Dlaczego tata nie wychodzi z dzieckiem? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Dlaczego tata nie wychodzi z dzieckiem?

23odp.
Strona 1 z 2
Odsłon wątku: 10017
Avatar użytkownika Isiunia
IsiuniaPoziom:
  • Zarejestrowany: 13.03.2008, 15:28
  • Posty: 1733
  • Zgłoś naruszenie zasad
27 czerwca 2012 09:28 | ID: 800567

Dziś zapraszamy Was do dyskusji o tym, dlaczego tatusiowie nie wychodzą, lub rzadko, na spacer z dzieckiem. Zapraszamy też do przeczytania artykułu: https://www.familie.pl/artykul/Dlaczego-tata-nie-wychodzi-z-dzieckiem,5102,1.html

Użytkownik usunięty
    1
    • Zgłoś naruszenie zasad
    27 czerwca 2012 09:38 | ID: 800571
    To fakt ze tatuś z niemowlakiem na spacerze to nie częsty widok chociaż i to się już zmienia. Jednak nikt nie neguje tego ze tata po pracy też ma być prawo zmęczonym tylko czasem dziecko potrafi dać w kość bardziej niż praca. Ja np czuje się bardziej zmęczona po dniu z dzieckiem niż po 12h w pracy. Fakt jest to zmęczenie inne ale bywa i tak ze i fizyczne i psychiczne a do tego czasem zarwane noce. Bez przesady ze spacer z małym dzieckiem jest az tak męczący, nikt nie karze tatusiowi uprawiać maratonu z wózkiem a z większym dzieckiem można iść np na plac zabaw. Spacer nie oznacza od razu wyprawy nie wiadomo dokąd.
    Avatar użytkownika Paulqa
    PaulqaPoziom:
    • Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
    • Posty: 14675
    2
    • Zgłoś naruszenie zasad
    27 czerwca 2012 09:58 | ID: 800576

    mój mąż codziennie wychodzi z Filipem na spacer, jest krótszy lub dłuższy w zależności od dnia... i wieczorem mają czas na zabawe tylko w męskim gronie a mama wtedy odpoczywa albo nadrabia jakieś zaległości w domu

    u nas mało spotyka się tatusiów z dziećmi na spacerze ale się zdarza i to coraz częściej :)

    Avatar użytkownika Marietka
    MarietkaPoziom:
    • Zarejestrowany: 29.01.2012, 20:55
    • Posty: 28005
    3
    • Zgłoś naruszenie zasad
    27 czerwca 2012 10:04 | ID: 800577

    i u mnie  rzadko mozna spotkac tatusoiw na spacerkach, choc moj maz bedac wlasnie na urlopie teraz jesli pogoda pozwala wychodzi codzien na spacer z Jowka.

    maz pracuje od pon do pt od 7 do 15 wiec mozliwosc wyjscia ma tylko w weekendy, do tego dochodza poligony, wyjazdy sluzbowe itp. wiec teraz przez miesiac stara sie nadrabiac bo we wrzesniu czeka znow nas miesieczna rozloka, Jowisia bardzo przezywa nieobecnosc taty.

    Avatar użytkownika Artur Bartkowiak
    • Zarejestrowany: 21.06.2012, 10:28
    • Posty: 14
    4
    • Zgłoś naruszenie zasad
    27 czerwca 2012 10:13 | ID: 800583

    dpczajkowscy: Często wychodzę z Dominikiem sam - niemal każde popołudnie. Jednak place zabaw staram się omijać szerokim łukiem... Wiele zachowań (przede wszystkim niekórych mam, babć, opiekunek, itp., kóre przekładają się na zachowania dzieci) podnosi mi tam bardzo ciśnienie...

    Użytkownik usunięty
      5
      • Zgłoś naruszenie zasad
      27 czerwca 2012 10:15 | ID: 800585
      Tylko wyobraź sobie ze dziecko będzie miało w życiu kontakt z różnymi osobami zachowaniami i to rodzic powinien wytłumaczyć co jest dobre i co złe.
      Avatar użytkownika oliwka
      oliwkaPoziom:
      • Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
      • Posty: 161880
      6
      • Zgłoś naruszenie zasad
      27 czerwca 2012 10:30 | ID: 800596

      Nie zgodzę się z tym - mój mężuś zawsze wychodził z dziećmi na spacerek a syn to nawet rwie się do tego tak samo jak do jego kąpieli - synowa prawie go nie kąpie...{#no2}

      Zięć z Oliwcią również od niemowlaka wychodzi z nią na spacerki i dziadziusiowie też...

      Wiadomo, że kobieta więcej domowych obowiązków ma i gdy tatuś jest z pociechą na spacerze to spokojnie może je zrobić a nawet gdzieś wyjść też może...

      Avatar użytkownika Artur Bartkowiak
      • Zarejestrowany: 21.06.2012, 10:28
      • Posty: 14
      7
      • Zgłoś naruszenie zasad
      27 czerwca 2012 11:15 | ID: 800608
      dpczajkows cy (2012-06-27 12:15:42)
      Tylko wyobraź sobie ze dziecko będzie miało w życiu kontakt z różnymi osobami zachowaniami i to rodzic powinien wytłumaczyć co jest dobre i co złe.

