poród 23 tc
- Zarejestrowany: 15.09.2014, 09:26
- Posty: 18
Hej.
Przez ponad dwa lata staraliśmy się z mężem o dziecko, w końcu się udało, wielka radość, wielkie zmiany, wielkie nadzieje... a teraz wielka rozpacz :( Od początku było idealnie, żadnych objawów ciąży typu : mdłości, zgaga, itd., itp. W 20 tygodniu ciąży przy okazji USG genetycznego okazało się że szyjka macicy bardzo się skurczyła aż do 6,7mm. Szybka reakcja lekarki i już w tym samym dniu byłam w szpitalu i kolejnego dnia został mi założony szew okrężny... Miało być wszystko dobrze jeśli będę o siebie dbać... 2,5 tygodnia później leżąc w łóżku odeszły mi wody, natychmiast do szpitala. Leżałam ponad tydzień na oddziale patologi ciąży dla leżących, okazało się że mam jakąś infekcję więc podali antybiotyki i w zasadzie nie dawali mojemu synkowi nadzieji... Ale wiadomo nadzieja umiera ostatnia... po 10 dniach na oddziale zaczeła się akcja porodowa... przewieźli mnie na porodówkę i oświadczyli że takich maleństw nie ratują nawet jak urodzi się żywy... Więc poród był dla mnie podwójnym koszmarem bo wiedziałam że przeżywam ten ból po to aby mój synek umarł... :( urodził się po nie całych 6 godzinach ważył 600 gram i miał 30cm, żył około 30min. zmarł w naszych ramionach... Był ślicznym malusim dzidziusiem. 5 dni później pochowaliśmy go w gronie rodziny, moje serce pękło na milion kawałków, a widok mojego męża z trumienką na rękach i jego łzy mam przed oczami cały czas... Ból przepełnia mnie całą... Chcemy spróbować jeszcze raz, ale tak strasznie się boję, boję się kolejnej straty. Drugi raz chyba tego bym nie przeżyła... Czy ktoś z was miał podobną sytuację i kolejna ciąża była bez tego typu przeżyć? Proszę o odpowiedź.
Bardzo Ci wspołczuję, na pewno starsznie jest przeżyć śmierć swojego dziecka, a jeszcze tak wyczekiwanego. To bardzo niesprawiedliwe. Nie doczekało 24 tygodnia, od którego takie maleństwo byłoby ratowane :(
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Trzymaj się cieplutko! Mam nadzieje ze następnym razem na pewno się uda Bądz dobrej myśli!
- Zarejestrowany: 10.01.2010, 14:35
- Posty: 7481
przykro mi bardzo:(
- Zarejestrowany: 17.01.2010, 18:30
- Posty: 3823
Ryczę Tak strasznie mi przykro Kochana
Wiem jak bardzo musi być ci cięzko.Jestem po poronieniu ,moja śnieżynka opuściła mnie w 6 tygodniu ciąży co było dla mnie koszmarem,nie mogłam przez dłuższy czas dojść do siebie,ale musimy być silne Edytko .Myślę,że powinniście spróbować i dalej walczyć o maluszka,wiem że bardzo się boisz ale muszisz być wielkiej nadziei że wszystko będzie dobrze ,że uda ci sie donosić ciąże przez te 9 miesięcy.Rozmaiwałaś z psychologiem?Jeżeli nie to zrób to przed kolejną próbą z pewnością Ci to bardzo pomoże.
Bardzo mocno 3-mam kciuki żeby szybciutko udały się wasze starania o dzidzię i żebyście zostali Najszczęśliwszymi Rodzicami na Świecie.
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
Moja córeczka Joasia zmarła 2 dni po urodzeniu.Wywieźli ją do Torunia i próbowali ratować. Nie udało się. Ordynator zamiast mnie coś powiedzieć, to zapytał co zamierzam robić. Za rok urodziłam pięknego syna, mimo mojego wieku był zdrowy i dziś się przystojnym mężczyzną. Edyto, z pewnością jesteś młodsza i nie należy się poddawać.
- Zarejestrowany: 15.09.2014, 09:26
- Posty: 18
Dzięki wielkie za słowa otuchy, jest naprawdę ciężko, ale taka tragedia naprawdę bardzo zbliża i mam mega oparcie w mężu i całej rodzinie. Z psychologiem nie rozmawiałam myslę że rozmowa z moją lekarką mi wystarczy ona mi powie co i jak wizytę mam we wtorek najbliższy i bardzo się denerwuję... Trzymajcie kciuki ;) Mam 27 lat. Heh do mnie pierwsze pytanie położnej to było "czy chce Pani ochrzcić dziecko? i czy będzie Pani zabierać ciałko czy zostawiacie w szpitalu"... Takie pytania są bardzo przykre w chwili kiedy masz nadzieje że stanie się cud i Twoje dziecko jednak będzie żyło. Brakło mu 4 dni do 24 tygodnia... z tym że tydzień był bez wód płodowych więc jego układ oddechowy się nie rozwijał a na sterydy było za wcześnie.
