Były licealista ma dostać od szkoły odszkodowanie za dyskryminację
- Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
- Posty: 2879
Konflikt Alana ze szkołą wybuchł pod koniec 2008 roku. Jedna z nauczycielek poinformowała młodzież, że przy wystawianiu ocen z jej przedmiotu będzie brana pod uwagę frekwencja ucznia. Po trzech nieobecnościach – także usprawiedliwionych – ocena miała być obniżona o stopień.
Alan i jego koledzy zaprotestowali, skierowali pytanie do dyrekcji, napisali petycję do nauczycielki. – Obraziła się na nas, zagroziła odejściem na emeryturę – mówi Alan. Koledzy ustąpili, Alan nie, dlatego w szkole czekały na niego szykany, czego efektem była decyzja o zmianie placówki.
Uczeń ukończył społeczne liceum i podał swoją wcześnejszą szkołę do sądu. Jak donosi Rzeczpospolita zakończony niedawno proces chłopca zakończył się dla niego sukcesem. Alan wywalczył 15,5 tys. odszkodowania.
Rzeczpospolita
Całość do przeczytania tu
Jak myślicie, czy słusznie sąd przyznał Alanowi rację?
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Trudno powiedzieć , nie znam całej sprawy. Jeśli nauczycielka jest winna, to ona powinna zapłacić-przynajmniej część.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Ostre zasady postawiła ta nauczycielka.Trzeba było jednak negocjować z nią i to poprzez dyrektora. Nie sądzę, aby ona naprawdę zrezygnowała z uczenia, gdyby nalegano na zmianę sposobu oceniania.
To, co działo się potem, nie powinno mieć miejsca. Nie powinno być szykan. Uczeń to też człowiek.
Z drugiej strony nie znamy całej sprawy, np. tego, dlaczego nauczycielka postawiła tak surowe zasady wystawiania ocMoim zdaniem tu jest klucz całej sprawy. Jeśli zrobiła to, bo uczniowie zasłużyli, to zdecydowanie miała rację, natomiast jeśli było to tylko jej "widzimisię", to i ona powinna ponieść karę.
kolejna rządząca się swoimi własnymi sprawami nauczycielka w 'najlepszym liceum'. też do takiego 'najlepszego liceum chodziłam'. i szybko stamtąd uciekłam w obawie o swoje zdrowie psychiczne.
Ostre zasady postawiła ta nauczycielka.Trzeba było jednak negocjować z nią i to poprzez dyrektora. Nie sądzę, aby ona naprawdę zrezygnowała z uczenia, gdyby nalegano na zmianę sposobu oceniania.
To, co działo się potem, nie powinno mieć miejsca. Nie powinno być szykan. Uczeń to też człowiek.
Z drugiej strony nie znamy całej sprawy, np. tego, dlaczego nauczycielka postawiła tak surowe zasady wystawiania ocMoim zdaniem tu jest klucz całej sprawy. Jeśli zrobiła to, bo uczniowie zasłużyli, to zdecydowanie miała rację, natomiast jeśli było to tylko jej "widzimisię", to i ona powinna ponieść karę.
Ale to było widzimisię, jak ktoś był chory, miał pogrzeb w rodzinie, cokolwiek - przecież to były godziny usprawiedliwione. nie wagary ani 'niechcemisie'. I dlatego jest to dyskryminacja osób, które w wypadkach losowych/w przypadku osób przewlekle chorych (choćby astma, ciężka alergia). Bardzo dobrze, że chłopak walczył o swoje prawa, bo większość ludzi daje sobie spokój - i tacy jak ta nauczycielka z 'najlepszego liceum' dalej jest bezkarna.
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 12:59
- Posty: 1642
Skoro sąd przyznał odszkodowanie, to podejrzewam, ze sprawa była poważniejsza...Tym bardziej, ze zaskarżanie szkół, a tym bardziej wygrywanie z nimi nie jest u nas normą.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Ostre zasady postawiła ta nauczycielka.Trzeba było jednak negocjować z nią i to poprzez dyrektora. Nie sądzę, aby ona naprawdę zrezygnowała z uczenia, gdyby nalegano na zmianę sposobu oceniania.
