Jak to się wszystko zaczęło!
Zaczęło się wszystko od WIELKIEJ Miłości a jakże
Było cudownie błogo On - kochał do szaleństwa...Ja - wariowałam z miłości:))
Tak sobie zyliśmy przez 5 dobrych lat....
Aż któregos dnia zachciało mi sie pięknej sukni z welonem i jego jako Męża:))
Tak tez się stało.... i nadal było cudownie i błogo... Ja żona...On mąż
Aż któregoś dnia zachciało mi się maleństwa...takiego cudownego człowieczka co słodko śpi, śmiesznie je i smieje sie do Mamusi - czyli mnie!
Tak też sie stało i.....No właśnie
09.08.2007- ODESZŁY MI WODY...PÓŹNIEJ JUZ TYLKO BOLAŁO OJJJ JAK BOLAŁO...
10.08.2007 - JEST!!!! PIĘKNA MALUTKA, SŁODKA, CUDOWNA - MOJA CÓRECZKA!!!
Wracamy do domu...szczęśliwi...zmęczeni i...
No właśnie czemu nie jest tak cudownie i błogo?:))
Moje maleństwo ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nie śpi tak słodko jak myślałam, co gorsze jak już zaśnie to...budzi się co 3 godziny...no ok mówiono mi śpij jak najwiecej bo później bedzie ciężko!
Ale...moje Maleństwo ku mojemu WIELKIEMU ZDZIWIENIU nie je tak smiesznie jak myślałam wszystkie zupki zamiast w buzi lądują na mojej buzi...wesoło jest ale nie mnie!!
Moje maleństwo ku mojemu WIELKIEMU ZDZIWIENIU zamiast smiać się do mnie słodko(co oczywiście sie zdarza) płacze
Hmm no tak jest jeszce mąż który co do kupek i zupek nie ma głowy...a gdy NASZE malenstwo płacze ma taka minę że nie wiem kogo najpierw mam przytulić do swej piersi!!
Do tego rady narady rodziny znajomych, babc, cioć, które muszę oczywiście stosować bo co ja tam wiem o dzieciach!!
Wyglądam - koszmarnie
Czuję się - koszmarnie
jem za dwoje - choc w ciązy juz nie jestem
Nie śpię - zaczynam się przyzwyczajać
Jednak gdy Kaja uśmiecha się słodko bo usmiecha się jednak:)) jestem najszceśliwszą osobą po słońcem - KOCHAM to pewne
Moja kruszynka jednak przewraca mój swiat.... tak było jakieś 14 miesiecy temu a teraz....
Ja - czyli żona pracuję
On - czyli mąż pracuję
maleństwo - czyli Kaja jest z babcią
Babcia - czyli teściowa - jest z maleństwem
I nie nie myślcie że żyli długo i szcZęśliwie....tak naprawdę opowieść dopiero się zaczyna ale ciag dalszy nastąpi za jakiś czas....a bedzie się działo uwierzcie!!!
Opowieści ciąg dalszy
Bardzo miło mi, że zainteresowała Was moje drogie mamy i drodzy tatusiowie (choć pewnie mniejszość) moja opowieść, dlatego dzisiaj napiszę co dalej dzieje się z moją rodzinką!
Jak pisałam wczesniej moje maleństwo vel Pulton jest w domku z babcią czyli moją teściową - jak do tego doszło?
Otóż po uwierzcie mi długich 10 miesiącach z moją kruszynką (4kg przy urodzeniu!!!) nadszedł czas kryzysu....mojego kryzysu!
Czułam poprostu potrzebę wyjścia do ludzi, gdyz miałam wrażenie że jeszcze trochę, a zacznę gaworzyć:))
Miałam oczywiście wyrzuty sumienia - przecież powinnam sie cieszyć, że siedzę sobie w domku i nic nie robię (TO DO WAS DRODZY PANOWIE!!!), a mój ślubny ciężko pracuje na chleb!
po przemyśleniu tego co dzieje się z moją osobą powiedziałam DOSYĆ!
DOSYĆ - chodzenia po domu w rozciągniętych dresach
DOSYĆ - podjadania wszystkiego co się znajdzie w lodówce!
DOSYĆ - popłakiwania wieczorem w poduszkę
coś musiałam zrobić.....WRÓCIĆ DO LUDZI DO PRACY, WRÓCIĆ DO ŻYWYCH:))
pomysł wydawał sie świetny już widziałam siebie w eleganckim kostiumie z kubkiem parujacej kawy w dłoni hmmm....
Ale chwila chwila PULTON!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W najgorszych koszmarach nie podejrzewałam co będzie przeżywać moje matczyne serce
Tłumaczyłam sobie to na różne sposoby, że przecież to dla NIEJ więcej pieniążków, żeby miała wszystko czego zapragnie (wiem to niepedagogiczne!!) że szczęśliwa mama to dobra mama, że będę dla niej lepsza (teraz byłam już baaardzo nerwowa), ja poprostu czułam, że jak czegoś nie zmienię to chyba padne trupem a moje małżeństwo rozpadnie się na 1000 drobnych kawałeczków!:))
Jak pomyślałam tak zrobiłam zaczełam rozsyłać swoje cv , myślałam sobie - wysyłam tylko tak zobaczę czy ktoś wogóle do mnie zadzwoni....miało być tak kontrolnie hmmm
Moja druga połówka zbytnio nie protestowała wiadomo więcej kasy...a no i żona może przestanie wyglądac i zachowywać się jak zoombie!!!!!!!
Kwestie OPIEKI nad PULTONEM zostawiłam na później, zawsze najtrudniejsze odkładam na potem hahah
Pomyślałam sobie zobaczĘ czy wogóle ktoś zadzwoni...zresztą chyba wtedy wyglądało to tak chciałam wróćić do pracy BARDZO... ale
w duchu marzyłam, żeby nikt nie zadzwonił sprawa byłaby jasna nikt mnie nie chce PULTON musi być z mamą, życie zoombie trwa dalej...
NIC BARDZIEJ MYLNEGO.....ZACZĘLI DZWONIĆ A JA BYŁA PRZERAŻONA..... W SUMIE WYSZŁO TAK ŻE NIC MI NIE PASOWAŁO!!!
Aż któregoś dnia zobaczyłam ogłoszenia firma jakby stworzona dla mnie godziny i dni pracy też.....myślę ok wyślę tam cv jak zadzwonią to obiecuje, że pójde na rozmowę...jak nie zadzwonią kończę karierę biznes woman zostaje przy garach!
ZADZWONILI........POSZŁAM ......... I DOSTAŁAM TĄ PRACĘ!!!!!!!!!!!!!!!
BYŁAM HMMM ....... ZAŁAMANA
MYŚLAŁAM BOŻE CO JA ZROBIŁAM.... WYRODNA MATKA ZE MNIE CO TERAZ Z PULTONEM?
Żłobek odpada nie miałabym serca, niania? gdzie w tydzien znajdę super nianię? moja mama - jakoś nie paliła sie do pomocy....została TEŚCIOWA nazwijmy ja Panią T.
C.D.N
Bardzo proszę o opinie - czy moja historia zainteresowała was na tyle że chcielibyście dowiedzieć się jak potoczyły się dalsze losy mojej rodzinki.
Zamknij