Jak Wasi partnerzy przeżywali ciążę?
Tyle się mówi o tym, jak się czuje kobieta w ciąży, jak nawiązuje kontakt z dzieckiem, jak się zmienia...
A gdzie w tym wszystkim są przyszli tatusiowie?
Jak Wasi partnerzy (albo Wy sami się przyznajcie - tatusiowie!) przeżywali Waszą ciążę? Czy się zmienili? Głaskali brzuszek? "Rozmawiali" z maluszkiem? Okazywali Wam więcej czułości, a może oddalili się od Was? Jakie mieli obawy? Czy dużo rozmawialiście o ciąży i o tym, jak się zmieni wasze życie, kiedy rodzinka się powiększy?
Zapraszam do dyskusji:)
A chętnie Wasi panowie brali udział w kompletowaniu wyprawki, w takich praktycznych czynnościach związanych z narodzinami maleństwa?
Wyprawka i cała "techniczna oprawa" była na mojej głowie.
U nas też było podobnie, wyprawka to moje zadanie było
Mój mąż do dziś nie zna stanu Kubuśkowej garderoby.
Może niekoniecznie ciuskzi, ale wózek, łóżeczko, nosidełko - takie rzeczy mój maż uwielbia wybierać:)
To żeby niebyło ażtak słodko w wąteczku:) to ja powiem, że nie mam pojęcia, bo ciążę to on miał głęboko w poważaniu, a brzuszek pogłaskał raz!
Ale dałam radę sama :) a chętnych do głaskania też się znalazło!
Anetko, bo ważne, by mieć kogoś bliskiego! Nie zawsze musi to być przecież mąż czy partner. Silna z Ciebie kobietka:)
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
A chętnie Wasi panowie brali udział w kompletowaniu wyprawki, w takich praktycznych czynnościach związanych z narodzinami maleństwa?
Wyprawka i cała "techniczna oprawa" była na mojej głowie.
U nas też było podobnie, wyprawka to moje zadanie było
Mój mąż do dziś nie zna stanu Kubuśkowej garderoby.
Może niekoniecznie ciuskzi, ale wózek, łóżeczko, nosidełko - takie rzeczy mój maż uwielbia wybierać:)
To żeby niebyło ażtak słodko w wąteczku:) to ja powiem, że nie mam pojęcia, bo ciążę to on miał głęboko w poważaniu, a brzuszek pogłaskał raz!
Ale dałam radę sama :) a chętnych do głaskania też się znalazło!
Anetko, bo ważne, by mieć kogoś bliskiego! Nie zawsze musi to być przecież mąż czy partner. Silna z Ciebie kobietka:)
Nie mam wyjścia! Muszę być silna, bo mam dla kogo!
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Mnie mąż jakoś tam szczegolnie nie traktuje , teraz pracuje po naście godzin i pada jak wraca. On nie okazuje otwarcie uczuć taki jest. Ale nie jest tak że olewa wszystko, przygotował łóżeczko, wanienke i czekamy.
W porodzie chce uczestniczyć i wiem że z nim będę dzielna innej opciuj nie widzę,.