To, co działo się potem, nie powinno mieć miejsca. Nie powinno być szykan. Uczeń to też człowiek.
Z drugiej strony nie znamy całej sprawy, np. tego, dlaczego nauczycielka postawiła tak surowe zasady wystawiania ocMoim zdaniem tu jest klucz całej sprawy. Jeśli zrobiła to, bo uczniowie zasłużyli, to zdecydowanie miała rację, natomiast jeśli było to tylko jej "widzimisię", to i ona powinna ponieść karę.
Ale to było widzimisię, jak ktoś był chory, miał pogrzeb w rodzinie, cokolwiek - przecież to były godziny usprawiedliwione. nie wagary ani 'niechcemisie'. I dlatego jest to dyskryminacja osób, które w wypadkach losowych/w przypadku osób przewlekle chorych (choćby astma, ciężka alergia). Bardzo dobrze, że chłopak walczył o swoje prawa, bo większość ludzi daje sobie spokój - i tacy jak ta nauczycielka z 'najlepszego liceum' dalej jest bezkarna.
Masz rację, podejrzewam, że było tak, jak piszesz.
Mogło byc jednak i tak, że jakiś uczeń chodził na wagary, a rodzice go "kryli", wypisując usprawiedliwienia. Tak też bywa.
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
Za dziecko odpowiada rodzic. I jesli wypisuje zwolnienia lub usprawiedliwia nieobecność - szkole nic do tego.
Z tego powodu nie ma prawa być nikt szykanowany
- Zarejestrowany: 17.02.2009, 17:36
- Posty: 1981
Wiecie co, Szanowne Panie?! Jak czytam Wasze opinie w tej sprawie, to jednoznacznie nasuwają mi się porównania z matkami, dla których winnymi złych ocen ich pociech są zawsze źli i nietolerancyjni nauczyciele. Takie myślenie prowadzi zwykle w ślepy zaułek, którego efektem są rozwydrzeni, egoistyczni i bezczelni nastolatkowie, którym wydaje się, że im wszystko wolno. Gdy potem zaczynają dorastać i codzienne życie pokazuje, że jednak nie wszystko im wolno, to pojawiają się problemy z alkoholem i narkotykami, zwanymi pieszczotliwie dopalaczami, a w ekstremalnych przypadkach nawet samobójstwa.
Młody człowiek powinien znać granice i to różne granice, nie tylko takie, które akurat dla Was są do zaakceptowania. I szkoła jest także od tego, żeby takie granice ustanawiać. Ta nauczycielka była uczciwa, bo postawiła sprawę jasno. Mogła oczywiście nic nie mówić, tylko zwyczajnie uwalić kolegę Alana za brak wiedzy, ale tego nie zrobiła i po Waszych komentarzach widać dokładnie, że popełniła błąd. Pewnie drugi raz żadna inna nauczycielka podobnego błędu nie popełni, tylko zwyczajnie postawi Alanowi czy innej Dżessice kilka pał i będzie po sprawie.
A tak na marginesie; już samo imie tego gagatka świadczy o poziomie bufonady jego rodziców, sądzę więc, że w tym przypadku niedaleko padło jabłko od jabłoni...
Po prostu świetnie, a 1410. Nauczycielka ewidentnie łamie prawo, gdyż powinna oceniać wyłącznie wiedzę ucznia, a nie stawiać uczniom warunki wg własnego widzimisię, a Ty jej bronisz.