- Zarejestrowany: 24.09.2013, 09:39
- Posty: 1978
Kochana, bardzo Ci współczuje, wiele przeszłaś, wierze że następnym razem będzie wszystko dobrze :* Trzymam bardzo mocno za Was kciuki! Na pocieszenie powiem Ci że moja mama musiała urodzić swoje pierwsze dziecko, wiedząc że ono już nie żyje, była w siódmym miesiącu ciąży, po nim urodziła cztery zdrowe córki. Wiem że to nie ukoi Twojego bólu ale możę doda choć odrobinę nadziei.
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Bardzo Ci współczuję kochana. Trzeba być dobrej myśli i tak, jak piszą dziewczyny, nie poddawać się. Poszukaj pomocy u psycholga, napewno Ci pomoże.
- Zarejestrowany: 23.04.2013, 18:58
- Posty: 12534
bardzo Ci współczuję, przeżyłaś straszne chwile. życze Ci, abyś za niedługo cieszyła się dzieckiem, któe będziesz tuliłą w swoich ramionach. To najgorszy ból w życiu.
jestem pewna, zejeszcze urodzisz gromadkę dzieci. Głowa do góry:)
- Zarejestrowany: 17.01.2010, 18:30
- Posty: 3823
Dzięki wielkie za słowa otuchy, jest naprawdę ciężko, ale taka tragedia naprawdę bardzo zbliża i mam mega oparcie w mężu i całej rodzinie. Z psychologiem nie rozmawiałam myslę że rozmowa z moją lekarką mi wystarczy ona mi powie co i jak wizytę mam we wtorek najbliższy i bardzo się denerwuję... Trzymajcie kciuki ;) Mam 27 lat. Heh do mnie pierwsze pytanie położnej to było "czy chce Pani ochrzcić dziecko? i czy będzie Pani zabierać ciałko czy zostawiacie w szpitalu"... Takie pytania są bardzo przykre w chwili kiedy masz nadzieje że stanie się cud i Twoje dziecko jednak będzie żyło. Brakło mu 4 dni do 24 tygodnia... z tym że tydzień był bez wód płodowych więc jego układ oddechowy się nie rozwijał a na sterydy było za wcześnie.
Kochana lekarka to nie psycholog uwierz mi.Psycholog z pewnością pozwoliłby Ci się lepiej przygotować do waszej decyzji i na pewno lepiej byś sie poczuła po takiej wizycie.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Bardzo poruszyła mnie Twoja historia... współczuję...
Kilka lat temu moja siostra cioteczna urodziła chłopczyka z wagą 830g i udało się go uratować... Jest to cud, jak mówili sami lekarze...
Razem z Familką śledziliśmy jego losy bo miał wiele operacji a dzisiaj to wesoły i pełen życia chłopczyk, który chodzi do przedszkola...
Życzę Ci wiele dobrego i doczekania pociechy...
- Zarejestrowany: 15.01.2010, 07:37
- Posty: 2849
Edytko napisałam Ci wiadomość.
- Zarejestrowany: 15.09.2014, 09:26
- Posty: 18
Hej dziewczyny.
Wczorajsza wizyta przebiegła tak jak myślałam dowiedziałam się tyle ile sama wiedziałam... Jedynie tyle że odebrałam wyniki z badania histo z łożyska i wyszło na to że infekcja z krwi spowodowała odpłynięcie wód płodowych. Nie mogę się pogodzić z tym że głupi ząb albo zapalenie gardła spowodowało to że straciłam Mojego synka. Piszę i płaczę... Wszystko bym oddała żeby cofnąć czas... Może gdybym dbała jeszcze bardziej o siebie... oszczędzała się... ubierała cieplej... nie wiem :(
Lekarka powiedziała że musimy odczekać około 3 miesięcy zanim znów spróbujemy, przepisała mi już kurację która pomogła poprzednim razem i od maja mam zacząć brać leki... przez te 3 miesiące które mamy odczekać mam wyleczyć wszelkie infekcje, zęby itp., itd. Boję się... kolejnej straty moje serce nie wytrzyma... ale z drugiej strony tylko kolejna ciąża pozwoli mi złagodzić ból, przynajmniej tak mi się wydaje...
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Hej dziewczyny.
Wczorajsza wizyta przebiegła tak jak myślałam dowiedziałam się tyle ile sama wiedziałam... Jedynie tyle że odebrałam wyniki z badania histo z łożyska i wyszło na to że infekcja z krwi spowodowała odpłynięcie wód płodowych. Nie mogę się pogodzić z tym że głupi ząb albo zapalenie gardła spowodowało to że straciłam Mojego synka. Piszę i płaczę... Wszystko bym oddała żeby cofnąć czas... Może gdybym dbała jeszcze bardziej o siebie... oszczędzała się... ubierała cieplej... nie wiem :(
Lekarka powiedziała że musimy odczekać około 3 miesięcy zanim znów spróbujemy, przepisała mi już kurację która pomogła poprzednim razem i od maja mam zacząć brać leki... przez te 3 miesiące które mamy odczekać mam wyleczyć wszelkie infekcje, zęby itp., itd. Boję się... kolejnej straty moje serce nie wytrzyma... ale z drugiej strony tylko kolejna ciąża pozwoli mi złagodzić ból, przynajmniej tak mi się wydaje...
Nie obwiniaj się Kochana, chyba tak musiało być.. Jeszcze się doczekasz swoich skarbów!