieci, a nie od laktacji. I się zaczęło, że jestem terrorystka laktacyjna, że jej inne koleżanki co karmią mm rozumieją a ja nie, bo sama karmie i chce wszystkich edukować. Wcale nie miałam takiego zamiaru. Odpowiadałam tylko na zadane pytania. Przyznam się, ze jestem trochę zła i muszę się wyżalić. Zastanawiam się, co się z tymi ludźmi dzieje. Dlaczego karmienie piersią staje się czymś albo gloryfikowanym, że tworzy się z tego religie albo wręcz odwrotnie! Osoby, które karmią są tak piętnowane i wyzywane od terrorystów laktacyjnych? Przecież to jest cos naturalnego. Jeden z tego korzysta inny nie.