Zatem uczysz młodzież braku poszanowania dla prawa, tego, iż w stosunku do osób zależnych od siebie, nad którymi masz przewagę stanowiska, możesz stosować swój własny kodeks, czyli: jeśli będę szefem, mogę olać kodeks pracy i inne uwarunkowania pracownicze wynikające z odrębnych ustaw- i hulaj dusza.. Więc: 1. likwiduję urlopy pracownicze, 2. Wydłużam tygodniową normę czasu pracy do 60 godz.3. po więcej niż 3 dniach zwolnienia lekarskiego w roku- od nowego- zielona trawka dla chorowitka, 4. żadnych socjałów, itp. Ponadto wskazujesz młodym inną drogę- jesteś silniejszy : Ty rządzisz! I to jest dobre wychowanie?
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Myślę że twierdzenie o tym że wymaganie by dziecko regularnie chodziło na zajęcia szkolne to były "szykany" jest grubą przesadą. Nigdy nie należałem do "pilnych" uczniów , zmieniałem szkołę gdy coś mi nie pasiło. Tutaj chyba w grę wchodziły wygórowane ambicje....ale rodziców. A póżniej wobec takiego postępowania sądów i rodziców dziwmy się że smarkaczom "rogi rosną".
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Myślę że twierdzenie o tym że wymaganie by dziecko regularnie chodziło na zajęcia szkolne to były "szykany" jest grubą przesadą. Nigdy nie należałem do "pilnych" uczniów , zmieniałem szkołę gdy coś mi nie pasiło. Tutaj chyba w grę wchodziły wygórowane ambicje....ale rodziców. A póżniej wobec takiego postępowania sądów i rodziców dziwmy się że smarkaczom "rogi rosną".
Kolejny anarchista, który prawo ma w Ciekawe, czy również jest taka sama tolerancja dla bezprawia, gdy to prawo jest łamane w stosunku do Was???
Po prostu świetnie, a 1410. Nauczycielka ewidentnie łamie prawo, gdyż powinna oceniać wyłącznie wiedzę ucznia, a nie stawiać uczniom warunki wg własnego widzimisię, a Ty jej bronisz.
Dokładnie, Elenai. Tym bardziej, jeśli nie było czegoś takiego nie było w statucie szkoły. Pięknie, może jeszcze złą ocenę za czarne a nie granatowe spodnie? A może linijka była zielona, a nie czerwona?
Pewnie, że uczeń ma znać granicę, ale to nie upoważnia nauczyciela do pomiatania jego osobą! Uczeń znał swoje prawa i chciał tylko je wyegzekwować! A że głupia nauczycielka nie chciała po dobroci - jej sprawa. Co to za pedagog, który nie potrafił dogadać się z własnym uczniem i sprawa musiała trafić do sądu? Naprawdę godne pożałowania...
a1410 jeśli uczniowie nie będą walczyć o swoje prawa, to wyrośnie z nich kolejne pokolenie bogobojnych, sponiewieranych ludzi, którzy nie potrafią zadbać o swój własny interes. To już nie te czasy, kiedy nauczyciel był prawie bogiem i nie można było mu zwrócić uwagi. jeśli dla Ciebie walka o poszanowanie własnej osoby niemalże znaczy to samo co bezczelny nastolatek, mający problem z alkoholem i narkotykami, to szczerze współczuję.
Wiecie co, Szanowne Panie?! Jak czytam Wasze opinie w tej sprawie, to jednoznacznie nasuwają mi się porównania z matkami, dla których winnymi złych ocen ich pociech są zawsze źli i nietolerancyjni nauczyciele. Takie myślenie prowadzi zwykle w ślepy zaułek, którego efektem są rozwydrzeni, egoistyczni i bezczelni nastolatkowie, którym wydaje się, że im wszystko wolno. Gdy potem zaczynają dorastać i codzienne życie pokazuje, że jednak nie wszystko im wolno, to pojawiają się problemy z alkoholem i narkotykami, zwanymi pieszczotliwie dopalaczami, a w ekstremalnych przypadkach nawet samobójstwa.