      Może trochę rozwinę swój poprzedni komentarz. Przepraszam, że będę głównie pisał o mamach, opiekunkach, ale ojców i na placu zabaw jest jak na lekarstwo...

      Denerwuje mnie strasznie, gdy np. dwie mamy próbują opanować któryś ze sprzętów na placu zabaw. Jak to się odbywa? Obstawia się wózkami/rowerkami/hulajnogami np. zjeżdżalnie i dzieci tych pań zazwyczaj bawią się tylko tam, dodatkowo rozkładając dookoła swoje zabawki - brakuje tylko tabliczki "Zarezerwowane" lub "Obcym wstęp wzbroniony". Każda próba wejścia na "ich" teren to spojrzenie, które mogłoby zabić. Takie osoby nie zwrócą uwagi swoim dzieciom, żeby zrobiły trochę miejsca innym. Przecież one tam były pierwsze!

      Inna sytuacja. Karuzela. Gdy ja podchodzę z Dominikiem, mamusia zaraz zabiera z niej swoje dziecko i ostentacyjnie odchodzi. Oboje z Dominikiem nie gryziemy. Albo jestem dla niej potencjalnym pedofilem, który na placu zabaw szuka swoich ofiar (mężczyzna na placu zabaw - zapala się czerowna lampka), albo ja lub Dominik za chwilę zrobimy krzywdę jej dziecku.

      Wiele osób traktuje plac zabaw jak wybieg dla zwierząt - przynajmniej te osoby, które mają starsze dzieci, a jedyna zasada, jaką mają przestrzegać dzieci to zasada nie wychodzenia poza teren. Poza tym - wszystkie chwyty dozwolone. Nie trzeba zwracać uwagi swojemu dziecku, jeśli niewłaściwie się zachowuje, a gdy ktoś inny zwróci uwagę - to robi się z tego afera.

      Najbardziej na placach zabaw lubię piaskownice, choć i tu zdarzają sie dzieci, którym wszystko wolno. Hitem dla mnie jest rodzic, który pozwala swojemu dziecku brać zabawki innych, ale nie powie dziecku, żeby pożyczyło swoje. Wtedy to wkraczam - nie pozwalam Dominikowi takiemu dziecku pożyczać jego zabawek. Reguła wzajemności. I nie mówię tu o ulubionym samochodziku, z którym dziecko się nie rozstaje, bo to rozumiem. Jeśli dochodzi do kłótni w piaskownicy między dziećmi, reaguję, gdy to jest konieczne. Niech się Dominik uczy, jak to jest w życiu...

      Avatar użytkownika EwaDytra
      EwaDytraPoziom:
      • Zarejestrowany: 13.06.2012, 08:50
      • Posty: 40
      8
      • Zgłoś naruszenie zasad
      27 czerwca 2012 11:41 | ID: 800611

      I tu się zgodzę z Panem Arturem, że czasami mamy i babcie zachowują się jakby wszystkie rozumy pozjadały i były same na placu. Jak nie dzieje się krzywda dziecku to zostawić to w spokoju bo wytłumaczyć i tak się nie da. A co do reszty "Tatusiów",którzy nie wychodzą z Maluchami to sądzę, że się wstydzą po prostu. Co znajomi powiedzą, że pantoflarz itp. Albo druga opcja boją się, że sobie nie poradzą, jak MAluch zacznie płakać itd.

      Avatar użytkownika monaaa71
      monaaa71Poziom:
      • Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
      • Posty: 28735
      9
      • Zgłoś naruszenie zasad
      27 czerwca 2012 12:49 | ID: 800647

      kiedy pracowałam mąż częściej wychodził z dziećmi na plac. odkąd jestem w domu wychodzimy razem albo ja sama.

      Avatar użytkownika Jowita Kipła
      • Zarejestrowany: 27.06.2012, 12:41
      • Posty: 53
      10
      • Zgłoś naruszenie zasad
      27 czerwca 2012 12:52 | ID: 800653

      Trzeba zachęcać mężczyzn to jest też ich obowiązek

      Użytkownik usunięty
        11
        • Zgłoś naruszenie zasad
        27 czerwca 2012 14:03 | ID: 800670
        No tak tylko jak mamie zacznie płakać dziecko to już ok? To według mnie faktycznie jeden z powodów ale i zarazem żadne wytłumaczenie.
        Avatar użytkownika ulamisiula
        ulamisiulaPoziom:
        • Zarejestrowany: 24.03.2011, 19:58
        • Posty: 2498
        12
        • Zgłoś naruszenie zasad
        27 czerwca 2012 15:04 | ID: 800672

        Bo zostali tak wychowani...

