Kiedy kobieta zachodzi w ciążę to na niej skupia się zainteresowanie bliskich. Wszyscy dopytują się jak się czuje, czy dzieciątko już kopie, czy doskwiera jej zgaga. Tematy kręcą się wokół karmienia, porodu i tego typu spraw. Przyszły tatuś jest jakby z boku.
Pamiętam taką sytuację – właśnie z tego okresu – kiedy mój Małżonek stwierdził, że czuje się zaniedbany. Że dla Niego to też jest przeżycie, że się boi jak to będzie… i że nikogo to nie interesuje, że nikt się nie pyta, nikt Go nie wspiera. A zmierzenie się z przyszłością, z faktem, że lada moment wszystko się zmieni, że stanie się ojcem to jest bardzo ważne wydarzenie w życiu mężczyzny.
Czy Wam również zdarzyły się takie rozmowy? Czy Wasi partnerzy czuli obawę przed wielkim dniem? Czy faktycznie ciąża jest typowo kobieca i zapomina się w tym okresie o przyszłym tatusiu?
A panowie? Jak Wy odbieraliście ten okres?

), nie chcę żeby mój Mąż poczuł się w jakikolwiek sposób odrzucony staram się zapobiegać temu jak tylko mogę. Nie wymyślam zachcianek, ani razu nie wysłałam go do sklepu po coś, czego akurat mi się zachciało, kiedy coś opowiada staram się uważnie słuchać (mimo iż, często jednym uchem mi to wlatuje, a drugim wylatuje :D), staram się też uważać na moje hmory, potarfię przeprosić kiedy go urażę nawet nieswiadomie ... Czasem to mam wrażenie, że ja mu bardziej nadskakuje, niż on mi :)