Młody człowiek powinien znać granice i to różne granice, nie tylko takie, które akurat dla Was są do zaakceptowania. I szkoła jest także od tego, żeby takie granice ustanawiać. Ta nauczycielka była uczciwa, bo postawiła sprawę jasno. Mogła oczywiście nic nie mówić, tylko zwyczajnie uwalić kolegę Alana za brak wiedzy, ale tego nie zrobiła i po Waszych komentarzach widać dokładnie, że popełniła błąd. Pewnie drugi raz żadna inna nauczycielka podobnego błędu nie popełni, tylko zwyczajnie postawi Alanowi czy innej Dżessice kilka pał i będzie po sprawie.
A tak na marginesie; już samo imie tego gagatka świadczy o poziomie bufonady jego rodziców, sądzę więc, że w tym przypadku niedaleko padło jabłko od jabłoni...
Frekwencja jest oceniana przy wystawianiu stopnia z zachowania, a nie z danego przedmiotu.
Koniec, kropka.
Z artykułu:
Coraz częściej mamy do czynienia ze zjawiskiem rosnących wymagań wobec szkoły, ale niekiedy przybierają one patologiczną postać – uważa psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński z UW. – Nie jest rzadkością, że rodzice domagają się odwołania niewygodnego nauczyciela. Jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia.
Nie rozumiem - patologia wystapiła w zachowaniu nauczycielki, snobistycznej egoistki swoją drogą (jak ładnie zaszantażowała dyrekcję - uciszcie sprawę, bo odejdę!). Dlaczego ma się pretensję do ucznia, że skorzystał ze swych praw? Patologię trzeba i należy tępić - nie tylko uczniowskaą, ale i nauczycielską.
Nie wiem jak to jest z ocena zachowania i ocena za wiadomości, ale u mnie w lieum, ocena za zachowanie byla podporzadkowana do sredniej i to nie tylko w mojej szkole. Chyba sa jakies zmiany, ale pewna nie jetem.
Po prostu świetnie, a 1410. Nauczycielka ewidentnie łamie prawo, gdyż powinna oceniać wyłącznie wiedzę ucznia, a nie stawiać uczniom warunki wg własnego widzimisię, a Ty jej bronisz.
Dokładnie, Elenai. Tym bardziej, jeśli nie było czegoś takiego nie było w statucie szkoły. Pięknie, może jeszcze złą ocenę za czarne a nie granatowe spodnie? A może linijka była zielona, a nie czerwona?
Pewnie, że uczeń ma znać granicę, ale to nie upoważnia nauczyciela do pomiatania jego osobą! Uczeń znał swoje prawa i chciał tylko je wyegzekwować! A że głupia nauczycielka nie chciała po dobroci - jej sprawa. Co to za pedagog, który nie potrafił dogadać się z własnym uczniem i sprawa musiała trafić do sądu? Naprawdę godne pożałowania...
a1410 jeśli uczniowie nie będą walczyć o swoje prawa, to wyrośnie z nich kolejne pokolenie bogobojnych, sponiewieranych ludzi, którzy nie potrafią zadbać o swój własny interes. To już nie te czasy, kiedy nauczyciel był prawie bogiem i nie można było mu zwrócić uwagi. jeśli dla Ciebie walka o poszanowanie własnej osoby niemalże znaczy to samo co bezczelny nastolatek, mający problem z alkoholem i narkotykami, to szczerze współczuję.
lena ma absolutną rację!
Dlaczego jednym wolno walczyć o swoje prawa a innym nie?
Frekwencja - rzecz ważna, ale w ocenie z ZACHOWANIA!!!
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
Grunwald. Nie zgadzam się z tobą. Nauczycielka ewidentnie złamała prawo, bo uważała że jest bezkarna.
jestem nauczycielka i wiem że w każdej Radzie, znajdzie się choc jedna taka osoba...z reguły swoje frustracje czy kompleksy "wyrzucają" w pracym znecając się nad uczniami w różny sposób.
Sama miałam taką koleżankę w szkole. Niejedną kłótnię z nią miałam nt jej podejścia do uczniów. Dyrekcja twierdziła że ona jest "konsekwentna"....
