Wszyscy jesteśmy nienormalniKategorie: Książki i literatura, Żyj chwilą, Feminizm Liczba wpisów: 11, liczba wizyt: 34070 |
Nadesłane przez: berbecja dnia 15-03-2011 23:59
Kobieta po pracy płynie...
Jest gwiaździsta noc, powietrze rześkie, a ja płynę. Nie dotykam ziemi, muzyka przestrzeni sama mnie niesie i ogarnia mnie szczeście nieogarnione. Jestem sama dla siebie, jestem moim światem i nie ważne wczoraj i nie potrzebne jutro. Jest tylko teraz. A teraz nie jestem matką, żoną, córką, siostrą...jestem sama dla siebie w końcu słyszę swoje myśli, stłumione podczas dnia wydobyły się pod wpływem światła księżyca. Są niewypowiadalne... bezbarwne i bezwonne muskają mnie jak skrzydła motyla...
A potem otwieram drzwi i powracam do mojej roli.
- Cześć kochanie! - witam się z nim
Motyle rozpływają się i czuję pod nogami miekką wykładzinę.
I wiem, że nikt nie zabierze mi mojego bezczasu,
gdy wracam wieczorem z pracy.
Nadesłane przez: berbecja dnia 23-02-2011 23:40
Jak to się dzieje, że gdy mam dużo czasu dla siebie jestem zbyt zmęczona by go wykorzystać twórczo i tylko leżę na kanapie beznadziejnie gapiąc się w telewizor. A miałam tyle pomysłów...Tymczasem wszystko jest do góry nogami, wywrócone na lewą stronę, sterty brudnych naczyn, rozgniecione cistka na podłodze, kurze wszędzie i kwiatki błagają o podlanie a Mała już totalnie mną rządzi. a gdzie praca twórcza, czytanie książek, pisanie listów i wierszy, a i jeszcze przygotować do druku kilka fajnych zdjęć???
Tak.Dać babie trochę swobody to stanie się za swobodna.
Jednak szeryf potrzebny w tym miasteczku bezprawia.
Pewna Karolina z zielonej krainy
na wszystko stroiła miny
nic jej nie pasowało
zawsze jej było mało
i teraz tonie w poczuciu winy
a jednak nie taki bezowocny ten czas
Nadesłane przez: berbecja dnia 12-02-2011 14:01
Często się słyszy jak to wiadomość o ciąży jest najcudowniejszą rzeczą na świecie. Jak to zmieniło czyjeś zycie. Co za cudowne uczucie, spodziewać się potomstwa.
Dzień, w którym dowiedziałam się że jestem w ciąży był zwykły, szary, deszczowy. Tego dnia powinnam dostać okres, chociaż nie przejmowałam się tak bardzo jego brakiem, bo zawsze ta data się wahała. Sama nie wiem dlaczego zrobiłam test ciążowy - najprawdopodobniej dlatego, że akurat miałam takowy no i istniało jakieś tam prawdopodobieństwo, że może...może na 0,9 procent, aczkolwiek nie brałam tego pod uwagę. Posiadanie dzieci to była dla mnie sprawa dalekiej przyszłości. Mój związek był burzliwy, raczej od czasu do czasu i nie dawałam mu większych szans. Za dużo przeciwieństw i przeszkód by tworzyć coś wartościowego.
Gdy zobaczyłam dwie kreski nogi się pode mną ugięły. Wszystko się zawaliło i tylko słyszałam swój głos: to niemożliwe, to niemożliwe. A jednak wszystko jest możliwe. Zaakceptowałam tę sytuację bardzo szybko - nie miałam wyboru. Mężczyznom zajmuje to dłużej, a nawet całą ciążę. Dopiero po porodzie do nich dochodzi że są ojcami - taki męski empiryzm - nie uwierzę, dopóki nie zobaczę.
Gdy minęło przerażenie, nie nadeszła euforia i wielka radość - to był stan naturalny i poczułam jak mało ważne są przeszkody do nieposiadania dzieci : brak własnego mieszkania, brak małżeństwa, brak stałej pracy. Byłam w obcym kraju, z dala od bliskich, nikt mnie nie rozpieszczał i nie pocieszał. Po prostu spodziewałam się dziecka i to było najnormalniejsze na świecie, nie za wcześnie, nie za późno - po prostu idealnie.
Teraz gdy moje dziecko woła "mama" serce mi topnieje i jestem w stanie zrobić dla niej wszystko. Nadała mi nową jakość życia i sens. I kiedy wracam zmęczona po pracy i widzę światło zapalone w kuchni, wiem, że on na mnie czeka - niedoskonały, totalne przeciwieństwo mnie, ten który wydawał się najgorszym kandydatem na ojca - a jednak ukochany, nieodłączny, uzupełniający moje życie i wypełniający je po brzegi.
I jaki jest sens w tym bezsensie??? Czasem najgorszy scenariusz jest tym najlepszym...
jestem jakaś sentymentalna dziś