        Do tej  pory jak rozmawiam z teściami lub osobami z wioski to jest wielkie zdziwienie, że gdy ja jestem w szkole mąż zajmuje się dziećmi.Dla nich to jest niedopomyślenia by facet zajmował się małym dzieckiem.Starszym, takim, które można już gdzieś zabrać to owszem to już jest obowiązek ojca ale takim małym, gdzie trzba nakarmić, zmienić pieluchę itp.To jest OBOWIĄZEK matki .Niestety nadal jest takie podejście.

        Kiedyś rozmawiałam z koleżanką, która mieszkała w domu razem z teściami, mężem,dziećmi i siostrą męża.Gdy mąż zabierał dzieci na spacer, to jego rodzice naniego naskakiwali, że to jest zadanie dla żony lub dla siostry(cioci dzieci) bo facet na spacerze z dziećmi to wstyd, co ludzie powiedzą.I to jest przykład nie z wioski a z Rembertowa.

        Oczywiście to, że ojcowie częściej  pracują to też prawda.

        Avatar użytkownika oliwka
        oliwkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
        • Posty: 161880
        13
        • Zgłoś naruszenie zasad
        27 czerwca 2012 15:28 | ID: 800678

        Wychowanie też wpływa na to - wiem po sobie...{#naughty}. Synowa do nas pochwaliła syna, że taki dobry z niego ojciec, nie spodziewała się, że tak będzie. On opowiada wszystkim, że dla Ziemusia i dla niej wszystko by zrobił - głowa rodziny i tak powinno być {#smiley-heart}

        Avatar użytkownika EwaDytra
        EwaDytraPoziom:
        • Zarejestrowany: 13.06.2012, 08:50
        • Posty: 40
        14
        • Zgłoś naruszenie zasad
        27 czerwca 2012 16:19 | ID: 800700

        Pewnie, ze dużo od wychowania zależy,  Panowie trzeba pokonywać stereotypy

        Avatar użytkownika Borówka
        BorówkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 26.07.2011, 13:17
        • Posty: 1618
        15
        • Zgłoś naruszenie zasad
        27 czerwca 2012 16:49 | ID: 800709

        My wychodzimy na spacery raczej razem>Ola nie lubi wózka i jednej osobie(nie ważne czy mi czy mężowi) byłoby ciężko ją nieść i pchać wózek.A kiedy mąż pracuje chodzę sama bo jest w pracy do 24 i nie ma takiej możliwości.Ale sam z dzieckiedm to rzeczywiście mało kiedy wychodzi...on się do tego nie rwie a ja nie nalegam.

        Avatar użytkownika Megi568
        Megi568Poziom:
        • Zarejestrowany: 23.06.2012, 12:37
        • Posty: 116
        16
        • Zgłoś naruszenie zasad
        28 czerwca 2012 11:01 | ID: 801031

        mój mąż luci wychodzić z córką, mimo że nie ma duzo czasu to stara się kiedy tylko moze

        Avatar użytkownika aniusia03
        aniusia03Poziom:
        • Zarejestrowany: 12.02.2011, 20:10
        • Posty: 3358
        17
        • Zgłoś naruszenie zasad
        28 czerwca 2012 12:00 | ID: 801060

        Jak wracałam po macierzyńskim do pracy, to mąż akurat niestety pracy nie miał. Ale za to zajmował się 5-cio miesięcznym Adasiem i robił przy nim wszystko i na spacery też chodził. Teraz jak ma czas, to też chodzi.

        Avatar użytkownika soniavenir
        soniavenirPoziom:
        • Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
        • Posty: 1183
        18
        • Zgłoś naruszenie zasad
        28 czerwca 2012 12:11 | ID: 801067

        Mój mąż jak jest w Polsce to często wychodzi z dziewczynkami sam. Nawet na plac zabaw. Często jest tak, że kiedy on ma wakacje, to ja chodze do pracy. I wtedy zajmuje się dzieciakami w domu. Myślę, że dobrze sobie radzi, a na placu zabaw też dobrze się nimi zajmuje. Walczmy ze stereotypami!

        Avatar użytkownika Solange
        SolangePoziom:
        • Zarejestrowany: 28.06.2012, 12:36
        • Posty: 9
        19
        • Zgłoś naruszenie zasad
        28 czerwca 2012 12:50 | ID: 801093

        moim zdaniem należałoby przede wszystkim porozmawiać z tatą dziecka, dlaczego nie chce. zmotywować go jakoś, powiedzieć jakie to ważne dla dziecka, musi sam chcieć spędzać z nim czas, bo takie "na siłę" nic nie da... myślicie, że jest męska wersja depresji poporodowej, kiedy tatuś nie czuje tego co powinien?

        Avatar użytkownika alanml
        alanmlPoziom:
        • Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
        • Posty: 30511
        20
        • Zgłoś naruszenie zasad
        28 czerwca 2012 18:03 | ID: 801182

        Myślę, że spacerowanie z dzieckiem w wózku jest mało atrakcyjne dla faceta. Kobeta zawsze kogoś spotka, pogada. Ale już wyjście na plac zabaw czy spacer do lasu jest fajniejszy. Mój Mąż z Kubusiem w wózku sam nigdy nie wyszedł ale teraz wychodzą razem codziennie.