Fakt, że nie można jej było nic powiedzieć bo wszystko było w 'białych rękawiczkach"....ale nei chciałabym żeby ona uczyła moje dziecko - bo widzisz nauczyciel musi byc nie rzemieslnikiem, ale musi być pedagogiem....
Problem polega na tym, że ona tego nie odczuje, a szkoła...a to ona powinna zapłacić....
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Miałam podobną sytuację z jedną z nauczycielek. Patrzyła na frekwencję w dużym stopniu, ja miałam niską więc miałam jazdy. Skończyło się prawie na zagrożeniu. Gdy stwierdziłam, że moja widza nie jest na poziomie 1 czy 2 wezwała mnie do odpowiedzi z całego roku podając termin za tydzień. Na samym początku zaznaczyła, że odpowiadam na 2 więcej z moimi nieobecnościami mieć nie mogę. Podziękowałam i nie odpowiadałam. Wybrałam z sekretariatu wymagania na ocenę 4 opanowałam je do perfekcji i byłam skłonna zdawać komisyjnie. Nie musiałam całe szczęście, bo nauczycielka uświadomiła sobie, że faktycznie umiem na 4 a nawet i 5 więc sobie odpuściła. Ale takich osób jak ja było mało więc czuła się bezkarna
- Zarejestrowany: 17.02.2009, 17:36
- Posty: 1981
Grunwald. Nie zgadzam się z tobą. Nauczycielka ewidentnie złamała prawo, bo uważała że jest bezkarna.
Droga Aluno. Pewnie masz rację, podobie zresztą jak większość z wypowiadających się w tym temacie, tylko co z tego? Liceum jest uważane za jedno z najlepszych pewnie właśnie z tego powodu, że uczą w nim takie właśnie nauczycielki. Takie, które maja swoje zasady i konsekwentnie wymagają ich stosowania. Bo na tym właśnie polega efektywne nauczanie połączone z kształtowaniem charakterów.
Prawo, na które się powołujecie, uchwalają ludzie i bardzo często nie są to mądrzy ludzie, żeby tego dosadniej nie określić. Drastycznym przykładem takiego "obowiązującego prawa" były obozy koncentracyjne, które też powstały i działały w oparciu o obowiązujące prawo. Mniej drastycznym przykładem jest trzeci stop w samochodach, za który w latach 80-tych karano mandatami, bo był niezgodny z obowiązującym prawem, a dzisiaj jest obowiązkowy.
Powoływanie się więc na jakieś durne zapisy, które ktoś nazwał "prawem", bo mu tak pasowało, lub inny ktoś mu za to zapłacił, jest dla mnie kiepskim argumentem, bo w oparciu o takie "prawo" na za chwilę na przykład dwóch pedałów zawrze ze sobą związek małżeński i zaadoptuje dzieci, a inny pedał już zapłodnił sztucznie własną matkę, żeby mu dziecko urodziła. To też jest obowiązujące prawo!
Efektem obowiązywania takich "praw" są bandy młodocianych przestępców, stadionowe bydło, czy kubły od śmieci na głowach nauczycieli. Przestawiciel oświaty powiedział, że będzie się odwoływał, czyli sprawa nie jest jeszcze zamknięta i mam nadzieję, że sąd wyższej instancji zrewiduje ten wyrok.
Patrząc na tą sprawę z innej strony, to widząc Wasze komentarze po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że kobiety nie powinny jednak zajmować decyzyjnych stanowisk, bo podejmując trudne decyzje trzeba się kierować nie tylko prawem, ale także zdrowym rozsądkiem, a Wy macie spory problem z połączeniem tych dwóch kwestii.
W Olsztynie funkcję wojewódzkiego konserwatora zabytków powierzono kobiecie i efektem tego jest kompletny zastój inwestycyjno-remontowy w wielu obiektach podlegających jej opiniowaniu. I przy każdej takiej opinii ta pani powołuje się na obowiązujące prawo, tylko w innych miastach, w oparciu o to samo prawo, można jednak stare budynki remontować w sposób satysfakcjonujący i konserwatora i inwestora...